wtorek, 5 lutego 2013

Mamo, wróciłem!


Znowu spojrzałam z trwogą na datę mojego ostatniego posta, upłynął prawie miesiąc, odkąd opisałam podróż Filipa i moją do ośrodka terapeutycznego na Warmii i Mazurach. Jechaliśmy tam parę godzin, ostatnie kilometry pokonując po polnych, zaśnieżonych drogach. Gdy wreszcie tam dotarliśmy, naszym oczom ukazał się przygnębiający widok. Zachodził już zmrok, było mroźno. W szczerym polu stały małe domki przykryte czapami śniegu. Widocznie wcześniej były to jakieś popegeerowskie zabudowania, teraz tylko wyremontowane i przeznaczone do innego celu. W ten sobotni wieczór, gdy dotarliśmy na miejsce, wydawało się nam obojgu, że właśnie tam kończy się świat zapomniany przez Boga i ludzi. Wiało grozą i przejmującym zimnem. Filipowi nie spodobało się to miejsce i zapowiedział, że tam nie zostanie, i chce wracać do domu. Dodam, że chłopcy, którzy byli w tym ośrodku dłużej, musieli sprawdzić Filipa na okoliczność narkotyków - był czysty. W pewnym sensie chłopcy pomogli mi w przekonaniu Filipa, aby spróbował zostać. Wiadomo, nowe miejsce, sytuacja, na wszystko potrzebny jest czas. Ciężko było mi stamtąd odjeżdżać, zostawiając Filipa samego. I nie chodzi o to, że pokazuję się jako nadopiekuńcza matka, ale to nie był już ten sam Filip sprzed choroby. Ten, którego tam zostawiałam był, jak małe dziecko. On chciał do domu, do miejsca, w którym czuł się bezpiecznie, a to nowe otoczenie było nieprzyjazne. Patrzył na mnie ze smutkiem, że zostawiam go samego. A ja wyszłam stamtąd z płaczem i pełna rozterek, czy zrobiłam dobrze. Z jednej strony do głosu dochodził rozsądek, bo na to miejsce czekaliśmy parę miesięcy, a z drugiej uczucia, że pozostanie tam sam. Miał tam zapewnioną opiekę lekarską i terapeutyczną, więc o co chodzi?! O tej opiece lub jej braku miałam przekonać się już za parę godzin.

Gdy stamtąd wyjeżdżałam Filipa nie widziałam, zabrali go, aby pokazać mu jego pokój. Instynktownie czułam, że to nie jest miejsce dla niego. Po dwóch godzinach jazdy do domu, otrzymałam pierwszy złowieszczy sygnał od psychoterapeuty, informujący mnie, że Filip nie chce współpracować z nim i chce wracać do domu. Moja wściekłość na całą tę sytuację mieszała się z bezradnością. Co miałam w takiej sytuacji robić? Terapeuta sugerował mi, że powinnam wrócić i zabrać syna z powrotem. Byłam tak zmęczona i wściekła na niego, że w którymś momencie zaczęłam krzyczeć do telefonu, że on chyba pomylił profesje i powinien w tamtejszej oborze zmieniać krowom siano, może tam byłby lepszy! Co z jego profesjonalizmem, z podejściem do pacjenta chorego psychicznie?! Może chciał pozbyć się mojego syna, jako trudnego pacjenta. Odpowiedziałam mu, że nie zawrócę, bo jestem w połowie drogi do domu, a on powinien użyć wszelkich sposobów, aby syna zatrzymać. Wróciłam do domu zmęczona i zła na wszystko i wszystkich. Noc jakoś przespałam, targana koszmarami. Rano, przedzwoniła do mnie moja mama, informując, że w nocy przyjechał do nich Filip, był zziębnięty i wystraszony. Po chwili Filip przyszedł do mnie do pracy, szczęśliwy stanął we drzwiach i zawołał: mamo, wróciłem! Do tej pory widzę tę jego radość - ona była bezcenna! Miałam wprawdzie syna z powrotem w domu i bez poprawy emocjonalnej, ale chociaż szczęśliwego!

Już na spokojnie Filip opowiedział mi, że bardzo źle się tam poczuł. Nie chciał wyjść z pokoju, a pan psychoterapeuta nie pofatygował się do niego, aby zapytać, co się z nim dzieje, jak się czuje. Filip miał jakieś "schizy", że bombardują ten budynek, a on musiał uciekać i kryć się po polach. Dopiero po wieczornym apelu zorientowano się, że nie ma go w pokoju. Cała grupa zaczęła go szukać z latarkami i pochodniami, scena jak z kiepskiego horroru. Wreszcie wrócił do pokoju, zabrał swoją torbę i uciekł, nie zatrzymany przez nikogo. Szedł w nocy przez zaspy do najbliższego przystanku, aby dotrzeć do dworca PKP. Nie miał pieniędzy, nie kupił biletu, a pan konduktor wlepił mu mandat. Tak oto zakończyła się historia, która nie miała happy endu.

                                                                                                                         

61 komentarzy:

  1. Claro, jak ja to wszystko znam, co czul Twoj Syn, co czulas Ty, ciagle boli ze tak bardzo chcialo sie pomoc, a tak niewiele dalo sie zrobic i w koncu NIC, kompletna kleska, koniec, nie pomoglam, nie pomogli, najokrutniejsza choroba na swiecie pokonala, zabrala, zrujnowala...

    Ten psychoterapeuta zupelny osiol, jak mogl dzwonic do Ciebie po paru godzinach i mowic o zabraniu Syna, wiadomo ze potrzeba czasu dla chorego zeby chociaz troche polubic nowe miejsce i nowych ludzi wokol i chciec tam byc. Jak ten glupi terapeuta i inni pracownicy skompromitowali sie, ze nie pomogli Twojemu Synowi i ze nie zauwazyli ze wyszedl, ze pozwolili zeby taki byl koniec.
    Moj Syn zawsze byl zatrudny, nawet w szpitalach mowili, ze takich trudnych pacjentow nie mieli, nie ma to jak lekki przypadek, latwy pacjent. Wiem co to latwi pacjenci, jako wizytujaca spedzalam w szpitalach mnostwo czasu, bylam codziennie. Dlatego terapeuci i inne "psychiatryczne talenty" pracuja z latwym pacjentem a trudny chory niech sobie radzi sam. Teresa

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Tereso, z tymi trudnymi pacjentami podobnie bywa jak z trudnymi uczniami w szkole. Nie ma się dla nich czasu ani ochoty, aby poświęcać im swoją uwagę. Po co ci trudni mają wysysać resztki energii, lepiej zostawić ją dla tych łatwiejszych. Oczywiście nie jest to regułą, ale tak czasami bywa.

      Usuń
  2. Niedawno odkryłam istnienie tego bloga, który w każdym poście wzbudza we mnie jakiś lęk i smutek.
    Trzymaj się ciepło.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Kingo, masz rację, że na tym blogu, niczym na pokojach "Księżnej Schizofrenii" panuje smutek i przygnębiający nastrój, ale jak tu cieszyć się, gdy owa Pani nie dopuszcza do swojego otoczenia radości?! Pławi się w nostalgii i lękach.

      Poruszam na tych wirtualnych kartkach trudny temat, stąd to wszystko...

      Usuń
  3. klaro happy endem tej historii byl jego usmiech jak dotarl do domu to bezcenne dla ciebie, do dzis dobrze go pamietasz. Kiedys moze to byla tragedia ze szpital, ze leczenie ale dzis te wspomnienia sa bezcenne. s-London

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Tak, ten jego uśmiech noszę ze sobą. To jedna z tych niezapomnianych pamiątek po moim synu. W pewnym momencie jego spokój i radość okazały się dla mnie ważniejsze niż psychoterapia prowadzona przez nieudacznika!

      Czy obrażam tego kogoś, tak go nazywając? Nie, ja tylko stwierdzam fakty!

      Usuń
  4. Marzenia - one zawsze ...spełniają się.

    Czapka niewidka - marzenie z dzieciństwa naszego.
    Podczas zabaw w chowanego, szczególnie upragniona.
    Zakladasz ją ...i już nikt nie znajdzie Ciebie, możesz
    stanąć tuż przed nimi, śmiać się im w nos, szczypać
    w ucho - nie widzą Ciebie.

    ...jest taki pokój w świadomości naszej,
    pokój naszych marzeń, tych z dzieciństwa.
    Gdy przychodzi ten właściwy czas - wchodzimy tam.
    Wiele takich czapek, zakurzonych już
    znajduje się tam, - aż kusi by przymierzyć jedną z nich.
    - pasuje jak ulał!...
    Chyba wracać już czas, zbyt długo jesteś tu z marzeniami
    swoimi

    Tak właśnie przypuszczałeś, coś stało się w domu Twoim
    wszyscy zrozpaczeni ...Ciebie nie ma już pośród nich.
    - słuchajcie, to nieprawda! - ja jestem przecież tu
    razem z wami!... - nie widzicie mnie?
    W pokoju obok wszystko już przygotowane
    na Twoja ostatnią podróż ...do wieczności

    Teraz już wiesz, rozumiesz - Twoje marzenia z lat
    dziecięcych - czapka niewidka
    - tak mi przykro
    - ale to było przecież ...moje najpiękniejsze marzenie.

    Twoje najpiękniejsze marzenie ...a Twoi bliscy zrozpaczeni.
    Ale Ty jesteś przecież, razem z nimi, nie zmieniłes się.
    Nawet przy swoich nawykach i upodobaniach pozostałeś.
    żyjesz ciągle posród nich, razem z nimi...
    Już nie przeszkadza Ci to, że oni nie widzą Ciebie.

    ...tylko Mama Twoja ...ciągle płacze,
    - Momo, nie płacz już - ja jestem ciągle przy Tobie
    - uwierz mi!...
    - wiem, że nie widzisz mnie ...wybacz mi, proszę
    - Tak bardzo Kocham Ciebie ...M a m o!

    późny zmierzch 31. 01. 2013

    ...czas wieczornej modlitwy - nieco spóźniony.
    To już noc, szybkimi krokami wytchnienie
    przynosi - po dniu, zbyt długim, męczącym.
    Myśli błądzą gdzieś, za ocean - a tam
    Młoda Para stoi już?...

    ...modlę się - głęboka czerń nowe obrazy przynosi.
    Jakieś twarze - niewyraźne kształtów zarysy,
    szybko przemijają, rozpływają się ...i nagle - twarz
    młodego chłopca pojawia się - wyjątkowej urody
    o śniadej, południowej karnacji.

    Ciemne, długie falujące włosy, spadając na ramiona
    oplatają je ...i zsuwają się tworząc nowe, spiętrzone fale.
    ...wpatruje się w moją stronę - w ułamku sekundy
    spojrzenie w bezruchu zatrzymane - pełne miłości
    - wiecznością zdaje się...

    Onieśmielony brakiem odwagi - coś go szarpnęło!
    na wpół odwrócony, błagalnym spojrzeniem - jeszcze
    skruchę chce pokazać ...zalękniony, o wybaczenie prosi
    ...i dalej

    ...nie, już nie pędzi ...zatrzymał się ...trwając tak.
    Pełne ciepła ...i miłości - zalęknione oczy
    - wybacz mi, M a m o ...proszę.



    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Zazdroszczę tym, którzy marzą - ja nie mam marzeń, bo boję sie rozczarowań! Dostałam tyle razy po głowie, że moje marzenia skutecznie stamtąd wykurzono. Podobno ci, którzy nie marzą są biedni w swoim jestestwie. Przez to, że nie mam marzeń próbuję żyć spokojniej. Wiem, że na moje własne życzenie, życie stało się uboższe, ale też coś zyskałam - brak rozczarowań.
      Jerzy.b - bardzo głeboki, pełen przemyśleń wiersz. Ja swój pokój marzeń z dzieciństwa już dawno zamknęłam, a wyrzucony klucz leży gdzieś spokojnie na dnie rzeki...

      Usuń
    2. Mogę spróbować pomóc. Proszę o kontakt na lub maila
      taga-alis@wp.pl Pozdrawiam

      Usuń
  5. Droga Pani, bardzo proszę o kontakt - chodzi o nagranie programu na temat schizofrenii w TVN Style. Z góry bardzo dziękuję. Pozdrawiam. D.K. tel.516-444-589 lub mail : d.krejpcio@tvn.pl

    OdpowiedzUsuń
  6. Lubię ten bloog bo zaczęłam zdawać sobie sprawę ze moja mama i rodzina też przezywa moja chorobę i się o mnie troszczy nie jestem sama. też choruje na schizofrenie ostatnio zaczęłam pisać blooga okiem schizofreniczki teraz sie przeniosłam i pisze na stronie http://sylwiapisze.wordpress.com/

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Sylwia, jesli ten blog jest kluczem do ciemnego pokoju Twojej duszy, a po otworzeniu go widzisz przyjazne Ci twarze - to moje zadanie wypelniam dobrze.

      Twoja Mama i Rodzina z pewnoscia troszcza sie o Ciebie, tylko moze Ty tego nie dostrzegalas, nie czulas, bedac zamknieta w swoim swiecie. Odpusc Im czasami to poddenerwowanie jakie plynie od Nich, to tez tylko ludzie. Moze nawet nie wiesz, ze Ich zycie kreci sie wokol Twojego zycia, bo jestes dla Nich NAJWAZNIEJSZA!

      Moc serdecznosci dla Ciebie.

      Usuń
  7. Wiesz żle się wyraziłam nie lubię ale wiele się nauczyłam i zrozumiałam dzieki twoim relacjom. Bardzo mi przykro z powodu Filipa. Wiesz kiedy czytam twojego bloga kręcą mi się łzy w oczach że tak można tak kochać myślę ze porozmawiam z moją mamą o tym żeby przestałam sie o mnie tak troszczyć. Sylwia

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Sylwio, to chyba dobrze, że masz wokół siebie osobę w postaci choćby Twojej Mamy, która torszczy się o Ciebie. Toska o kogoś, to dobre, pozytywne uczucie. Zresztą mam takie właśnie są i może nie zabraniaj jej być blisko Ciebie.

      Dziękuję, że mój blog i historia Filipa w jakikolwiek sposób pomagają Tobie.

      Usuń
  8. Rozumiem i pamiętam w modlitwie.
    Co więcej mogę.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Marysiu, właściwie to robisz już i bardzo dużo, bo w jak inny sposób można pomóc tym, którzy odeszli.

      Bardzo dziękuję za to duchowe wsparcie.

      Usuń
  9. Czy mogłaby Pani zmienić czcionkę mam problem z czytaniem ,z powodu dużej wady wzroku,a blog jest bardzo interesujący dla mnie-dziękuję.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Witam serdecznie, zasięgałam porady w sprawie zmiany czcionki i powiedziano mi, żebym pozostała przy tej wielkości tczcionki, którą mam, ponieważ moje posty często bywają długie. Jeśli powiększyłabym czcionkę dany wpis wydłużyłby się strasznie, co u niektórych Czytelników, spowodowałoby niechęć do czytania bloga. Z zasady dobrze czyta się krótkie posty, ale nie zawsze jest to możliwe, aby coś naprawdę ważnego opisać krótko. Na razie musi pozostać tak jak jest, bardzo przepraszam za to utrudnienie.

      Usuń
  10. Marzenia - któż ich nie ma, nazwaliśmy je
    pragnieniami - zwielokrotniły się nam.
    Do mnie przyszło też - tylko jedno - w dzieciństwie
    Było tak wspaniałe, że dotrwało aż do dziś -
    I nie dlatego, że jeszcze się nie spełniło...

    W trudnym okresie naszego życia, szukamy
    niejako automatycznie, różnych dróg wyjścia
    z tego impasu - Los okazał się dla mnie łaskawy.
    Obdarzył mnie czymś wyjątkowym, nieoczekiwanym
    Odkrył świat, w który istnienie nikt nie wierzy,
    a jeśli przyjmuje do wiadomości, to z lekkim
    przymróżeniem oka - jako nierealny, nierzeczywisty.

    A dla mnie jest On wspaniały - bo istnieje...
    I tylko Wiara otwiera drzwi do tego świata.
    - Claro- są to naprawdę wspaniałe chwile.
    One zmieniają nasze postrzeganie życia i jego
    wartości. Odradzają też wciąż na nowo naszą
    zranioną miłość. Pokazują nam, jaką drogą
    powinniśmy podążać, by życie nasze zmieniło się
    na bardziej przyjazne, a być może - szczęśliwe.

    Gdzieś na uboczu ...nie zakłócając Twojego tak
    wspaniałego bloga - chciałbym - oczywiście jeśli
    pozwolisz, w dość przystępnej formie - przekazywać
    moje przeżycia ze spotkania z tym innym światem.
    Są one naprawdę wyjątkowe w swej niecodzienności
    i uświadamiają nam, po raz kolejny, o istnieniu
    Swiata Duchowego ...i o stworzeniu świata jakie
    zawarte jest w Piśmie Swiętym.

    Te dwa światy przenikają się wzajemnie, każdy z nas
    może uczestniczyć w poznawaniu świata duchowego
    - jedynym warunkiem do spełnienia jest - pogłębienie
    Wiary - to tak niewiele - ale w naszym świecie, gdzie
    nie mamy już wspaniałych wzorów do naśladowania -
    bo przecież Jan Paweł II. już odszedł - pozostawił nam
    pustkę, którą próbują zagospodarować dość często
    - nieodpowiedzialni...

    ps. ...i jeśli mogę prosić - to dla mnie jest bardzo ważne:
    - jerzy - z małej litery pisane - dziękuję.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. jerzy.b - oczywiscie, jesli tylko bedziesz czul taka potrzebe, aby podzielic sie z nami swoimi przemysleniami, przezyciami, to prosze, pisz.
      Moze, ktores zdanie napisane przez Ciebie, bedzie dla przewodnikiem na kolejne dni czy tygodnie, kto wie...

      Usuń
  11. Claro, bardzo dziękuję, sprawiłaś mi wiele radości.

    ...gdy myślę o marzeniach - powracam myślami
    do mojego dzieciństwa - ukryty gdzieś w starych
    drewnianych komórkach, przepłakałem cały dzień...
    - tak rodziły się moje wszystkie marzenia.

    (Refleksje - o narodzinach Wiary.) - dn. 23. 10. 2oo5

    - czy jest w życiu człowieka taka chwila,
    gdy zastanawia sie nad sensem własnego życia

    - pewnie są takie chwile...
    Przychodzą one najczęściej,
    gdy odchodzą od nas nasi najblizsi,
    których tak bardzo kochamy
    lub inne nieszczęścia z którymi nie możemy
    sobie poradzić a które tak bezlitośnie
    coraz bardziej piętrzą się wokół nas.

    - czy potrafimy z nimi walczyć,
    skąd możemy czerpać siły, aby pokonać je.
    Marzenia
    To one tak wspaniale uskrzydlają nas
    To one dają nam tak wiele siły,
    aby przetrwać każdy trudny czas

    Ale co zrobisz, gdy każde Twoje marzenie,
    nawet to najmniejsze,
    nawet to najodleglejsze, bo z dzieciństwa,
    naznaczone jest piętnem cierpienia
    - możesz tylko powiedzieć - taki jest mój los.

    Pamiętam z moich lat młodzieńczych,
    mały obraz Jezusa zawieszony na ścianie
    Jezu Ufam Tobie
    Wiele lat towarzyszył mi w trudnych chwilach
    Zawieszony gdzieś na horyzoncie,
    pomiędzy niebem a ziemią
    Ciągle tak bardzo odległy, tak bardzo niedostępny.
    Ale ciągle tam był, w mej pamięci w moim sercu

    Taki jest moj los.
    Kiedy obdarty z marzeń, nauczyłem sie już żyć
    Rozsypał się przede mną kolejny już worek,
    pełen cierpienia i nieszczęscia
    I wypełnił smutkiem aż po brzegi, całe serce me.

    Boże - ja już nie chcę żadnych marzeń.
    Pozostałeś mi tylko Ty
    Pozwól mi jeszcze mój Boże,
    odnaleźć tę drogę, którą wybrałeś mi.
    Nie - nie pomagaj mi proszę,
    ja spróbuję odnaleźć ją sam.

    Pamiętam bardzo dokładnie.
    Ten tak bardzo odległy, tak bardzo niedostępny.
    Daleko gdzieś, na horyzoncie zawieszony.
    Między niebem a ziemią, mały obraz Jezusa
    Nagle drgnął, zaczął się przybliżać
    W jednej chwili rósł i potężniał
    Stanął tuż przede mną.
    Znieruchomiałem na długi czas...

    Wielokrotnie w kolejnych dniach podczas modlitwy,
    próbowałem ten obraz umieścić gdzieś daleko,
    na horyzoncie tam.
    On jednak za każdym razem powracał tu,
    jeszcze wspanialszy, jeszcze piękniejszy
    Jak gdyby chciał zaprosić mnie,
    do głębszego poznania Go...


    OdpowiedzUsuń
  12. Pracuję w miejscu w którym być może Filip czułby się lepiej niż w opisanym Ośrodku.
    Mam nadzieję, że osoby, którymi opiekuję się czują, że są dla mnie ważne i że jestem dla Nich.
    Dziś mam nocny dyżur, lubię czuwać nad ich snem.

    OdpowiedzUsuń
  13. Szkoda, że ludzi z takim podejściem do pracy jak Ty mimo wszystko nie ma dużo. To poczucie, że ktoś ma dla naszych bliskich czas i poświeca im uwagę jest naprawdę bezcenne, a ostatnim zdaniem po prostu rozczuliłaś mnie.
    Witch, dziękuję, że napisałaś.

    OdpowiedzUsuń
  14. Bardzo często do Ciebie zaglądam. Schizofrenia mnie przeraża, może dlatego bo boję się rzeczy nieobliczalnych. Ale nigdy nie przerażały mnie osoby chore na ta straszną chorobę. Są ludźmi, córkami, braćmi, wujkami, przyjaciółmi a dopiero później, na samym końcu schizofrenikami.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Napisałaś słowa na które chyba każdy z nas kto ma chorego w swoim środowisku podświadomie czeka. Jeszcze raz bardzo Ci dziekuję.

      Usuń
    2. Ja też dziękuję za te słowa...

      Usuń
  15. (refleksje - o narodzinach Wiary) część II.

    Wiara - To przejście do Swiata Duchowego

    To tylko na początku naszej drogi, Bóg zachęca nas
    Swoim wspaniałym obrazem, wspaniałym światłem
    które zmieniając swoją barwę pokazuje nam,
    jak w przedziwny sposób oczyszcza się dusza nasza.

    Małe białe światło - jak płomień świecy
    daje nam znać, że nie jesteśmy już sami.
    Kolejne przychodzą chwilę później.
    Formujący się słoneczny krąg, zmienia barwę
    od fioletu poprzez złocistą czerwień do zielonego
    i głebokiego granatu.

    A gdy jego jądro wypełni się niespotykanym, żyjącym
    kolorem czerwieni - wiesz, że jest to serce Stwórcy.
    Rośnie ono, powiększając krąg, by następnie
    zaniknąć zupełnie - zapada dookoła czerń -
    głęboka czerń.
    św. Jan od Krzyża - światło Wiary - najgłębsza
    i najciemniejsza część nocy.

    ...ta głębia czerni fascynuje mnie
    mimo, że jest najciemniejsza najczarniejsza.
    Na początku tworząc ścianę nie do przebycia.
    Nagle rozstępuje się zapraszając mnie do wnętrza.
    To najczarniejsze światło prowadzi mnie,
    dookoła znajduje się wolna przestrzeń,
    wypełnia ją promieniująca, przejrzysta czerń,
    tętniąca pełnią życia.
    Odczuwam wrażenie lekkości, delikatności,
    głebokiego spokoju i beztroski.
    Moim pragnieniem jest pozostać
    w najgłębszej swej czerni - świetle Wiary.

    (w późniejszym okresie, ta głębia czerni
    zapełniać się będzie wyjątkowymi obrazami,
    bo jest to tak naprawdę - Brama przez którą podczas
    modlitwy, przechodzimy do Swiata Duchowego -
    do świata w którym znajdują sie nasi bliscy którzy już
    odeszli)
    św. Jan od Krzyża
    - dojście do światła Wiary, jest najtrudniejszą drogą,
    po niej następuje już automatyczne zbliżenie z Miłością Boga
    Potwierdzeniem tego jest światło,
    które św. Jan od Krzyża określa je - jak;
    po ciemnej nocy nastaje niewidoczny jeszcze świt.
    ...podczas wieczornej modlitwy
    odnajduję to, prawie niewidoczne światło.
    - czy to możliwe ...że doszedłem aż tak daleko.

    dn. 20. 08. 2012 r.

    ...gdy Paula odeszła, obraziłem się na cały Wszechświat
    odłożyłem aparat i przestałem chodzić w góry - rok przeminął
    ...głęboka noc - moje pożegnania z Jezusem są zawsze
    bardzo szczególne - chcę zapamiętać twarz, a raczej spojrzenie
    - być może jest to moje ostatnie pożegnanie...

    Tyle myśli krąży wokół mnie - pamiętam moje nocne wyprawy
    gdy Paula była jeszcze z nami - dziś nie ma już jej...
    Łzy napływają mi do oczu - ostatnia krótka modlitwa ...i nagle
    tuż za mną, za moimi plecami wyrasta potężny niewidzialny mur.
    Przyciska mnie do obrazu, okrywając szczelnie, chroniąc przed
    niebezpieczeństwem - Płaszcz Chrystusowy?

    ...w drodze na szczyt towarzyszą mi wspomnienia ...i łzy
    jest ich dużo, mogę dowoli wypłakać się ...i jeszcze tam
    na szczycie, pod wpływem emocji skreślam kilka słów:

    Próbujesz liczyć czas
    I mówisz, że tęsknisz
    ...nie wierzę Ci

    Sens życia odnaleźć próbuję
    Bez Ciebie ...Pau
    Powracam wciąż
    Nie, nie do marzeń
    Do tych chwil, które tak szybko mineły

    Uśmiech Twój, tak bliski
    I łzy ...ukryte gdzieś
    I nadzieja, że Bóg się zlituje

    Nie, nie tęsknię ...To tylko rozpacz
    Pustoszy serce me.
    Gdy brak jest słów
    Łzy wypełniają nasze pragnienia.

    ...mówisz Przyjacielu, że tęsknisz
    - czy mam Ci uwierzyć.


    Kilka słów ...dość niefortunnie napisane - jedno zdanie
    jedno słowo za dużo!

    "Próbujesz liczyć czas
    I mówisz, że tęsknisz
    ...nie wierzę Ci"

    Męczyłem się bardzo długo z moją bezmyślnością
    kierowaną przecież z miłości i cierpienia ...i po tygodniu
    nabrałem tyle odwagi by przyznać, że musiałem przecież
    kogoś zranić słowem tym ...i w tym samym momencie
    została nałożona na mnie kara ...

    Przez dwa dni cierpiałem potworne męki, opadłem zupełnie
    z sił fizycznych, a całą duszę moją wypalał ogień z czyśćca,
    Ból i ogromne cierpienie pustoszyło bezlitośnie duszę, serce
    i zadręczało sumienie moje. A świadomość utraty miłości Boga
    dopełniała tego strasznego dzieła.
    ...ostatnim wysiłkiem woli, prosiłem, aby Bóg pozwolił mi tylko
    modlić się za dusze w czyśćcu
    W tych dniach wyglądałem jak strzępek człowieka, skulony
    i stękający z bólu całymi nocami. Pogodziłem się już
    z tą myślą, że pozostanie ono już przy mnie ...na zawsze.

    OdpowiedzUsuń
  16. (refleksje - o narodzinach Wiary) część III.

    ...kolejny już raz czytam tekst napisany jeszcze dla Pau
    z 19 go sierpnia 2011r. - w dniu kiedy Paula przeszła pomyślnie
    bardzo trudną operację ...sprawia mi on tak wiele radości
    - dopisałem kilka słów, o mojej bezmyślności ...ku przestrodze.

    Na początku było Słowo...
    Czy rozumiemy i potrafimy posługiwać się nim
    Czy znamy jego moc.
    Jedno z takich słów - najprostszych
    Pau podarowałem ... . . . . dn. 19. o8. 2011


    W poszukiwaniu sensu życia

    Wśród falujących lekkim podmuchem wiatru,
    zielonych łąk i złocistych pól
    lśniących w promieniach letniego słońca,
    Jedno małe słowo - Kocham Cię

    Tajemniczą miłości mocą
    wiruje radośnie i plącze delikatne obłoki chmur.
    Niekiedy po nagłej burzy, przepiękną tęczą kolorów
    o wybaczenie prosi

    Kocham Cię - rozjaśnia uśmiech na twarzy
    Rozświetla oczy Twe
    Drogi szuka do serca Twojego
    By utulić i miłości płomień rozpalić na nowo

    Zaczarowane słowo to, prosto z serca
    Jak wielka miłości moc w nim tkwi
    Pokona wszelkie przeciwności
    Tęsknotę i cierpienie łagodzi

    Drogę pokaże, najpiękniejszą
    Do serca
    By świat i uśmiech Twój
    Piękniejszy stawał się...

    Kłaniam sie nisko i do stóp Twoich
    Składam moje przemyślenia
    by uśmiech budziły, serdeczny, troskliwy
    .............. . . . . . . . . . . . . . . . . . .


    Dziś smutek gości w sercu moim.
    Nie ma już Ciebie - słowo pozostało
    Bezdomne, zagubione i miłości w nim brak.

    ...jedno małe słowo, gdy miłości w nim brak
    Jak sztylet, swoim ostrzem
    W serce zanurza się ...marzenia bezlitośnie
    W śmiertelne rany odmienia
    ...a milczenie, dalsze dokonuje spustoszenie

    Jedno małe słowo, gdy miłości w nim brak.
    A Bóg jest przy słowie tym ...i łzawią oczy Mu
    I czeka, aż zjawisz się ...przed obliczem Jego.

    ...jedno małe słowo.

    OdpowiedzUsuń
  17. (refleksje - o narodzinach Wiary) część IV.

    Przypowieść o Słabym Duchu
    I Zniewolonym Ciele.

    ...mówisz o piekle ...na ziemi?
    To ciało uczestniczy w tym szaleństwie
    Zgotowaliśmy sobie sami - dobrowolnie
    Boga odsuwając - mamonę wywyższając

    Dusza broni się jeszcze - niezależną jest
    I sumienie ...gdzieś w ciszy, w ciemnym kącie
    protestuje, buntuje się - bezsilne, samotne.
    Bo ciało otumania, porywa w zaślepieniu
    do jeszcze większych ekscesów.

    "Czyńcie sobie poddaną" - przyzwolenie?
    Zrobić piekło - wszyscy przyklasną
    Na uboczu niewypada stać - gdy inni
    wysoko płyną, bezmyślności porwani falą,
    w mocnych objęciach ...głupoty - w nicość
    staczają się ...duszę ciągnąc za sobą
    - otumanioną ...wyrwać się?!

    A po cóż to! - pozostań tu - niesiona
    razem z nami, bezpieczną jesteś
    Do nas świat należy - nieposłusznych
    zniewolimy, zadepczemy - siłę mamy!

    ...czas rachunków i zapłaty - nieubłagany
    Na wieczności szalę, życie swoje kładziesz
    ...jeszcze nieznane.
    Nie wczoraj, nie jutro ...lecz dziś
    Sumienie Twoje decyduje ...masz odwagę?


    Kara jaką otrzymałem, było moim największym
    cierpieniem. Byłem przerażony jej potwornością
    - czy naprawdę dusze które znajdują się w czyśćcu
    cierpią takie męki? - Ks.Kazimierz wyglądał na
    bardzo poruszonego - trochę ciebie wypaliło
    - próbował mnie pocieszyć.

    ...jak najszybciej ostrzec innych - muszę opisać
    to wydarzenie i przesłać na stronę Pauli...
    Pisałem długo w nocy, nie czułem zmęczenia.
    A gdy skończyłemi i próbowałem wstać - zmęczenie
    i wyczerpanie było tak ogromne, że nie potrafiłem
    zrobić najmniejszego kroku - nogi moje były
    sparaliżowane okropnym bólem ...i zasypiałem
    już na stojąco.

    Byłem przerażony - najpierw modlitwa! - postanowiłem
    a później mogę zasnąć, choćby tu, na podłodze.
    ...z pierwszymi słowami modlitwy, całe zmęczenie
    i wyczerpanie zniknęło nagle - bezpowrotnie.
    Byłem jak nowonarodzony.
    Tylko ciemna, czarna gęstość - jak nie do przebycia
    ściana, stanęła tuż przed moimi oczami - rozsuwa się
    i w tym samym momencie łagodny, pełen ciepła głos
    dodaje mi odwagi, bym nie lękał się...

    Stoję nad głębokim urwiskiem - a w dole, w ciemnościach
    kłębią się w potwornych mękach tysiące dusz -
    w przerażających konwulsjach. Niekiedy wystrzeliwują
    pojedyńcze dusze, by natychmiast rozerwać się - nicość
    pożera je.
    Tuż pod moimi stopami - widzę ...Piekło!

    Słyszą słowa mojej modlitwy - głośne, stanowcze -
    nieco łagodzą to przerażające cierpienie - wyciszenie
    uspokojenie, następuje zwolna...

    Potężna czarna ściana zsuwa się - tylko na chwilę.
    ...łagodne wzgórza ...i dalej dolina - cisza i jakaś
    niewypowiedziana tęsknota, radość i upragniona
    nadzieja - Ziemia Obiecana ...P a l e s t y n a ?
    ...i nagle twarz wyłania się ...tuż przede mną -
    z przepiękną cerą - żyjącą niewiarygodnym życiem
    - tylko jej czwarta, dolna część - Twarz . . . . . . . . .?




    OdpowiedzUsuń
  18. Wiem wszystko ,co czujesz!Moj maz tez jest chory na schizofrenie.......od prawie 10 lat mam spokoj,ale i tak troche sie boje :(jestesmy malzenstwem prawie 38lat,choroba ujawnila sie jskies 20 lat temu po ciezko przebytej traumie.Maz teraz ma bardzo dobrze dobrane leki i zyje sie w miare spokojnie...ale strach ,ze to wszystko wroci nie mija.Tak jak Ty Claro pochowalam synka bardzo chorego,byl i jest miloscia mojego zycia,minelo juz prawie 39 miesiecy po starcie,a ja dalej zyje i wracam do zycia.Tak jak Tobie, ciezko wracac mi do przeszlosci do bolu,strachu,niemocy,ktore gdzies trwaja we mnie i pozostawily wielkie spustoszenie,ale trzeba zyc dla naszych dzieci (dziecka ziemskiego) i dla pamieci o dziecku anielskim!Pozdrawiam Cie Claro!mama tyak jak Ty

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Witaj Anielska i Ziemska Mamo, smutny ten Twój opis, ale jest w nim nadzieja! Mąż, mimo choroby jest na lekach. Wiem sama po sobie, co może zrobić z człowiekiem lęk! Jakie spustoszenie sieje w organiźmie, ale pomału tłumaczę sobie, że na pewne sprawy nie mam żadnego wpływu! Będzie to, co ma być i wtedy ten lęk robi się mniejszy!

      Bardzo współczuję Ci z powodu odejścia Twojego Synka. Jeśli możesz szukaj pomocy dla siebie. Może jakiś dobry psycholog, grupa wsparcia dla "Osieroconych Rodziców", odpowiednie książki, które pomogą przeżyć Ci żałobę. Jak mawiają mądrzy: żałobę powinno się przeżyć etap po etapie, aby dalej móc jakoś egzystować.

      Przytulam Cię mocno i życzę dużo siły i spokoju.

      Usuń
  19. Dobry wieczór, mój smutek sam nie wygaśnie na pewno, ale też nie umiem się nim dzielić. Pierwszy raz o "tym" piszę, z nikim nie rozmawiam. Jestem matką Syna z tzw. podwójnym rozpoznaniem, narkomana i schizofrenika, który dwukrotnie uciekał z ośrodka na Warmii i Mazurach oraz dwukrotnie z Gliwic. Hospitalizacji w szpitalach psychiatrycznych w Polsce, Francji i Wielkiej Brytanii, które sam przerywał nawet nie umiem policzyć. Czasami zastanawiam się, które z nas bardziej potrzebuje wsparcia. Jestem bezradna, nie umiem nam pomóc. jola

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Jolu, już trzeci raz piszę do Ciebie dzisiejszego wieczoru i coś mi ucieka w eter :( Cieszę się, że piszesz w ogóle, w tym sensie, że dzielisz się swoimi problemami.

      Sprawa podwójnego rozpoznania jest mi znana, ponieważ mój syn, niestety, ale też brał na początku narkotyki (amfetaminę). Dziś już jest nieważne, czy to one przyczyniły sie do wyzwolenia choroby, czy też nie! Chcę tylko napisać, że uczęszczałm swego czasu na terapię dla rodzin dzieci z problemem narkotykowym plus chadzałm na spotkania z różnymi psychologami pracującymi z młodzieżą, mającą problem narkotykowy. I wszyscy oni zgodnie twierdzili, że ja jako matka powinnam zabrać mojemu synowi komfort ćpania, podobnie jak zasada "Dwunastu Kroków" w "AA". Wierząc im bezgranicznie tak też robiłam (napiszę o tym post)! Niestety, ale zarówno oni jak i ja popełniliśmy błąd, dlaczego? Ano dlatego, że to nie działa w przypadku człowieka z podwójnym rozpoznaniem! Dopiero po śmierci mojego syna, znajoma psycholog przyznała się, że popełniła błąd, tak mi sugerując!

      Jolu, zaraz z tego komentarza wyjdzie post, czego nie chcę! Napiszę za parę dni jeden post poświęcony jeszcze mojej córce, a potem rozwine ten temat.

      Pisz, jeśli tylko przyniesie Ci to ulgę. Przytulam Cię mocno.

      Usuń
  20. Dziękuję, bardzo dziękuję za to że do mnie napisałaś. Bardzo kocham mojego Syna i dla niego i mojej Córki staram się być silna. Jestem silna, ale boję się, że nie dam rady, że kiedyś coś pęknie, rozsypie się i mój Syn zostanie sam.
    Pozdrawiam Cię serdecznie
    jola

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Jolu, mam nadzieję, że przyjmiesz ten komentarz jako wyraz troski o Ciebie. Wychodzi na to, że nie tylko sami chorzy potrzebuja pomocy, ale często najbliżsi, którzy nie radzą sobie z problemami dnia codziennego. Ja byłam potwornie zmęczona, wyczerpana psychicznie walcząc o zdrowie mojego syna, ale jakoś nie przyszło mi do głowy, aby zawalczyc o siebie :( Do dziś nie wiem dlaczego byłam tak ograniczona w swoim myśleniu! Nie mogłam spać, byłam rozdrażniona, a przecież mogłam wyciszyć się choćby za pomocą farmakologii. Może ktoś powie, po co otumaniać się prochami, trzeba najpierw rozwiązać problem! OK!, ale co zrobić, jak się ratować, skoro pewnych problemów po prostu nie da się rozwiązać! One będą w naszym życiu obecne, czy nam się to podoba, czy nie!

      Jolu, zawalcz o siebie! Dopóki nie jest za późno, żeby odeszły gdzieś te czarne myśli. Twój Syn bardzo potrzebuje Ciebie, nawet jeśli Jego zachowanie mówi co innego!

      Usuń
  21. Dzień dobry, dziękuję za każde słowo i za to, że mogę być szczera. Przeraża mnie fakt, że nie mam pomysłu na nasze życie. Bardzo boję się o naszą przyszłość, o to co będzie jak mnie kiedyś zabraknie. Mam 55 lat i jestem bezradna, nie wiem co robić, jak nam pomóc. Bywa, że jestem zła na Syna, że gdyby nie narkotyki to, to wszystko by nas nie spotkało, ale wtedy też mam poczucie winy, co zrobiłam źle, że pojawiły się narkotyki, albo czego nie zrobiłam, czego nie widziałam ? Tych pytań jest mnóstwo i mimo, że minęło już tyle lat, wcale nie jest prościej, jaśniej. Jest nawet trudniej bo dochodzą te czysto egzystencjalne, co dalej?
    Pozdrawiam serdecznie
    jola

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Jolu, a może poszukasz jakiegoś dobrego psychologa dla siebie, aby pójść i powiedzieć mu o wszystkich swoich zmartwieniach, lękach i bezradności. Tkwienie w takim dole emocjonalnym przede wszystkim osłabia Ciebie, a to powoduje dalszą negatywną reakcję. Rozmowa z profesjonalistą pozwala spojrzeć inaczej na swoje problemy! Jeśli psycholog zaproponowałby Ci kilka spotkań, nie wzbraniaj się! Nic nie załatwisz, nie rozwiążesz problemó na godzinnym spotkaniu! Może też podpowie Ci gdzie szukać pomocy takiej przyszłościowej.

      Jolu, na tym etapie odpuść Synowi złość o to, "co by było gdyby", to już się stało - zachorował i koniec! I nigdy tak naprawdę nie dowiesz się, na ile procent i czy w ogóle narkotyki były główną przyczyną wybuchu choroby u Twojego Syna! Na dziś jest chory i momo wszystko bezradny w tej chorobie!

      Widzisz, to obwinianie się, szukanie winy w samej sobie działa wyniszczająco! Ja to wszystko przerabiałam, KATOWAŁAM SIĘ I KATUJĘ MOMENTAMI DO TEJ PORY! Po takim samobiczowaniu się, nie mam siły wstać z łóżka, dlatego bronię się przed takim myśleniem! Dwoje dzieci starałam się wychowywać podobnie, wpajać podobne wartości, rozmawiać na różne tematy, a jednak coś nie wyszło z moim synem! W którymś momencie wybrał bardzo wyboistą drogę...

      Usuń
  22. Witam,
    Wpadlam na tego bloga zupelnie przypadkiem poszezajac swoja wiedze na temat schizofreni i innych chorob psychicznych. Przeczytalam wszystkie posty i czekam na kolejne. Czasami ciezko sie czyta i nie potrafie sobie wyobrazic jak Pani musialobyc ciezko... w sumie to dalej jest.
    Ludzi z schozofrenia i innymi chorobami spotykam na codzien gdyz studjuje pielegniarstwo psychiatryczne w Wielkeij Brytanii. Kazdy radzi sobie z choroba na swoj sposob ale z wszystkich przypadkow ktore widzialam, nawet ci ktorzy radza sobie dobrze na zawsze zostali zmienieni przez te chorobe, negatywne skutki tej choroby sa ciezkie do przezwyciezenia. My jako pielegniarki nie mozemy tracic wiary w ludzi, nawet gdy oni stracili wiare w siebie. Te studia otworzyly mi oczy na nowy swiat, jestem pewna ze Pani blog otworzy oczy wielu osoba, innym pomoze, innym przyniesie ulge ze wzgledu na to ze upewnia sie ze nie sa sami. Przykro mi ze Pani syn przegral ta walke, ale robi pani dobra rzecz dzielac sie wiedza na temat tej choroby oraz uczuciami ktore Pani towarzyszyly i dalej towarzysza.
    Pozdrawiam serdecznie

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Witaj Magdo,

      To dobra wiadomość, że robisz, nazwę to po swojemu, specjalizację w studiowaniu pielęgniarstwa. Same kursy, aby pracować na tak ciężkim oddziale jak psychiatria czasami nie wystarczą! Spotkałam się już z sytuacją, że panie pielęgniarki przechodziły np. z oddziału chirurgicznego (ciężka praca fizyczna) na odddział psychiatryczny, nie mając w ogóle wiedzy o chorobach psychicznych! Czekały dopiero na rozpoczęcie kilkutygodniowego kursu!

      Momentami tak ciężko piszę mi się tego bloga, że później to odchorowuję emocjonalnie, ale uważam, że powinnam go dokończyć. Wielkie dzięki za wsparcie, taka też przyświeca mi myśl, żeby otworzyc ludziom oczy! TYLU ICH JEST, A TACY OBCY WŚRÓD NAS...

      Magdo, powodzenia dla Ciebie na tych studiach. Oby ta praca dawała Ci spełnienie. Pacjenci chorujący na schizofrenię to często, albo w wiekszości, ludzie bardzo wrażliwi, inteligentni...tylko postrzegający ten świat inaczej! BĄDŹ Z NIMI I DLA NICH :)




      Usuń
  23. (jeszcze o Wierze, słów kilka)

    Cierpienie - Najpiękniejsza Chrystusowa Łaska.

    Kara ognia czyśćcowego była moim największym
    cierpieniem. Po kilku dniach, ból fizyczny
    tak przerażający - ustępował, odsłaniając
    olbrzymie spustoszenie w sercu i sumieniu

    ...wszystko utracone - i gdzieś w głębi duszy
    rodzi się dziwne pytanie - czy byłbym zdolny
    przeżyć raz jeszcze, takie cierpienie - brak odwagi
    by wspominać - rany są zbyt żywe, zbyt bolesne.

    ...pytanie uporczywie powraca - czy mam odwagę
    sprostać takiemu cierpieniu - i nagłe olśnienie!
    - Tak, jestem gotów wypełnić każdą Wolę Twoją!
    Ona odkrywa przede mną wyjątkowe Łaski
    - dopuszcza mnie do uczestniczenia w Twoim cierpieniu.
    To cierpienie które doświadczyłem ...było najpiękniejszą
    Łaską Twoją - Boże...

    Czy próbowałem wyjaśnić, odpowiedzieć na pytanie
    Jak to się dzieje, że doświadczam tych znaków
    z którymi próbuję się z Wami podzielić.
    To wszystko dzieje się w Wierze - poza naszą świadomością.
    Wiara rodzi się w duszy, a jej światło oślepia rozum
    i świadomość - jak pisze św. Jan od Krzyża.

    Jeśli zaufasz Bogu - życie Twoje odradza się w Miłości Bożej.
    Wówczas musimy być przygotowani na wiele niespodzianek,
    które odkryje przed nami życie i to bez względu czy są to
    Radosne czy też naznaczone cierpieniem - a które okażą się
    Kolejnym wspaniałym znakiem i Łaską ...Stwórcy naszego.

    Pewnego dnia, gdy wczesny świt szarością mroki nocy
    rozpraszał, skreślałem ostatnie słowa "O narodzinach Wiary"
    ...i nagle, próbując wstać, jakiś ogromny ciężar przytłoczył mnie.
    Ostry ból, od karku poprzez plecy, skrzywiając mocno głowę -
    do wnętrza promieniował, paraliżując ...i zdaje się, wszystkie
    napotkane kości łamał.

    Wypowiadane z wielką trudnością słowa modlitwy
    potęgowały jeszcze ten ból. Mimo przerażenia, panował
    jakiś wewnętrzny, prwie niewyczuwalny - spokój i ufność.
    Słoneczny poranek przywitał mnie Chrystusowym Krzyżem
    I cierpieniem ...najpiękniejszym.

    Kolejne, o Wierze napisane słowa przyniosły mi
    nieoczekiwany, ogromny ból w dłoniach i nadgarstkach,
    "wieki całe trwający"
    Stojąc tak przed obrazem Jezusa, nie myślałem wówczas
    o jakichś znakach - przepraszałem w pokorze, że nie mogę
    właściwie się przeżegnać...





    OdpowiedzUsuń
  24. Każdy dźwiga swój krzyż....

    Wiedz, że obojętnie co byś zrobiła dla niego, jak nie starała się mu pomóc- to nie działa.
    Moja rodzina nie wie, że mam to, co jest takie złe i niedobre i takie krzywe w oczach innych. Słychać tylko mój wewnętrzny bunt do życia, który dudni mi w uszach, strach, lęk, które związują mi nogi i leże bezwładnie jak kłoda w łóżku, wegetuje z dnia na dzień nie czując żadnych potrzeb, przyjemności nie ma, są za to myśli....
    To jest mój krzyż... Dźwiganie dziwaczności i upośledzenia, fobii społecznej- a raczej już autyzmu. Rodzina mnie kontroluje, stresuje, nachodzi (ciągle patrze w oknie czy czasem nie zaskoczą mnie, bo nie chcę żeby widzieli mój stan i letarg w jakim żyję) STRACH, PANIKA
    Nigdy nie potrafiłam sprostać ich wymaganiom, potem poległam na studiach i teraz jestem nikim. Gdyby chociaż trochę potrafili mnie kiedyś pochwalić, porozmawiać o duperelach a nie tylko o tym co MUSZE i czy ZROBIŁAM. Do tego szantaż i brak empatii

    Myślę, że to kwestia "pęknięcia nitki" strach przed życiem w tym świecie, którego nie akceptuje. Mam w głowie 32954354945 495934 słów, które chciałabym napisać tu, aby było Ci lepiej, może żeby Ci lepiej wytłumaczyć chorobę ze strony osoby chorej ale nagle nie starczy tu dla nich miejsca. Z drugiej strony chciałabym coś wiedzieć o tym, jak poradzić sobie z rodziną... nie czuje już potrzeby kontaktu z nimi a oni płaczą mi w słuchawkę.
    Widzę dużo podobieństw- czytając Twojego bloga co do Twojego wspaniałego syna, którym na pewno był. Ja też byłam kiedyś świetną dziewczyną i mnie pytają "gdzie ona się podziała", a ona jest daleko na horyzoncie i prawie jej już nie widać........... OLA /LAT 23

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Olu, przepraszam, że dopiero teraz odpisuję na Twój komentarz.

      Wiesz, jesteś bardzo wrażliwą dziewczyną i świetnie piszesz. Dziękuję Ci, że napisałaś o swoich lękach i strachu, wiesz dlaczego?! Bo między innymi, dzięki Tobie, mogłam dowiedzieć się, co mógł czuć, myśleć mój syn. Powiesz, że brzmi to cholernie egoistycznie z mojej strony, bo Ty nie chciałabyś mieć tych wszystkich lęków, fobii itd. i pisać o nich! Na świecie jest przecież tyle interesujących tematów, że dlaczego masz pisać akurat o tym?! Pewnie chętnie wysłałabyś mnie w czeluści piekieł za to, co piszę! Nikt nie chce być chory, na taką czy inną chorobę, ale jest jakiś splot okoliczności i coś nas dopada! Poddać się, to najprościej! Może trzeba zmienić leki lub dawki, żebyś była bardziej aktywna, nie wiem.

      Olu, nie znam Cię, ale nie mów o sobie w czasie przeszłym, że byłaś ŚWIETNĄ DZIEWCZYNĄ! JESTEŚ NIĄ NADAL - WRAŻLIWĄ, MADRĄ, MŁODĄ KOBIETĄ! MOże spróbowałbyś porozmawiać ze swoimi bliskimi i powiedzieć im, co czujesz w związku z tą ich kontrolą i nachodzeniem Ciebie. Z pewnością wynika to z ich troski o Ciebie, ale może ustalilibyście jakieś zasady?!

      Olu, pamiętaj, że to jest również po części i Twój blog! Będziesz chciała coś napisać, to pisz i nie pytaj o zgodę!

      Przytulam Cię mocno...

      Usuń
  25. Olu - jesteś nadal wspaniałą dziewczyną -
    Wiesz przecież, że jest to tylko pozorna bezczynność
    Potrzebujesz jej, by zebrać myśli, wzmocnić siłę
    i zacząć walczyć ... o tą, jeszcze trochę zagubioną -
    Wspaniałą dziewczynę.

    ...i myślę, że ta daleko na horyzoncie dziewczyna
    może odnaleźć przepiękny wschód słońca - on odrodzi
    Twoją duszę i wymaluje najpiękniejszy uśmiech w sercu
    i na twarzy Twojej - a teraz, zbieraj jeszcze trochą sił
    I zacznij walczyć!

    Bo wiesz, że najpiękniejsze w naszym życiu, po okropnej burzy
    i deszczowych smutnych dniach, są ... wspaniałe Wschody Słońca

    Zyczę Ci tego z całego serca ...i przesyłam w Twoją stronę
    najradośniejsze modlitwy by duszę Twoją chroniły ...

    Ps. spróbuję przedstawić Wam nieco inne spojrzenie
    na nabytą chorobę - schizofrenię.

    Schizofrenia - a świat duchowy ...w przygotowaniu.
    proszę o cierpliwość.

    Dziękuję Ci Claro, za wspaniałe słowa dla Oli...

    OdpowiedzUsuń
  26. Claro, Jerzy- dziękuję Wam za te piękne słowa, aż łzy mi poleciały teraz jak je czytałam..

    Claro, nie myślę, że napisiałaś coś egoistycznego- przynajmniej dla mnie. Jeśli to co pisze chociaż w małym stopniu pomoże Ci -zrozumieć - to jak najbardziej się cieszę.
    Gdybym była na Twoim miejscu na pewno chciałabym po prostu zrozumieć... poznać, może niekoniecznie się obarczać, bo przecież to była jego decyzja z wewnątrz, nie z zewnątrz.
    Ale z 2 strony ciężko jest "nietakimosobom" zrozumieć MOC. Tak, jaką moc ma to wszystko i jak to paraliżuje. To nie jest zwyke cierpienie i nie tylko o to się rozchodzi. Tak jak piekło nie jest wulkanem z diabełkami, tylko cierpieniem duszy, stanem. Może ja cierpię tu na Ziemi za innych..?
    Jerzy, wiem, że po każdej burzy przychodzi słońce, ale najlepszą opcją jest na czas burzy zapadnięcie się pod ziemię, a po, wyrosnąć i napawać się pięknem świata. Tylko to mi zostało. Zło jest dla mnie obojętne.
    Z jednej strony mamy gdzieś wszystkich i nie chcemy nic. Odrzucamy najbliższych, ale jak mają się zachować żeby było ok? JA tego nie wiem. Źle, że się interesują, a jak nie, to też jest źle.Może nic nie pomoże. Z drugiej strony przekonanie, że nikt mnie i tak nie zrozumie skoro przecież to ja się sama nie zawsze rozumiem. Mi jest źle samej, moja najlepsza przyjaciółka nic nie wie i kocham ją jak siostrę, ale wygrywa wstyd.. wstydzę się samej siebie.
    Nie chcę by moja najbliższa mi osoba płakała przeze mnie- moja babcia, noszę jej imię pod sercem. Nie chcę być fenomenem w rodzinie, który do niczego nie doszedł. Gdybym wyjechała siną dal, na stopa, sama, to chyba tylko mogłoby mnie uleczyć. Leki brałam na fobie i lęk- jałowość duszy jest jeszcze większa i zostaje tylko BYĆ, nawet najpiękniejsze zdjęcie jakie bym nie zrobiła jest wtedy nijakie. Moja mama jest b. wierząca przez co mnie odrzuca od kościoła, ale ostatnio myślę o tym, że może w nim pokładać moje myśli i prośby .. Pozdrawiam Was, dziękuję i raz jeszcze dziękuję za uściski bo tylko uściski zrozumienia pozwalają mi coś poczuć

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Olu, nadal jesteś świetną dziewczyną!
      Pozwolę sobie zapytać Ciebie o coś.
      Wspomniałaś o przyjaciółce, którą traktujesz jak siostrę. Może warto powiedzieć jej o swojej chorobie?
      Nie powinnaś się wstydzić przed nią. W ogóle nie powinnaś się wstydzić! Przecież to nie Twoja wina, że zachorowałaś! Z drugiej strony rozumiem, że się boisz. Niestety, żyjemy w takim społeczeństwie, gdzie temat choroby psychicznej jest tematem tabu...Przez co człowiek, który cierpi na taką chorobę ma poczucie, że musi się tego wstydzić, że odbiega od "normy"... Mam rację? Życzę sobie i Tobie, aby ludzie byli bardziej otwarci i życzliwsi, empatyczni. W końcu każdego może to spotkać! Każdy może zachorować! A wtedy nikt by nie chciał zostać "odrzucony". Całe szczęście nie każdy człowiek jest taki(że boi się takich tematów i kieruje się stereotypami). Jeśli Twoja "siostra" jest rzeczywiście Twoją najlepszą przyjaciółką to może jednak się odważysz i powiesz jej? Myślę, że potrzebujesz wsparcia bliskiej Ci osoby, a ona na pewno taką osobą jest. Zapewne chce dla Ciebie jak najlepiej i chciałaby Ci pomóc(gdyby dostała taką możliwość). Człowiek nie może tłamsić wszystkiego w sobie. Musi się wygadać, wypłakać i potrzebuje zrozumienia. Co o tym myślisz? Nie musisz odpowiadać. Po prostu przemyśl to na spokojnie. Tylko o to proszę.

      Widać(po Twojej wypowiedzi), że jesteś wrażliwą i mądrą dziewczyną. Zdaję sobie sprawę, że nie jest Ci łatwo...ale proszę: NIE PODDAWAJ SIĘ! Są osoby, które się o Ciebie martwią i Cię kochają.

      Pozdrawiam i ściskam Cię mocno!

      Victoria.

      Usuń
  27. ...a jednak Olu, jesteś wojowniczką z krwi i kości - to dobrze
    bo przed Tobą bardzo wiele pracy - ciężkiej pracy.
    Przyniesie ona jednak spodziewane efekty.

    Schizofrenia - choroba duszy - nie wydaje mi się by medycyna
    miała odpowiednie leki na chorobę duszy - te wszystkie lekarstwa
    zniewalają i otępiają naszą świadomość, siejąc olbrzymie spustoszenie
    w ciele i umyśle...

    Olu - zrobilaś już pierwszy krok w dobrym kierunku:
    "ale ostatnio myślę o tym, że może w nim(wierze) pokładać
    moje myśli i prośby" - To bardzo dobra wiadomość! - Dziękuję
    (moje, "staroświeckie modlitwy" kieruję też w Twoją stronę)

    Ps. potrzebuję jeszcze nieco czasu na odpowiednie przygotowanie
    tekstu o schizofreni i świecie duchowym.
    ...chciałbym bardzo - jest to moja serdeczna prośba
    abyś przeczytała rozdział o tej chorobie z książki
    "Opętani przez Duchy" - jest to wyjątkowa książka,
    opisuje również Twój przypadek - po jej lekturze będziesz
    mogła zdecydowanie łatwiej odpowiedzieć sobie na trudne
    pytania dotyczące tej choroby ...widzę światełkjo nadziei.

    ...i jeśli tylko poczujesz ...jakąś wewnętrzną moc czy siłe, która
    nakazuje Ci zmierzyć się z tą chorobą, walczyć z nią i pokonać ją -
    to daj nam znać! ...Zyczę wiele radosnego uśmiechu.

    ...i głęboki ukłon w Twoją stronę, Claro - za Twoją stronę ...i SERCE


    (koniecznie przeczytaj - jak najprędzej)

    Wydawnictwo CENTRUM.pl

    Opętani przez Duchy

    Egzorcyzmy w XXI stuleciu
    Wanda Prątnicka
    ISBN 83-918022-7-2

    OdpowiedzUsuń
  28. Droga Claro, to jest mój pierwszy komentarz u/dla Ciebie.

    Na początku pragnę z całego serca podziękować Ci za to, co robisz! A robisz rzecz wielką! Sama widzisz, jaki masz odzew na Twoje posty. Piszą tutaj ludzie, których bezpośrednio dotknęła choroba albo mieli z nią styczność, bo ktoś bliski zachorował na schizofrenię. Piszą też osoby, które pracują w miejscach, gdzie leczą się osoby cierpiące na schizofrenię. Obie widzimy, że problem jest duży. Rzadko kiedy słyszy się o schizofrenii w telewizji, prawda? Myślę, że niewiedza ludzi na temat tej choroby przyczynia się nierzadko do przykrych sytuacji (przykrych dla chorego). Na szczęście są na świecie takie osoby jak Ty, które podejmują się takich tematów. Nie każdy podjąłby się pisania o sprawach, które są tak osobiste. O niektórych rzeczach ciężko jest mówić, a także pisać...

    Wiem co piszę, bo sama długo zastanawiałam się czy napisać (do Ciebie). Jednakże nie umiem "przejść" obojętnie obok tego czym się tutaj (z Nami) dzielisz.
    Nawet nie wiesz jak często, czytając Twoje posty, miałam wrażenie jakby to było pisane o mnie...
    Nie muszę chyba pisać jak bardzo dotknęło mnie to co piszesz. Ryczałam, bolało...ale czytałam dalej... A bolało dlatego, że ktoś bardzo mi bliski (mój przyjaciel - mój brat) zachorował na tę chorobę...
    I tak jak Twój Syn Filip - przegrał walkę... Nawet teraz, pisząc ostatnie zdanie - popłakałam się. Trudno mi o tym pisać, teraz wiem jak się czujesz pisząc tego bloga...
    Teraz myślę o moim Kochanym Braciszku...i ryczę, bo strasznie mi go brakuje i tak bardzo za Nim tęsknię.
    Chciałabym móc Go zobaczyć, choć na chwilkę, przytulić Go i powiedzieć jak bardzo Go kocham. Tyle, że to już niemożliwe...Niestety.

    Jeszcze raz, dziękuję Ci za to co robisz.
    Jesteś odważną, troskliwą, wspaniałą, inteligentną kobietą i matką. Jak to dobrze, że są tacy ludzie jak Ty.

    Przesyłam moc uścisków!
    - Victoria.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Victorio, miło mi czytać takie "słodkości", ale gdybym wzięła to wszystko do siebie, co napisałaś, niechybnie popadłabym w samouwielbienie, a to już krok ku przepaści :)
      Oczywiście cieszę się, że jest odzew na tematy, które poruszam. Uważam też, jak słusznie zresztą zauważyłaś, że wiedza w społeczeństwie na temat schizofrenii jest niewielka, co przekłada się na życie ludzi chorujących na nią. Sama byłam świadkiem, kiedy to kolega z klasy mojego syna, również chory na schizofrenię, wzbudzał niezdrową ciekawość i ironiczne uśmiechy w autobusie. Po prostu siedział i patrząc w okno głośno coś do siebie mówił. Reakcje były różne - całkowity przekrój! Najczęściej cieawość a potem ironiczne uśmiechy i komentarze!
      Byłam kiedyś na mszy niedzielnej i wesołości dwóch księży nie było końca, bo oto blisko ołtarza siedziała wysoka, szczupła kobieta około 40 lat dziwacznie ubrana, jak na tamtą porę roku. Spod zimowej kurtki wystawała długa, falbaniasta spódnica, a na jej głowie była niby korona z przezroczystych kryształków imitujących diadem! Do tego krzykliwa makijaż i uciechom nie było końca! Byłam zbulwersowana, bo księża ci po prostu śmiali się z niej! Może czasami warto zastanowić się bez głupich właśnie uśmieszków, dlaczego ktoś tak czy inaczej zachowuje się bądź wygląda?! Przy prawidłowej świadomości nikt z nas nie chce narazić się na śmieszność i szyderstwa, czy to za sprawą dziwacznego wyglądu czy też zachowania. Może więc lepiej przejść juz obojętnie, to będzie mniejsze zło niż szyderczy uśmiech!

      Victorio, czytałam kiedyś opowiadanie, które może uda mi się w niedalekiej przyszłości przytoczyć... "Nie myśl o mnie, że odszedłem na zawsze! Nie wymawiaj mojego imienia smutnym i przyciszonym głosem. Pomyśl sobie, że wyszedłem gdzieś do drugiego pokoju. Jestem zawsze blisko Ciebie..." Może Twój Brat chciałby, żebyś i Ty tak o Nim myślała?!

      Jeżeli będziesz czuła, że musisz i chcesz coś z siebie wyrzucić, napisz tutaj!

      Usuń
    2. Tak, wiedza w społeczeństwie na temat schizofrenii jest niewielka, dlatego "rodzi" to takie a nie inne smutne sytuacje, które przytoczyłaś.
      W pełni się z Tobą zgadzam, że "lepiej przejść już obojętnie", bo naprawdę można przysporzyć komuś nie lada przykrość takim nieprzemyślanym zachowaniem.
      Pamiętam jeszcze jak mój Brat opowiadał mi, że w szpitalu (w czasie "zaostrzenia" choroby) zdarzało się, że personel śmiał się z Jego zachowania...
      Nie chcę nawet tego komentować...bo nie byłby to najmilszy komentarz.
      Całe szczęście, nie każdy człowiek jest taki sam. Jeśli już mowa o ludziach, którzy zajmują się pacjentami (o psychiatrach, psychologach itd.) to jak teraz się zastanawiam...to zdarzały się osoby, które naprawdę wkładały serce w to, co robią i widać było, że pomaganie innym to ich powołanie/"misja". Niestety, nie jest to normą. Przykro mi to stwierdzać, ale nie raz byłam świadkiem sytuacji, które nie powinny mieć miejsca...

      Dziękuję za ten piękny fragment opowiadania, który zacytowałaś. Uwierz, że czasem miałam wrażenie, że On właśnie "wyszedł do drugiego pokoju" i, że zaraz wróci... I mam wielką nadzieję (jak dobrze, że jest nadzieja...) i wiarę w to, że jest gdzieś blisko mnie...

      Mimo to jest mi ciężko. Komu, jak komu, ale Tobie raczej nie muszę tego tłumaczyć:(.
      Zwłaszcza, że w mojej sytuacji wszystko jest jeszcze "świeże". Nie minął jeszcze rok odkąd odszedł... Zresztą mam poczucie, jakby to wszystko (wiadomość o tragedii) stało się wczoraj. I jestem - jak ja to zwykłam nazywać - w stanie "zawieszenia", bo niby żyję, ale nie do końca (w mym przypadku) można to nazwać życiem.

      Życie to dar, który trzeba szanować i cieszyć się nim. Ja na dzień dzisiejszy cieszyć się nie umiem. Nie umiem być szczęśliwa i nie wiem czy kiedykolwiek w pełni będę potrafiła. Poza tym nie wiem, co mam robić. Banalnie brzmi, lecz tak właśnie jest. Krótko mówiąc nie radzę sobie...Nie chcę żebyś pomyślała, że się nad sobą użalam, bo tak to może wyglądać. Nie, po prostu piszę jak jest - wyrzucam z siebie to wszystko, co gdzieś we mnie tkwi. Pozwoliłaś mi na to, za co serdecznie Ci dziękuję.

      A propos; zastanawiam się nad wizytą u psychologa tylko trochę boję się, że nie będę umiała się otworzyć przed zupełnie obcą mi osobą... A to niezwykle ważne, żeby taka terapia miała jakiekolwiek rezultaty. I czuję, że potrzebuję pomocy. Tylko właśnie, boje się tego, o czym wcześniej wspomniałam oraz tego, że trafię na osobę, która (nie wiem jak to ująć) nie będzie miała dobrego "podejścia"... Rozumiesz o co mi chodzi? Potrzebuję dobrego terapeuty, bo boję się, że później się zrażę...a problem pozostanie... Piszę o tym, bo chciałabym zapytać Cię, (bo przypuszczam, że sięgałaś po pomoc psychologa) czy również miałaś takie obawy jakie mam ja?

      "Trochę" się rozpisałam. Przepraszam Cię za to!
      Dziękuję, że mogłam napisać. Czuję teraz jakąś, może chwilową, ale jednak ulgę... Dziękuję.
      Chciałabym również jakoś pomóc Tobie...
      Niestety nie bardzo wiem jak.
      Pozostaje chyba tylko pamięć, modlitwa i obietnica, że będę tutaj do Ciebie zaglądać jak najczęściej i komentować.

      Wierzę, że to, co robisz ma sens. Dziękuję Ci za to.

      Pozdrawiam Cię Claro serdecznie!
      Victoria.

      Usuń
    3. Victoria, znowu przeprosiny z powodu opóźnienia. Chcę nawiązać do skorzystania z porad lub nawet sesji terapeutycznej. Uważam, że to bardzo dobry pomysł. Najczęściej psycholodzy działają przy Poradniach Zdrowia Psychicznego. Trzeba szukać dla siebie pomocy. Nie zrażaj się od samego początku, dopóki się nie przekonasz! Dobry psycholog potrafi tak poprowadzić terapię, że niewiadomo kiedy człowiek wychodzi ze swojej skorupy. Zawsze masz wyjście, aby poszukać następnego, jeśli ten ewidentnie Ci nie służy. Koleżanka, rodzina czasami wysłuchają, ale to nie to, co pomoc profesjonalisty. Generalnie ludzie nie chcą rozmawiać na tak trudne tematy, bo nie wiedzą jak poprowadzić rozmowę, nie lubią poruszać takich spraw. Chciałabym powiedzieć - szukaj pomocy u źródła.

      Spokoju w sercu dla Ciebie...

      Usuń
    4. Claro, dziękuję za odpowiedź i cenne rady! Coś jest w tym, co napisałaś. Ludzie niechętnie rozmawiają na takie tematy, bo może nie wiedzą, co powiedzieć? Jak pomóc? Może nie wiedzą, iż samo wysłuchanie jest już formą pomocy. To też kwestia tego, że ciężko o tym mówić. Niby chce to się z siebie wyrzucić, lecz czy ludzie zrozumieją? Ja na palcach jednej ręki, mogę zliczyć osoby, które wiedziały o chorobie mojego Brata (mówię tu o moich znajomych, nie o rodzinie). Również na palcach jednej ręki mogę zliczyć osoby, którym mówiłam w jaki sposób doszło do śmierci mojego Brata. Mam przyjaciółkę, kocham ją jak siostrę (chociaż nigdy nie miałam siostry:) ) bardzo mi pomogła (nie wiem, co bym bez Niej zrobiła)i dalej pomaga. Ale sama czasem widzę, że jak zaczynam już coś mówić o moim Bracie - to Ona nie wie niekiedy, co powiedzieć... Ona także prosiła mnie, żebym poszła do psychologa, że jak nie spróbuję to się nie dowiem czy mi pomoże czy nie... Chyba ma rację. To zabawne, jakie życie jest przewrotne. Odkąd pamiętam marzyłam o studiowaniu Psychologii. Chciałam pomagać ludziom w rozwiązywaniu ich problemów, robić coś pożytecznego i cieszyć się (czerpać satysfakcję) z tego, że mogłam komuś pomóc! To było moje marzenie. A teraz sama potrzebuję pomocy.

      Jeszcze raz dziękuję za pomoc!

      Usuń
  29. "Będzie sądził żywych i umarłych..."


    SCHIZOFRENIA a świat duchów

    (o braku naszej odpowiedzialności za nasze zdrowie psychiczne)

    Zdarza się, że normalnie funkcjonujący człowiek nagle,
    z godziny na godzinę, przestaje wiedzieć kim jest, co mówi,
    co robi, widzi zjawiska, słyszy głosy. Może czuć, że jest dotykany,
    zmuszany do różnych rzeczy, mieć natrętctwa. Może być świadom
    momentu zranienia, widzieć płynącą krew i odczuwać ból.

    Człowiek, który dotąd był aktywny, towarzyski, wesoły może się
    nagle stać zamknięty w sobie, może być trudno nawiązać z nim
    kontakt, on sam może zacząć miewać samobójcze mysli.
    Albo odwrotnie: spokojny dotąd człowiek staje się agresywny,
    gotowy w jednej chwili wszystko zniszczyć, czasami nawet zabić.
    Nienawidzi nawet tych których dotąd kochał.

    Będąc wśród ludzi może słyszeć i widzieć coś bardzo wyraźnie,
    czego inni nie słyszą, nie widzą - dla lekarzy takie zachowania
    są jednoznaczne i klasyfikują je jako objawy schizofreni lub
    innej choroby psychicznej!!!

    SYMPTOMY te oraz wiele innych, są wyraźną wskazówką
    na obecność DUCHOW w człowieku!...

    Każda choroba psychiczna powstaje wtedy, gdy nawiedzony
    człowiek daje się nie tylko opętać, ale oddaje też duchowi
    swoje ciało i umysł w całości, poddając się jego woli.
    Bywa, że człowiek przez chwilę jest sobą, potem zupełnie
    kimś innym, a potem znów sobą. Momenty, w których jest
    "kimś innym" nie zauważa ani ich nie pamięta.

    W skrajnych przypadkach duch człowieka może zostać
    wyrzucony przez duchy z jego własnego ciała. Chory może
    mieć świadomość samego siebie, ale być zbyt słaby psychicznie
    aby przeciwstawić się duchowi a niekiedy duchom. Gdy zostaje
    ze swoją chorobą sam, bez pomocy i zrozumienia najblizszych
    czy też środowiska w którym żyje, popada bardzo szybko w
    rezygnację, a choroba pogłębia się w sposób zastraszający!

    Gdyby taki człowiek wiedział, co jest przyczyną jego problemu,
    podjąby walkę. Nic z tym nie robi, gdyż myśli, że jest w sytuacji,
    na którą nie ma żadnego wpływu. Każdą chorobę można wyleczyć
    i więcej na nią nie chorować. Człowiek w dowolnej chwili może
    skorzystać z szansy, jaką daje mu Bóg, jednak niewielu to robi!..

    Powodem choroby psychicznej nie jest fakt opętania przez
    zbyt wiele silnych duchów, ale to, że chory nie wiedząc,
    co się z nim dzieje, ogromnie się przeraża i poddaje się bez walki.
    Główna przyczyna chorób psychicznych jest niewiedza chorego
    i najblizszych, że ich ciałem i umysłem zawładneły duchy...

    (źródło: Opętani przez Duchy - Wanda Prątnicka) - nalegam
    aby zapoznać się z tą wyjątkową książką - a ja, spróbuję Wam
    przekazać moje doświadczenia, moją walkę, wspartą wspaniałą
    Miłością Stwórcy naszego, o duszę nawiedzoną przez złośliwe duchy.







    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. jerzy.b - pozwól, że ja nie zawsze będę odpowiadała na Twoje wpisy, ale Ty, jeśli masz taką potrzebę możesz dzielić się z nami swoimi myślami, doświadczeniami, tak jak choćby w tych komentarzach.

      Pozdrawiam

      Usuń
  30. (obrażeni na świat cały)


    CZY POTRAFIMY SIEBIE KOCHAC ?


    Wiele razy zastanawiałem się, co należy zrobić
    by przekonać "Was", że wiara w Jezusa Chrystusa
    naszego Stwórcy, w którym się narodziliśmy,
    Jest nie tylko wpisana w nasze życie ale w niej
    powstaliśmy - więc dlaczego odrzucamy ją...

    Mówimy, że tylko trochę wierzymy, że nie mamy
    zbyt dużo czasu na rozważania, jesteśmy zajęci
    własnymi sprawami, a one wykluczają
    pogłębianie wiary.

    Zafascynowani złem które zniewoliło cały świat,
    Nasze życie. Czujemy się dobrze nie zmuszani do
    klęczenia przed Nim. A jeśli mamy kłopoty,
    to możemy nawet trochę pokrzyczeć na Niego,
    bo nie broni nas.

    Wieki całe lekceważymy Miłość Boga, a przecież
    to Ona stworzyła nas, dała nam wolność wyboru
    i wyjednała nam życie wieczne.
    Czy znajdzie się ktoś, kto z pełnym przekonaniem
    i czystym sercem powie choć raz:

    Dziękuję Ci Boże ...że Jesteś ...że chronisz mnie
    Potrzebuję Twojej Miłości ...jak powietrza
    Ona jest najpiękniejszą radością którą mi dajesz
    Pozostań przy mnie, proszę, w sercu moim.


    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. jerzy.b - To jest tak, że modlitwa, medytowanie wymaga wysiłku i ludziom pop prostu nie chce się modlić, chodzić do kościoła! Wysiłek równa się wydatkowaniu energii, po co więc męczyć się w kwestiach wiary, skoro to tylko wiara, której nie możemy dotknąć! Z wiary nie ma namacalnych, materialnych korzyści! Lepiej czas przeznaczony na niedzielną mszę, spożytkujmy wyjeżdżając na łono przyrody - tam odpoczniemy, nabierzemy sił! Może tak między innymi ludzie myślą?! WOLNA WOLA...

      Usuń
  31. ( aby życie nasze i naszych bliskich, sprawiało nam radość )

    NAWIEDZANI PRZEZ ZŁOSLIWE DUCHY.

    "strach lęk, który związuje nogi i leżę bezwiednie jak kłoda w łóżku -
    wegetuję z dnia na dzień, nie mam żadnych potrzeb - To mój Krzyż "

    Nie! - To nie jest Twój Krzyż! ...to tylko złośliwe duchy, które
    odnajdują nas, by korzystać z naszej energii, zniewolić nasze
    ciało i umysł ...Bardzo często to my sami, nieświadomie, zapraszamy
    je do siebie. Nie potrafimy rozstać się z naszymi bliskimi, którzy
    przecież już odeszli z tego świata. Ta nasza przedłużająca sie żałoba
    zaprasza je do naszego serca , naszej duszy.

    ...każdy z nas posiada własną duszę, świeci ona jasnym, mocnym światłem.
    Jest doskonale widziana w świecie duchowym - nasze mocne światło
    jest zaporą dla innych dusz.
    Przedłużająca się nasza żałoba, zatrzymuje w naszym sercu i duszy
    bliską nam osobę - ona musi też żyć, a więc czerpie energię, od nas...

    Nasze tak wspaniałe światło gaśnie ...szybko ...i jest zaproszeniem
    dla kolejnych dusz, które bez problemu wnikają w nas, czyniąc
    prawdziwe spustoszenie - w duszy, która nie ma już siły się bronić.
    I w ciele, które widoczne nawet dla nas ...jest chore... a jeśli wśród
    odwiedzających nas dusz jest ktoś chory - ta choroba jest już naszą chorobą!

    Niestety, to są tylko najlżejsze przypadki.

    TRWA WALKA O DUSZE !

    Zniewolone, słabe dusze, nie mają już sił, by przeciwstawić się ZŁU.
    żyjąc w nieświadomości o przyczynach choroby - przegrywają własne
    życie...
    MATKA BOZA - módlcie się do Aniołów Swiętych i do wszystkich
    chórów anielskich, którzy zostali wysłani by was wspierać w Wielkiej
    Bitwie Duchów, w którą wszyscy jesteśmy wplątani...
    Aniołowie przynoszą światło na ziemię.

    CODZIENNA MODLITWA
    (należy odmawiać codziennie, a szczególnie w nocy,
    gdy nachodzą nas złe duchy)

    OJCZE NASZ ...
    ZDROWAS MARYJO ... ( 3x )
    WIERZE W BOGA ...
    Ojcze Przedwieczny, ofiaruję CI
    Ciało i Krew, Duszę i Bóstwo
    Najmilszego Syna Twojego
    A Pana naszego Jezusa Chrystusa
    Na przebłaganie za grzechy nasze
    I świata całego


    ( 3x )
    Swięty Boże, Swięty Mocny, Swięty Nieśmiertelny
    Zmiłuj się nad nami i nad całym światem.

    MOC EGZORCYZMU

    Przed odmawianiem Egzorcyzmu wzywajmy Chóry Anielskie
    do pomocy i obrony.
    W tym czasie Bóg wysłał na ziemię Aniołów
    do pomocy ludziom.
    Oni mają ogromną moc wstawienniczą u Boga.

    1. Aniołowie Stróżowie
    2. Archaniołowie
    3. Aniołowie Dnia - przydzieleni dodatkowo do pomocy.

    Należy ich wzywać w modlitwach i każdym czasie, prosić o ochronę.
    Miliony Aniołów na próżno czekają na wezwanie i modlitwę ludzi.
    Jeśli nie wezwiemy Aniołów ręce ich są zawiązane a ich pomoc ograniczona.
    Nie trzymajmy swoich aniołów pomocników na bezrobociu, co dzień czekają
    aby nas wspierać. Należy uruchomić tą wielką anielską moc.

    MATKA BOŻA:

    Módlcie się do Aniołów Świętych i do wszystkich chórów anielskich,
    którzy zostali wysłani by was wspierać w wielkiej bitwie duchów,
    w którą wszyscy jesteście wplątani.
    Aniołowie przynoszą światło na ziemię.

    MODLITWA DO ANIOŁÓW

    O Święci Aniołowie, przybywajcie z waszymi zastępami
    i własną potęgą i okażcie nam
    oraz wszystkim ludziom waszą pomoc.
    Dajcie też poznać waszą moc, żeby wasze serca rozpaliły się
    czcią Boga i Maryi, naszej królowej - Amen

    OdpowiedzUsuń
  32. EGZORCYZM 1

    Jesteśmy Boskimi istotami
    Mocą Boga mieszkającą w nas
    Rozkazujemy wam natychmiast
    Opuścić nasze ciała!
    Nieczyste duchy, nakazuję wam

    Odejdźcie stąd natychmiast! ( 3x )
    Wstydźcie się! ( 3x )

    Odejdźcie tam, gdzie wasze miejsce
    I poddajcie się decyzjom Boga.
    Pozostawcie w spokoju moich bliskich.
    Opuście nasze środowiska,
    Nie podchodźcie do nas nigdy!
    Nie dotykajcie naszych ciał,
    nie dotykajcie naszych rzeczy,
    Opuście nasze progi.

    Uciekajcie! ( 3x )

    Nasze domy są naszymi świątyniami
    Nie wolno wam przekroczyć ich progów!
    Nasze życie i duszę oddaliśmy Bogu

    Uciekajcie! ( 3x )

    W naszych sercach mieszka Chrystus
    I w Imię Jezusa Chrystusa wołam,

    Uciekajcie! ( 3x )

    Nasza siła jest większa
    i nie wolno wam wracać.
    Jesteśmy duchem Nieba,
    jesteśmy dziećmi Boga
    a wy uciekajcie za 7-dme morze.
    Niech się tak stanie! ( 3x )

    Dzięki Ci za to Boże
    I Ufamy Ci całkowicie.

    EGZORCYZM 2

    Precz szatanie! ( 3x )

    Nie dosięgną nas oczy twoje.
    Jesteśmy przykryci płaszczem Miłości Jezusa Chrystusa.
    W naszych sercach kwitnie Miłość Boga

    Precz z naszego życia! ( 3x )
    Przecz od naszych bliskich! ( 3x )
    Precz z naszego domu! ( 3x )

    To my jesteśmy tu zwycięzcami!
    W Imię Boga i Jego Syna,

    Niech się tak stanie! ( 3x )

    Dzięki Ci za to Boże
    I UFAMY Ci całkowicie.

    MODLITWA NA OŚLEPIENIE SZATANA
    (podyktowana przez Jezusa Chrystusa)

    Oby nasze kroki były wspólne.
    Oby nasze ręce wspólnie gromadziły.
    Oby nasze serca wspólnie uderzały.
    Oby nasze wnętrze wspólnie odczuwało.
    Oby myśli naszego ducha jedność budowały.
    Oby nasze uszy wspólnie umiały wsłuchać się w ciszę.
    Oby nasze oczy wpatrujące się w siebie wzajemnie - spajały nas.
    Oby nasze wargi wspólnie błagały Ojca Niebieskiego o Miłosierdzie

    MODLITWA OBRONNA PRZED ATAKIEM SZATANA

    O Święci Aniołowie Pańscy, Św. Michale, Św. Gabrielu, Św. Rafale,
    przybądźcie ku pomocy dusz naszych.
    Módlcie się za nami, Święci Aniołowie,
    wzywam was na pomoc przed atakami złego ducha.
    Brońcie nas, zaprowadźcie do Bram Niebieskich,
    gdzie Pan Bóg Jedyny w Trójcy Przenajświętszej króluje - Amen.

    MODLITWA DO ŚWIETEGO ARCHANIOŁA MICHAŁA

    Książę Najchwalebniejszy niebiańskiego wojska.
    Św. Archaniele Michale,
    broń nas w walce przeciwko książętom i władzom,
    przeciwko władcom świata tych ciemności,
    przeciwko duchom nieprawości w przestworzach.
    Przyjdź z pomocą ludziom, których Bóg
    na obraz podobieństwa Swojego stworzył
    i od niewoli szatańskiej wykupił ceną wielką.

    Ciebie jako Stróża i Patrona czci Św. Kościół.
    Tobie Bóg powierzył dusze odkupionych ludzi
    abyś je w największym szczęściu umieścił
    Błagaj Boga pokoju aby starł szatana pod nogami naszymi
    aby już nie miał mocy trzymać w niewoli ludzi.

    Przekaż nasze prośby przed Oblicze Najwyższego
    aby rychło uprzedziło nas Miłosierdzie Boże
    i abyś schwytał smoka, który jest diabłem i szatanem
    i związanego rzucił do przepaści
    aby nie zwodził więcej ludzi.

    OdpowiedzUsuń
  33. EGZORCYZM
    (stojąc)
    W Imię Jezusa Chrystusa, Boga i Pana naszego,
    za przyczyną Niepokalanej Dziewicy Bogurodzicy Maryi,
    Świętego Michała Archanioła, Świętych Apostołów Piotra i Pawła
    i wszystkich Świętych
    ufając w powagę naszego świętego posługiwania
    przystępujemy bezpiecznie.

    PSALM 67
    Niech powstanie Bóg i niech rozproszą się nieprzyjaciele Jego
    I niech uciekają ci, którzy Go nienawidzą sprzed oblicza Jego.
    Jak rozprasza się dym, tak niechaj się rozprasza
    Jak rozpływa się wosk w obliczu ognia, tak niech zginą grzesznicy
    sprzed Oblicza Bożego.
    Oto przed Krzyżem Pańskim uciekają moce przeciwne.
    Zwycięża lew z pokolenia Judy, z rodu Dawida.
    Niech Miłosierdzie Twoje o Panie będzie nad nami.
    Ponieważ zaufaliśmy Tobie.

    EGZORCYZMUJEMY

    ciebie wszelki nieczysty duchu, wszelka szatańska mocy,
    wszelkie napaści piekielnego przeciwnika,
    wszelki legionie, wszelki zborze i sekto diabelska,
    w Imieniu Mocy Pana naszego Jezusa Chrystusa,

    Wykorzeń się i uciekaj z Kościoła Bożego
    od dusz na obraz Boży stworzonych
    i Najdroższą Krwią Baranka odkupionych.
    Nie odważ się więcej wężu najchytrzejszy
    oszukiwać ludzki ród, prześladować Kościół Boży
    i wybranych Bożych przesiewać i przetrząsać jakby pszenicę.

    Niech ci rozkaże Bóg Najwyższy,
    któremu w wielkiej twojej pysze czynisz się równym,
    który chce zbawić wszystkich ludzi
    i chce aby wszyscy doszli do poznania prawdy.

    Rozkazuje ci Bóg Ojciec, rozkazuje ci Bóg Syn,
    rozkazuje ci Bóg Duch Święty, rozkazuje ci Chrystus.
    Odwieczne słowo Boże,
    które ciałem się stało dla zbawienia rodzaju ludzkiego,
    zgubionego przez twoją zawiść, upokorzyło się samo,
    stawszy się posłusznym aż do śmierci.

    Chrystus, który kościół swój zbudował na silnej skale
    i oświadczył, że bramy piekieł nigdy Go nie zwyciężą,
    ponieważ z nim będzie zawsze każdego dnia
    aż do skończenia świata.

    Rozkazuje ci tajemnica Krzyża
    i moc wszystkich tajemnic wiary chrześcijańskiej.
    Rozkazuje ci Bogurodzica Maryja,
    która pyszną twoją głowę
    od pierwszej chwili swego Niepokalanego poczęcia
    w swojej pokorze starła.
    Rozkazuje ci wiara Świętych Apostołów Piotra i Pawła
    i wszystkich Apostołów.

    Rozkazuje ci krew Męczenników
    i pobożne wstawiennictwo wszystkich Świętych.
    Przedto smoku przeklęty i wszelkie legiony diabelskie,
    zaklinamy cię przez Boga Żywego,
    przez Boga Prawdziwego,
    przez Boga Świętego,
    przez Boga, który tak umiłował świat,
    że Syna swego jedynego nam dał
    aby wszelki, który wierzy w Niego nie zginął
    lecz miał życie wieczne.

    Przestań uwodzić stworzenie ludzkie
    i poić go trucizną wiecznego potępienia,
    przestań szkodzić i zarzucać sidła na człowieka wolność.
    Idź precz szatanie,
    wynalazco i nauczycielu wszelkiego oszustwa,
    wroga ludzkiego zbawienia.
    Daj miejsce Chrystusowi,
    w którym nic nie znalazłeś z twoich dzieł.
    Upokorz się przed potężną Ręką Boga,
    drżyj i uciekaj ponieważ my wzywamy Święte Imię Jezusa,
    przed którym drżą piekła, któremu moce Niebios
    i Potęgi panowania są podległe,
    któremu Cherubiny i Serafini nieustającym wołaniem chwalą,
    mówiąc: Święty, Święty , Święty Pan Bóg zastępów.

    Panie wysłuchaj modlitwę moją.
    A wołanie moje niech do Ciebie przyjdzie
    Pan z wami i duchem twoim.

    OdpowiedzUsuń
  34. MÓDLMY SIĘ

    Boże Niebios, Boże ziemi, Boże Aniołów, Boże Archaniołów,
    Boże Proroków, Boże Apostołów, Boże Męczenników, Boże Wyznawców.
    Boże, który posiadasz moc dać życie po śmierci i spokój po pracy,
    ponieważ nie ma Boga poza Tobą i być nie może.
    Stworzycielu wszystkich rzeczy widzialnych i niewidzialnych,
    którego królestwu nie będzie końca,
    pokornie prosimy Majestat Twojej Chwały
    abyś piekielnych duchów wszelkiej władzy: sidła, oszustwa i niegodziwości
    nas potęgą swoją wyzwolić i nietkniętych ustrzec raczył,
    przez Chrystusa Pana naszego - Amen.

    Od sideł szatańskich, Wyzwól nas Panie
    abyś Kościół Twój Święty zachował
    w Twej służbie bezpieczny i wolny.
    Ciebie prosimy, wysłuchaj nas Panie.
    Abyś nieprzyjaciół naszych upokorzyć raczył
    Ciebie prosimy wysłuchaj nas Panie.

    (teraz należy pokropić miejsce wodą Święconą
    i odmówić 3 x Zdrowaś Mario ... i modlitwę
    do Aniołów dla ochrony samego siebie).

    POŚWIĘCENIE SIĘ ŚW. MICHAŁOWI

    O wielki Książę Niebieski, Święty Archaniele Michale,
    Oto my, chociaż bardzo niegodni Twego oblicza
    jednak ufni w Twoją dobroć,
    Powodowani potężnym wpływem twoich modlitw
    i licznymi twoimi dobrodziejstwami
    stoimy przed tobą w towarzystwie naszego Anioła Stróża
    i w obecności wszystkich Aniołów, których obieramy za świadków
    naszego nabożeństwa ku Tobie

    Ciebie dziś obieramy
    za naszego szczególnego obrońcę i orędownika.
    Postanowiliśmy sobie mocno czcić Ciebie zawsze
    i starać się usilnie o Twoją cześć.
    Bądź przy nas przez całe życie nasze
    abśmy nigdy nie obrazili Pana Boga myślą, słowem lub uczynkiem.
    Broń nas przeciw wszystkim pokusom szatańskim,
    głównie przeciw tym, które atakują wiarę i czystość.
    A w godzinę śmierci uproś pokój naszych dusz
    i zaprowadź do Ojczyzny Wiecznej - Amen.


    (...i niech was to nie przeraża - to jest moja codzienna modlitwa,
    za dusze, które szukają pomocy )

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. jerzy. b - Przede wszystkim dziękuję Tobie za wysiłek jaki wkładasz w redagowanie swoich wpisów. Zaglądają na bloga różne osoby i może z tego zbioru modlitw wybiorą coś dla siebie, kto wie? Zrobiłeś takie "kompendium modlitewne" w szerokim zakresie (modlitwy do Aniołów, psalm, egzorcyzmy). "SZukajcie, a znajdziecie"! - dzięki Twojej pomocy, to szukanie wydaje się niezwykle uproszczone.

      Bardzo Ci dziękuję i serdecznie pozdrawiam.

      Usuń
  35. Witam serdecznie. Jestem matka syna chorego na schizofrenie. Szukam kontaktu, bo tak naprawde to nie mam z kim porozmawiac o chorobie syna a tylko ktos chory lub ktoś kto ma chorego w rodzinie mógłby mi pomóc. Mieszkam na stałe za granicą i ze wzgledu na to ze pomagam córce ktora ma troje dzieci i tez duże problemy ze zdrowiem( bardzo częste i silne migreny)a dzieki temu że jestem tutaj i że sporadycznie pracuje mogę finansowo pomoc synowi choremu na schizofrenie, który po śmierci męża w ubiegłym roku(ASL)mieszka sam. Wszystko było ok bo syn dobrze sobie radzi sam robi zakupy, płaci rachunki dba o czystosc w domu, i ma też pieska, którym się zajmuje, ale chronicznie cierpi na brak bratniej duszy. Moja najmłodsza córka także go odwiedza bo mieszka w tym samym miescie, ale nie może przez to znależć pracy ani jej chłopak który skończył AGH w Krakowie. Mieszkali w Krakowie a po śmierci męża ze wzgledu na syna musieli przenieść się do rodzinnego miasta. Syn bardzo to przeżywa że siostra i jej chłopak ze wzgledu na niego muszą rezygnować z marzeń i chce isć do ośrodka bo uważa że tak by nie był dla nich przysłowiowym kamieniem u nogi. Syn duzo czyta i pięknie rysuje.Chciałam więc zapytać czy jest w Krakowie jakis ośrdodek w ktorym syn byłby czuł sie dobrze bo miałby przyjaciół. Nie chciałabym żeby syn trafił tak jak syn mamy , ktora załozyła bloga. Będę wdzięczna za każdą słowną pomoc, bo jestem załamana ze wzgledu na to, że chyba za dużo tego na mojej głowie ostatnio(choroba syna, choroba 5 lat męża i śmierć) i naprawdę nie wiem co mam dalej robić.To moja poczta osobista kacpere.k@hotmail.com. Mogę też zadzwonić jeśli będę znała numer osoby, która zechce ze mna porozmawiać. Pozdrawiam serdecznie i ciepło założycielkę tego bloga

    OdpowiedzUsuń

Drogi Gościu,

Zanim napiszesz choćby jedno słowo, nie krytykuj, nie osądzaj, tak od razu! Znasz raptem mój pseudonim, ale nie znasz mojej historii...