środa, 9 stycznia 2013

Po lepsze jutro jechaliśmy


Przychodzi mi na myśl zdarzenie, które miało miejsce parę lat temu, a które przypomniała mi moja teściowa. Niestety, mimo pobytów w szpitalach, Filip czuł się źle. Miał swoje, jak je określał "jazdy", które wyniszczały go energetycznie. Najprawdopodobniej były to jakieś natrętne myśli lub miał wizje czegoś, co było przeznaczone tylko dla schizofreników. Może głosy, które słyszał, namawiały go do zrobienia czegoś strasznego?! Teściowa, przypomniała mi, że któregoś razu Filip, będąc u babci na wakacjach, zapytał, gdzie przechowuje ostre narzędzia. Oczywiście, nie odpowiedział na pytanie do czego ich potrzebuje. Widocznie sam je gdzieś znalazł, bo po chwili ulotnił się. Długa cisza, która nastała po tym zamieszaniu, spowodowała, że teściowa zaczęła szukać go w zakamarkach domu. Gdy dotarła na piętro, drzwi jednego z pokoi zamknięte były od środka. Dopiero walenie do drzwi, krzyki i jej lamenty spowodowały, że Filip ocknął się z jakiegoś letargu. Po chwili otworzył je, trzymając nóż w ręku. Teściowa przyznała, że coś przerażającego było w jego oczach.... Była przekonana, że Filip już wtedy chciał targnąć się na swoje życie, ale ona przeszkodziła mu w ostatnim momencie. Niestety, była to już kolejna próba, licząc te, które miały miejsce na początku choroby - samookaleczanie się, połknięcie przedmiotu. Gdy Filip był w psychozie zdarzało się, że dochodziło do samookaleczania się. Na pytanie, zadawane najdelikatniej, jak tylko umiałam: dlaczego to robił, odpowiadał ze smutkiem, że nie wiedział, ale czuł przymus zrobienia tego czegoś. Filip, nigdy nie chciał mówić na temat choroby, która go dotknęła. Stosował uniki, półsłówka, nagle zmieniał temat, albo mówił wprost, że nie chce rozmawiać o tym, co się z nim dzieje. Musiałam domyślać się wielu sytuacji, analizować je i łączyć w fakty. To był jego schizofreniczny świat, do którego bronił dostępu. Dlaczego? Czyżby bał się niezrozumienia swoich koszmarów, myśli, głosów, które popychały go w otchłań przepaści?! Być może, ale uważam też, że zdrowy człowiek nie jest w stanie wyobrazić sobie, co dzieje się w głowie schizofrenika, jakie myśli targają nim, do jakich czynów jest zdolny. Może dlatego jest tak bardzo osamotniony w tych dwóch światach, w których przyszło mu żyć. Może gubi się, bo już sam nie wie co jest prawdą a co snem.

Po tym przykrym zdarzeniu, zaczęłam szukać pomocy dla mojego syna. Dowiedziałam się, że istnieją grupy wsparcia dla osób chorujących na schizofrenię oraz uzależnionych od narkotyków. Wtedy słyszałam o dwóch ośrodkach - jednym na południu Polski i drugim na Warmii i Mazurach, wybrałam ten drugi. Z internetu wyczytałam o terapii i widziałam zdjęcia obiektu. Na miejsce czekaliśmy dobrych parę miesięcy, do tego trzeba było złożyć masę dokumentów. Równie ważne jest to, że taka osoba musiała być po detoksie - wypis z tego oddziału był podstawą do przyjęcia. Żeby dostać się na sam detoks, trzeba było czekać w wielomiesięcznej kolejce. Grozę budził fakt, że można było przyspieszyć kolejkę oczekujących, tylko w jeden sposób, gdy pacjent z tego oddziału nie wytrzymywał ciśnienia i pękał, a to uciekając ze szpitala lub ośrodka terapeutycznego. W czasie, gdy starałam się o miejsce na detoksie, Filip nie brał już żadnych narkotyków, był czysty, ale przepisy o przyjęciu do ośrodka były żelazne - najpierw detoks, później ośrodek! Ta kwarantanna na oddziale z zasady trwała dwa tygodnie. Jeździłam do Filipa, widziałam rzesze młodych ludzi, skopanych przez życie, poniekąd na własne życzenie. Prędzej byli na tyle słabi psychicznie, że nie umieli i nie mogli wyjść z nałogu, mimo podejmowanych prób. Pamiętam narkomankę w wysokiej ciąży, która chodziła po korytarzu, odpalając papierosa od papierosa i krzyczała, że dziecko, które nosi w sobie jest dla niej przekleństwem i już go nienawidzi. Może ktoś powie, że ma to, czego chciała, że przecież nie musiała zaczynać z narkotykami, mogła się zabezpieczyć itd. A może nie wszyscy mamy taką samą odporność psychiczną?! Po jednym przejedzie "emocjonalny walec", a on wstanie i pójdzie walczyć dalej, a drugi przez ten sam walec, zostanie doszczętnie zmiażdżony. Czy to o czym piszę, broni tych ludzi?! Nie, staram się tylko ich nie osądzać. W tym czasie, Filip już nie przystawał do tego towarzystwa. Nawet lekarz z detoksu, mówił, że syn niepotrzebnie przebywa na tym oddziale, ale takie były procedury.

Wreszcie nadszedł długo oczekiwany moment wyjazdu do ośrodka, a zima była straszna w owym czasie. Były mrozy i śnieżyce, a my jechaliśmy przez zawiane, polne drogi w nadziei na wybawienie. Przeczytałam to, co napisałam i przestraszyłam się trochę, bo jeden powie, że walczyłam o syna na wszelkie sposoby, a drugi, że po prostu zamęczyłam go, poddając prawie że torturom psychofizycznym - nowe miejsca, ludzie, środowisko. Panie Boże, ale ja chciałam tylko dobrze dla mojego syna, nic więcej! Pamiętam taką scenę...jechaliśmy, a w szyby samochodu po stronie Filipa, świeciło piękne słońce. Dziękowałam wtedy Bogu, że udało mi się nakłonić Filipa na ten ośrodek. On nie chciał nigdzie wyjeżdżać, czuł się najlepiej w domu, a ja...ciągnęłam go po tych polnych drogach w nadziei, że wreszcie dotrę do psychoterapeutów - uzdrowicieli. Gdy tak jechaliśmy, akurat zadzwoniła do niego koleżanka, pytając gdzie jest i w ogóle, co się z nim dzieje. Właśnie wtedy, mój mózg zatrzymał w kadrze taką scenę...oto patrzyłam na twarz radosnego Filipa, który cieszył się, że ktokolwiek o nim pamięta. Ale ja widziałam jeszcze coś - wielką kulę słońca, unoszącą się nad polami i moje myślenie, że to dobry znak. Przecież to pełne energii słońce, ta życiodajna siła, nie mogła być zwiastunem czegoś złego, a i kolor czerwony, to znak miłości. Musiało więc być dobrze, tak sobie myślałam, ale dźwięczały mi też w uszach słowa Filipa, który z zażenowaniem mówił do dziewczyny, że mama wiezie go do jakiegoś lekarza. Nie wymienił słowa - schizofrenia! Z pewnością wstydził się choroby i swojej niemocy tego, że nie może jej zwalczyć. Był przy tym tak uległy i ufny, pełen nadziei, że pomogą mu stłamsić te obezwładniające koszmary. Tak więc jechaliśmy w ten mroźny, słoneczny dzień po zaśnieżonych drogach Warmii i Mazur do miejsca, gdzie miało zadziać się nowe narodzenie. Kilkumiesięczna terapia, akceptacja choroby i wiele innych ważnych tematów miało uczynić ów CUD! Wychodzi na to, że tylko ja byłam przygotowana do kolejnej walki, miałam potrzebne informacje na temat ośrodka, zwyczajów tam panujących. Jednak oboje wierzyliśmy, że pokonamy wroga, jeśli nawet go nie zdepczemy, to chociaż pozbawimy złych mocy, przecież po lepsze jutro jechaliśmy...
                                                                                                                   
                                                                                                             

                                                                                                                               



52 komentarze:

  1. Stój, zatrzymaj się ...słyszysz?
    Serce Matki, bije tak - cichością
    i troską onieśmielone - miłość rodzi się.

    (refleksje o miłości i trwaniu)


    Miłość - serdeczna, przyjacielska
    Jak wiele odcieni miłości troskliwej
    matczynej ...i łzy, do poduszki
    ...coś się przerwało, uciekło

    Z miejsca na miejsce, z dnia na dzien
    bezwiednie przechodzimy - słonecznych dni
    w pamięci naszej szukamy

    Pamięć - gdybyś dał jakiś znak, że szczęśliwym...
    Czy lżej byłoby w sercu dziś.
    Puste miejsca w domu tym - wiele ich jest -
    lubiłeś je - uśmiech rozprasza szarości mrok.

    Mój, a może Twój - uśmiech upragniony
    Cichą radość przynosi - niekiedy ...łzę
    Smutek, cierpienie, przypadkiem narodzi.
    Daj mi znać, że jesteś ...

    Rodzinny dom, pokoje, ścianami odgrodzone -
    przed światem, w przygaszonej szarości
    grube zasłony szczelnie zaciągnięte.

    Nadzieja w poranku - światło przynosi w złocistej szacie
    Wolni - czy zamknięci w wolności swej.
    Szukamy miejsc, przyjaznych
    Sensu istnienia na ziemi tej - przeznaczeniem zwą
    Czy odnajdziesz ...jeśli wyjdziesz naprzeciw?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Do jerzy.b - dziękuję w imieniu Czytelników i swoim za te reflksje o miłości i trwaniu... Przynoszą ukojenie, nieważne, że na chwilę. Jedno zdanie a tak ważne "Daj mi znać, że jesteś...mój Synku".

      Usuń
  2. Claro i ja na wszystkie sposoby probowalam pomoc mojemu Synowi, a moze jednak nie na wszystkie sposoby, tak bardzo czuje sie winna, ze przegapilam, przeciez umarl, a ja zyje w jakies panice, a kilku dni wrocila rozpacz z taka sila, ze to ze ja zyje tylko boli.

    Napisalas, ze Twoj Syn byl taki ufny, ulegly, Boze jak mnie to boli jak przypominam sobie jaki ufny i ulegly byl moj Syn, pamietam jak namawialam na zamieszkanie w takim specjanym domu dla mlodych ludzi ze schizofrenia, idea byla nauczyc chorych, zagubionych zyc, radzic sobie z ich problemami. Tomek nie chcial, zawsze bal sie jakichkolwiek zmian, prosil "nie mamo, prosze nie" a ja tlumaczylam ze to jest dobre ze bedzie mial swoj pokoj a ja bede codziennie przyjezdzac, ze bedziemy na telefonie i przyjade zawsze jak ze chce, no i zgodzil sie, chcial miec kolegow, kolezanki, wiec byla nadzieja na to. Niestety nie udalo sie, po pol roku i Tomek nie mogl tam wytrzymac i oni mieli go dosyc, z dziewczynami zyl w zgodzie ale z jednym chlopakiem ciagle byly jakies nieporozumienia. Byly inne proby i znowu ta ufnosc i uleglosc, nie chcial, bo bal sie, ale jednoczesnie tak bardzo chcial pomocy, tak bardzo chcial po prostu zyc zwyczalnie, nie chcial nic specjalnego, zadne gornolotne marzenia tak jak innym sie marzy super wyglad, super kariera, pieniadze, super dziewczyna, super holiday itd, Tomek chcial tylko wstac rano i nie bac sie ze bedzie musial robic obsesje-przymusy, dobrze by bylo gdyby mogl pracowac z uposledzonymi fizycznie czy umyslowo, chcial pomagac innym, po pracy zrobic dlugie chodzenie z ulubiona muzyka, potem obejrzec dziennik i moze jeszcze cos, najlepiej jakis sport, przed spaniem przeczytac ksiazke albo jakis magazyn i w koncu polozyc sie spac bez wszystkich tych rytualow ktore przerazaly i zabieraly w najleprzym wypadku godzine, ale moglo byc nawet pol nocy.
    Teresa

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Tereso, gdy za pierwszym razem przeczytałam Twój wpis skuliłam się w sobie z niemocy, że nie będę wiedziała co mam napisać, jak Cię pocieszyć i zobacz...opiszę Ci mały CUD, który wydarzył sie wczoraj. WIERZĘ, ŻE DLA CIEBIE I DLA MNIE, I DLA WIELU INNYCH OSÓB, KTÓRE CHCĄ SIE PRZECZYTAĆ. Posłuchaj...wczoraj oglądałam bardzo dobry film, świetna obsada etc. Na koniec jedna z bohaterek zaczęła czytać tak piękny wiersz, że zaniemówiłam z zachwytu. Zapisałam pierwsze strofy, aby nie zapomnieć. Tereso, szukałam w internecie i znalazłam go specjalnie dla Ciebie i dla mnie, i dla wielu tysięcy osób, które będą chciały pomedytować nad tym tekstem. Kto nam zabroni go przerobić, dostosować dla własnych potrzeb?! Jestem przekonana, że ten wiersz jest o nas i naszych Synach... "NOSZĘ TWE SERCE Z SOBĄ". Do tej pory nie potrafiłam tego zwerbalizować co czuję, a teraz te słowa wiersza - NOSIMY SERCA NASZYCH SYNÓW Z SOBĄ W NASZYCH SERCACH! Tereso, ktoś podesłał nam pomoc czy to w pięknych refleksjach o miłości i trwaniu (wcześniejszy wpis jerzego.b), czy ten wiersz specjalnie dla Ciebie. Przeczytaj, proszę...

      "NOSZĘ TWE SERCE Z SOBĄ...

      Noszę twe serce z sobą (noszę je w moim sercu)
      nigdy się z nim nie rozstaję (gdzie idę ty idziesz ze mną), cokolwiek zrobię samotnie jest twoim dziełem, kochanie

      i nie znam lęku

      przed losem (ty jesteś losem moim)
      nie pragnę piękniejszych światów (ty jesteś mój świat prawdziwy)
      ty jesteś tym, co księżyc od dawien dawna znaczył
      tobą jest to, co słońce kiedykolwiek zaśpiewa

      oto jest tajemnica, której nie dzielę z nikim
      korzeń korzenia, zalążek pierwszy zalążka
      niebo nieba nad drzewem, co zwie się życiem i rośnie
      wyżej niż dusza zapragnie i umysł zdoła zataić
      cud, co gwiazdy prowadzi po udzielnych orbitach

      noszę twe serce z sobą (noszę je w moim sercu)"

      Tł. Stanisław Barańczak




      Usuń
    2. Claro, dziekuje po stokroc razy, placze, czytam, jestem oszolomiona, bo tak prosto "Nosze twe serce z soba (nosze je w moim sercu)..." a tak prawdziwie, cala moja prawda w tym jest i dalej "...nigdy sie z nim nie rostaje ( gdzie ide ty idziesz ze mna)", moj kochany Synku, Syneczku, tak bym chciala zebys wiedzial ze ciagle jestes ze mna.

      Usuń
    3. Nawet nie wyobrażasz sobie, jak ja się cieszę, że sprawiłam Tobie przyjemność tym wierszem, wiedziałam, że tak będzie :)
      Mam nadzieje, że nasi Synowie wiedzą na swój sposób, że są w naszych sercach. Ja do tej pory nie potrafiłam tego nazwać, aż do przeczytania tego wiersza.
      Chociaż tyle naszej radości, czy pocieszamy się? Tak i niech tak zostanie!

      Usuń
  3. Ja powiem tak. Wiem co to znaczy,bo sama sie czułam jakbym była chora na schizofremię. I naprawdę trudno o tym mówić. Pewnych rzeczy nie da sie zapomnieć.

    OdpowiedzUsuń
  4. 1.

    O istnieniu ...w Miłości

    Jest taka Miłość - na pozór ukryta, niedostępna
    Cierniami zarośnięta - odepchnięta
    Wszechświat i Wieczność ożywia - Miłość ta
    w naszych sercach, początek swój ma.


    gdy śmierć jest narodzeniem - gdy cierpienie
    w miłość się przeradza - tam życie nasze
    Chrystusowym płaszczem Miłości, jest okryte


    dn. 28. 08. 2011

    Przesyłam Ci dwa zdjęcia i prośbę o spotkanie,
    jeszcze przed Twoim odlotem do Stanów.
    Wyrażasz radość ...i gdzieś w głębi serca
    czuję smutek - ból? ...niepokój

    "Mój skrawek ziemi" z zielonym drzewem
    i wielkim złotym słońcem - w zasięgu Twojej ręki,
    Poniżej korony drzew. Powrót do naszych korzeni?
    Twój i tylko Twój skrawek ziemi - przesyłam Ci dziś

    I drugie zdjęcie - najskrytsze pragnienie.
    Gdy wstaje świt. Gdy budzi się nowy dzień,
    A z nim nadzieja - Wstaje słońce, całe białe
    ze złotą obrączką i drugą większą - czerwoną -
    ślubne obrączki - Wszechświat podarował nam

    Pytasz - czy chcę z Tobą być.
    To jest przecież moje pragnienie - ukryte,
    schowane w głębi duszy mej
    -Tak, chcę, bardzo - odpowiadam z wielką radością.
    - I Obiecuję Ci, miłość i wierność
    ...i chcę pozostać przy Tobie ...na zawsze.

    ...I jakaś ogromna radość trwała ...i przenikała
    do serc naszych
    ...I jakaś tajemna moc, połączyła dusze nasze

    Złączenie Dusz.
    Twoja bliskość przynosi mi tak wiele radości.
    Prosisz mnie, bym pozostał przy Tobie i czuwał
    - pozostać i czuwać? - jestem przecież przy Tobie
    i mam ogromną nadzieję, że wkrótce zobaczymy się

    ...następnego dnia ponawiasz prośbę - bym pozostał
    przy Tobie - dłużej niż zwykle - bym czuwał, chronił,
    dodawał odwagi.
    ...czas południa był najtrudniejszy.
    Powodu nie znałem wówczas - zawieszony gdzieś
    w przestrzeni, rozrywany przez dwie moce ...
    I jakaś bezwzględna siła zaciskała się w mocnym
    uścisku, paraliżując, obezwładniając

    - wyzwolić się z tego uścisku - u w o l n i ć się!!!
    ...coś się urwało ...i jakaś pustka przenikać zaczeła
    ...resztę sił pochłaniała.

    Czas wieczornej modlitwy dn. 31. 08. 2011

    I natychmiast, gdy wypowiadam imię Twoje
    Przeraźliwa pustka ucina dalszy jego dźwięk
    I z ciemności wynurza się potężna żelazna krata
    jak na zamku w Malborku

    ...a za nią następna ...i jeszcze jedna ...i kolejna
    Zamykają drogę, strzegą dostępu do przejścia.
    I pełzający szept podstępnie dociera do mnie

    Wieczność ...wieczność ...wieczność - znaczą one
    Przerażenie i ból trwać będą wiecz ... P a u l o !!!
    Na nic zda się Twój krzyk rozpaczy
    Paulo ...Pau ........p ... . . . . . . . . . .

    cdn.

    OdpowiedzUsuń
  5. 2

    Przerażenie ...wyczekiwanie i gorączkowe szukanie
    potwierdzenia ...to chyba jakiś okrutny żart.
    Po wieczornej modlitwie, życie zaczyna uchodzić ze mnie
    - gwałtownie ...czy to m o ż l i w e !

    Przerażenie ...i trwanie w ciągłym bezruchu, dominuje
    i obezwładnia resztki świadomości ...a nicość bezlitośnie
    wkrada się do serca i duszy, pozostawiając ogromne
    spustoszenie, pustkę ...tak przeraźliwą, że brak jest nawet łez

    Cierpienie, ból - nie ...przestałem już cokolwiek odczuwać
    ...powolne umieranie ...
    Bezdroża - głęboka noc ...a może powoli wstaje już świt?
    Jakieś światła w dolinie ...to jednak jeszcze noc - wracać czas
    dokąd? - do domu - po co - i tak nie ma Ciebie tam...
    Bezwiednie przywołuję imię Twoje, nawet nie słyszę własnych
    słów ...i natychmiast, lodowaty chłód wypełnia całą duszę moją

    - gdzie j e s t e ś ! - nogi z przerażenia same uginają się...

    A jeszcze przed kilkoma dniami, po naszych przyrzeczeniach,
    nasze serca wypełniała tak ogromna radość ...i jakaś
    tajemna moc, złączyła dusze nasze ...byłem tak szczęśliwy.

    Widoczne przerażenie maluje się na twarzach i w oczach
    znajomych. To kolejny już dzień ...i z jakąś dziwną, zbawienną
    ulgą, opuszczam ich "gościnne progi" - wsiadam do auta.
    I nagle ...coś potężnego wpada do duszy mojej i przeraźliwy
    płacz w gwałtownych konwulsjach opanowuje całe ciało moje.

    Zatrzymałem się, gdzieś na pustkowiu - o d n a l a z ł a ś mnie.
    Długi czas nie potrafimy opanować gwałtownego płaczu.
    Tak bardzo wyraźnie odczuwam Twoje emocje - jakbyś...
    mówiła do mnie - jesteś przerażona tym, że znalazłaś się
    w jakimś dziwnym, okropnym miejscu ...i ten s t r a ch !

    - gdzie j e s t e ś ? P a u l o . . . .

    ...łzy cierpienia, bezsilność i potworność tego miejsca
    w którym się odnalazłaś, było Twoim straszliwym krzykiem
    rozpaczy i przeraźliwym wołaniem o pomoc...
    Już ze świata duchowego - a dla mnie, kolejnym cierpieniem
    i krzykiem serca, o duszę Twoją ...

    cdn.

    OdpowiedzUsuń
  6. 3

    Walka o dusze ...o Twoją duszę! - czy to możliwe?!
    Odnalazłem modlitwę dla chorych, cierpiących
    dla tych którzy odchodzą z naszego świata i dla tych,
    którzy już tam są - w czyśćcu
    Cierpią straszliwe męki ...bo nie uwierzyli, kiedy byli
    jeszcze tu, razem z nami.

    Słowa modlitwy pomagają oczyścić ich dusze, by mogli
    przejść do bardziej przyjaznego, Duchowego świata.
    Modlę się kilka razy dziennie ...i długo w nocy.
    (wystarczy tylko 9 dni aby pomóc duszy - moje trwają
    aż do dziś)

    Podczas modlitw wyraźnie czuję, że siadasz tuż
    obok mnie ...modlimy się razem (zaczynasz uczyć się
    nieznanych słów, nowej dla Ciebie modlitwy) mój głos
    powraca delikatnym, wyciszonym echem -
    gdy przerywam na moment - słyszę słowa, których jeszcze
    niewypowiedziałem ...

    Tak bardzo chciałbym zobaczyć Ciebie - podświadome
    pragnienie zdominowało modlitwę - Różowy Obłok
    zbliża sie do mnie (podczas modlitw, oczy powinne być
    zamknięte i powinniśmy przebywać w zaciemnionych
    miejscach - łatwiej jest dostrzec światło dusz ...i przepiękne
    w wyjątkowych odcieniach, tętniące niespotykanym,
    niewytłumaczalnym, wspaniałym życiem ...światło Stwórcy)
    A więc to jesteś Ty - potwierdzasz, zatrzymując się tuż obok.

    W wolnej chwili przeglądam Twoje zdjęcia - tylko one mi
    pozostały, są bezcenne. Jedno z nich jest wyjątkowe, zrobiłaś
    je z myślą o mnie - nie znając mnie - zamyśliłem się...
    Jesteś zniecierpliwiona - czas już na modlitwę!
    Pojawiasz się w różowym delikatnym świetle i na moich oczach,
    dusza Twoja zmienia się w przepiękne, fioletowe światło ...
    Dokonało się - dusza Twoja w przedziwny sposób została
    oczyszczona, wzbogacona ...Wiara - to ona jest tym nowym
    i wspanialszym życiem - Tu i w Wieczności

    Nowe narodziny ...nowe życie - Fioletowy Obłok zbliża się do mnie
    Jak ledwo odczuwalny powien porannego, letniego wiatru
    czuję delikatne muśnięcie - jakby Twoich ust ...i cicha radość
    rodzi się w sercu moim - jakaś inna, pełna ciepła i ufności -
    oddalasz się, powoli - radośniejsza
    - czy to wszystko dzieje się naprawdę? - chyba tak - czuję
    przecież radość, gdzieś głęboko w sercu ...o n a t r w a

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. jerzy.b - już kilkakrotnie przeczytałam te teksty, tak bardzo osobiste, głębokie. Mówienie, pisanie o uczuciach nie należy do rzeczy łatwych. Z jednej strony coś nas rozpiera, aby wyrzucić fale emocji, a z drugiej boimy się krytyki, śmieszności - gryziemy ze strachu ręce...

      Bardzo Ci dziękuję, że podzieliłeś się z nami swoimi emocjami, przemyśleniami czy wręcz uczuciami - to bezcenny skarb, móc poznać duszę drugiego człowieka.
      Pozwól, że nie będę komentowała, tego o czym napisałeś, bo myślę sobie, że każdy ma prawo do własnych przeżyć.

      Dzięki Tobie powstał swoisty "Kącik Poezji", nieważne gdzie, ważne, że czułeś potrzebę, aby nam to "powiedzieć", a może wykrzyczeć czy cichutko wypłakać...

      Dziękuję

      Usuń
  7. Wiele bardzo miłych słów - jestem nieprzygotowany,
    niespodziewałem się - naprawdę

    Trwam w Niskim Ukłonie skierowanym w Twoją stronę.
    Dziękuję Ci, Claro.

    Pozwól, że Twoje tak wyjątkowe słowa zadedykuję
    bardzo bliskiej mi osobie - wspaniałej osobowości
    niestrudzonej w walce o najpiękniejsze marzenie - o życie.

    ...i opuszczonej w jej najskrytszych pragnieniach -
    być kochanym, tak normalnie, zwykłą codzienną miłością
    ...i opuszczoną w jej najtrudniejszych chwilach -
    bo nieubłagalna świadomość odejścia jest okrutna,
    a odejścia w samotności jest niewyobrażalnym cierpieniem.

    ...zabrakło najprostszych gestów, takich prosto z serca -
    mały promyczek nadziei w miłości najczystszej...
    Najprostsze słowa, wypowiedziane w odpowiednim czasie
    są najpiękniejsze ...

    Dziękuję



    OdpowiedzUsuń
  8. mój blog http://okiemschizofreniczki.bloog.pl/?podglad=1 czyli o schizofrenikach i dla schizofreników pisany przez schizofreniczkę

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Sylwio, zajrzyj na swoją stronkę. Byłam, zobaczyłam i zostanę :)

      Usuń
  9. Claro ...jestem pełen uznania dla Ciebie.

    ( zostawiłaś swój adres na stronie Pauli - pamiętam
    bardzo dokładnie pierwsze wrażenie gdy znalazłem się
    na Twoje stronie, a raczej na stronie Twojego Syna
    ...pozdrowił mnie ...i jakaś cicha radość, która szybko
    promieniowała, rozprzestrzeniała się ...)

    ...przeczytałem kilka Twoich tekstów z archiwum.
    Są wspaniałe. Jak wiele jest w nich miłości ...i cierpienia.
    To prawda, tak wygląda życie nasze, jesteśmy troche
    zagubieni. Zauważyłem też pewną granicę w Twoich
    postrzeganiach naszego życia, świata, miłości, troski...

    Ta granica jest dla mnie bardzo wyraźna - tkwi ona
    w głębi nas,"w sercu naszym" Kiedyś, podczas modlitw
    odnalazłem światło - to było moje pragnienie.
    Byłem zafascynowany Karolem Wojtyłą, jego życiem.

    Przyjaźń z Ks. Kazimierzem pozwoliła mi nieco inaczej
    patrzeć na wiarę i odkryła drogę - niewidoczną ludzkiem
    wzrokiem lecz sercem i Wiarą.
    Stąd tak wiele niezrozumienia dla czytających moje
    teksty. Wykraczają one poza tą granicę przez nas
    postrzeganą. Przez nas, zogonionych codziennością.
    chciałbym przygotować tekst "O śmierci inaczej" -
    niejako oczami Boga widziane.

    "O istnieniu ...w Miłości"- jest przekazem mojego serca
    i dokładnie tego, co widzę podczas modlitw.
    Granice ...niewidoczne dla oczu ...ale czy serca?



    Pieśń o Ludzkiej Niedoskonałości dn. 18. 01. 2013.

    Przerażenie, spustoszenie - to nasze granice cierpienia.
    Nauczałeś nas Miłości - spowiadam się przed Tobą, Ojcze
    Nieświadomi, zatrzymać chcieliśmy
    dla własnych potrzeb - Krótkowzroczni,
    Ludzką nazwaliśmy ...a przecież dla niej
    śladów Twoich szukać winniśmy.

    Wiara - Umysł i świadomość, jej światłem oślepione.
    Niedostrzegalne granice - nie my, lecz Ty pomagasz nam
    dostrzec, okrywając najdelikatniejszym
    Płaszczem Swoim.

    Nie musimy mówić, że Ufamy Tobie.
    Przeobrażeni w Miłości Twojej - Szczęśliwi
    światłem Wiary prowadzeni.
    W cierpieniu niedoskonali, lecz gotowi
    Rany Twoje leczyć ...wprzódy przez nas zadane.






    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. jerzy b. - wydaje mi się, że każdy człowiek postrzega swoje życie, świat przez pryzmat tego, co przeżył. To doświadczenia kształtują naszą osobowość. Kto wie, kim byłabym dziś, gdyby nie pewne smutne wydarzenia w moim życiu. Ostatnio usłyszałam też, że naszą osobowość kształtują sprawy na które nie mamy wpływu.

      Dziękuję, że z tekstami dla siebie ważnymi dzielisz się z nami. Każdy ma inną "emocjonalna powłokę", może stąd to niezrozumienie u czytających? Ale nie zrażaj się tylko pisz, co Ci w duszy gra!

      Usuń
  10. Ten komentarz został usunięty przez autora.

    OdpowiedzUsuń
  11. "Ale nie zrażaj się tylko pisz, co Ci w duszy gra!"
    (bardzo odważnie - nie obawiasz się?) Dziękuję.

    ...zaskakiwani smutnymi wydarzeniami...
    jeśli przeżywamy je głęboko - to dobrze,
    bo znaczy to, że nasze serca zdolne są
    do miłości ...i do dzielenia się nią.

    Próbuję też odnosić się do słów, nie Twoich
    lecz przez Ciebie przytoczonych, zasłyszanych
    - jest napewno bezpieczniej dla mnie. (ostatnie
    zdanie potraktuj proszę z przymróżeniem oka)

    Każdego dnia uczymy się jak powinniśmy
    postępować ...i każdego dnia, poszukując
    nowych dróg, niejako olśnieni, odkrywamy
    nowe nieznane możliwości.

    Przypadek czy przeznaczenie - można pomóc
    sobie, by to co spotyka nas, było bardziej
    przewidywane, bardziej przyjazne.

    ...myśli zapisane. Jana Pawła II.

    Zródło (Tryptyk Rzymski)

    Zatoka lasu zstępuje
    w rytmie górskich potoków...
    Jeśli chcesz znaleźć źródło,
    musisz iść do góry, pod prąd.
    Przedzieraj się, szukaj, nie ustępuj,
    wiesz , że ono musi tu gdzieś być -
    Gdzie jesteś, źródło?... Gdzie jesteś, źródło?!

    Cisza...
    Strumieniu, leśny strumieniu,
    odsłoń mi tajemnicę
    swego początku!

    (Cisza - dlaczego milczysz?
    Jakże starannie ukryłeś tajemnicę twego początku.)

    Pozwól mi wargi umoczyć
    w źródlanej wodzie
    odczuć świeżość,
    ożywczą świeżość.

    OdpowiedzUsuń
  12. (...na pograniczu światów dwóch...)

    Wiara...
    Rodzi się tam, gdzie nadzieja już upada
    Ze zgliszcz cierpienia i łez ...Powstaje
    I duszę całą wypełnia.
    Jest siłą o niewiarygodnej mocy.
    Wiara - To Bóg w sercu naszym.
    To nowe życie.
    Dla nas i dla naszych bliskich.


    Bardzo bliska mojemu sercu osoba ...odeszła nagle.
    Przez długi czas nie wierzyłem. Jeszcze dłużej
    nie dopuszczałem tego faktu do mojej świadomości.
    Łzy napływały mi bardzo często do oczu, a raczej,
    cały czas tam były - żadnych pytań, żadnej odpowiedzi.
    Tylko cierpienie które paraliżuje całą świadomość.
    Jesteś, a zarazem nie ma Ciebie.

    Usiadłem naprzeciw Jezusa i tylko łzy wyrażały
    moje uczucia. Spojrzałem Jezusowi prosto w oczy.
    I nagle...wybuchnąłem gwałtownym płaczem...
    Po chwili spojrzałem raz jeszcze - gwałtowność płaczu
    spotęgowała się - nigdy tak nie płakałem!...
    Kolejny raz podniosłem wzrok, płacz w swojej
    gwałtowności był nie do powstrzymania,
    nie do kontrolowania ...i ogromne cierpienie.

    Uświadomiłem sobie, że to wszystko dzieje się
    bez mojej woli ...nie byłem w stanie powstrzymać
    tego histerycznego płaczu. Z wielkim wysiłkiem
    próbowałem podnieść głowę, by spojrzeć raz jeszcze.
    ...i nagle, wszystko gwałtownie zostało przerwane.
    Tylko kilka kropli łez i po cierpieniu jakaś pustka.
    Wypełniła ją szybko powracająca świadomość.

    ...I Głos niesłyszalny - z głębi duszy - mówił
    - Nie Martw się Już Więcej - Ona Jest Już u Mnie...

    Jesteśmy jednak niedoskonali. Wiara nakazuje nam
    uwierzyć...a serce chroni i pielęgnuje utraconą miłość.
    Łzy często przyprowadzały mnie przed obraz Jezusa
    - wszystko jest ok. - Boże - zapewniam
    - to tylko łzy - wiem, że Paulinka jest szczęśliwa u Ciebie
    - chcę zatrzymać ją w sercu moim ...a ono cierpi.
    ...i gdy podnoszę głowę, by zapłakany spojrzeć w oczy
    Jezusa - łzy natychmiast znikają ...i cicha rodość szybko
    wypełnia serce moje...
    - Boże...Masz dla nas jeszcze tak wiele Miłości...

    Jak żywy, widzę obraz Jezusa ...cierpiącego straszliwe
    męki, opisany przez św.s. Faustynę

    "...ujrzałam Pana Jezusa, jak cierpiał biczowanie.
    - O, niepojęta to katusza! jak strasznie Jezus cierpiał
    przy biczowaniu. O biedni grzesznicy, jak wy się spotkacie
    w dzień sądu z tym Jezusem, którego teraz tak katujecie?
    Krew Jego płynęła na ziemię, a niektóre miejsca ciała
    zaczeło odpadać. I widziałam na plecach parę kości Jego
    obnażonych z ciała...
    Jezus cichy wydał jęk i westchnienia..."

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Czasami nie potrzeba wzniosłych słów, by wyrazić, że rozumie się, co ktoś inny napisał. Przeczytałam, medytowałam, to co ważne próbuję zapamiętać np. "Wiara, rodzi się tam, gdzie nadzieja upada".

      Usuń
  13. Ten komentarz został usunięty przez autora.

    OdpowiedzUsuń
  14. Claro, jak bardzo prawdziwa jest Twoja odpowiedz dla jerzego b. Jak bardzo nasze przezycia ksztaltuja nas i prowadza dalej przez zycie, wstrzasaja, jak w Twoim i moim zyciu, najpierw ta okrutna diagnoza i walka z choroba Syna, strata Syna wszystko runelo. Przed jak bardzo bylam inna, nawet glupio wesola, potem i teraz jezeli cos, ktos mnie rozbawi, czulam i czuje sie tak winna, ze placze godzinami, czuje sie tak zle, jestem w panice jak bym dokonala zbrodni.

    Claro, czuje sie jakby napisac Ci o ksiazce, ktora juz dawno czytalam, ale chce ja przeczytac jeszcze raz.
    Prawdziwe wydarzenia, matka pisze po tragicznej smierci syna chorego na schizofrenie, opisuje b.otwarcie te lata z synem, bylo to dosc dawno, bo Jonathan zmarl w 1989r.
    Przypomnialam sobie o tej ksiazce, bo zupelnie przypadkowo ostatnio przeczytalam ksiazke jej corki, siostry Jonathana, mlodszej chyba 3 lata, wiec podobnie jak Pola. To sa pisarki tutejsze australijki, czylalam po angielsku, nie sadze ze sa tlumaczone w Polsce.
    Matka, Anne Deveson, w Australii znana, bo miala kolumne w gazecie, czesto w Tv, radio, tytul ksiazki 'Tell me I'm here'
    Siostra Jonathana, Georgia Blain, ksiazeczka opisuje jej lata od dziecka, b.szczera, pisze duzo o Jonathanie, tytul 'Births deaths marriages'

    Claro, z wiersza powtarzam czesto 'Nosze twe serce z soba...gdzie ide ty idziesz ze mna' i dodaje moj Syneczku.
    Teresa

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Tereso, przepraszam, że dopiero teraz odpisuję, ale przez ostatnie tygodnie jestem strasznie zajęta. Moja córka Pola, bierze ślub 1 lutego w USA i ja lecę na tę uroczystość. Muszę to wszystko jakoś ogarnąć przed wyjazdem, stąd brak czasu.

      Zastanawiam się, czy rodzice, którzy tracą dziecko zachowują się podobnie w swoich reakcjach? Chyba, tak! Od śmierci Filipa rzadko się śmieję, a jeśli już, to śmiech ten nie jest taki jak dawniej, chciałoby się rzec, nie jest tak zawriowany jak dawniej.

      Dziękuję Ci za podanie tytułu książki. Znalazłam w internecie jej polskie wydanie, spróbuję kupić.

      Tereniu, gdy czytam, że "serce swojego syna nosisz ze sobą" - szczerze usmiecham się, to takie miłe wyobrazić sobie Twoją radość :)

      Usuń
    2. Claro, ciesze sie ze jedziesz do corki, ze bedziesz z nia w tych waznych dniach, to szczescie spotkac ta druga polowe i isc przez zycie razem. Pola zaczyna ta lepsza czesc zycia, kiedy mozna dzielic kazdy dzien razem z ukochanym, zycze tego wszyskiego co oni sami pragna miec w tych wspolnych dniach. Terera

      Usuń
    3. Tereniu, życzenia od Ciebie przekażę, a teraz przeczytaj ten piękny wiersz (mój ulubiony)


      A kiedy będziesz moją żoną,
      umiłowaną, poślubioną,
      wówczas się ogród nam otworzy,
      ogród świetlisty, pełen zorzy.

      Rozwonią nam się kwietne sady,
      pachnąć nam będą winogrady
      i róże śliczne, i powoje
      całować będą włosy twoje.

      Pójdziemy cisi, zamyśleni,
      wśród złotych przymgleń i promieni,
      pójdziemy wolno alejami,
      pomiędzy drzewa, cisi, sami.

      Gałązki ku nam zwisać będą,
      narcyzy piąć się srebrną grzędą
      i padnie biały kwiat lipowy
      na rozkochane nasze głowy.

      Ubiorę ciebie w błękit kwiatów,
      niezopominek i bławatów,
      ustroję ciebie w paproć młodą
      i świat rozświetlę twą urodą.

      Pójdziemy cisi, zamyśleni,
      wśród złotych przymgleń i promieni,
      pójdziemy w ogród pełen zorzy,
      kędy drzwi miłość nam otworzy.

      Kazimierz Przerwa - Tetmajer


      Usuń
    4. Claro, przypomnialas mi ten przepiekny wiersz, teraz inaczej go odbieram niz dawno temu, ale ciagle jest taki niewinny, romantyczny, dla mlodych, zakochanych. Teresa

      Usuń
  15. Claro...nie trudno zgodzić się z Twoimi poglądami,
    One (przeżycia) naprawdę nas kształtują.
    Należałoby tylko zapytać - pozytywnie czy negatywnie
    i czy możemy przeciwdziałać negatywnym skutkom
    i w jaki sposób.
    Nieświadomość i brak analizy powstania ich, pogłębia
    negatywne skutki. Czujemy się winni i ten stan
    niestety, pogarsza się. Cierpimy bardzo ...ale, czy ktoś
    próbował odpowiedzieć sobie, dlaczego utrata bliskiej
    osoby przynosi nam tak wiele cierpienia...

    ...zostałem sprowokowany przez Was do próby
    odpowiedzenia na to pytanie.

    Tylko cierpienie, mogło by doprowadzić do zagłady
    naszego istnienia. Aby człowiek mógł przetrwać
    i rozwijać się, narodzić musi się też miłość. Niejako
    wpisane jest to w nasze istnienie, w nasze życie,
    w nasze serce.
    Gdy pisałem moje wspomnienia, były one bardzo
    emocjonalne i zawsze pokazywały się łzy. Utraciłem
    przecież moją miłość, którą tak bardzo pielęgnowałem
    a świadomość nagłej i bezpowrotnej utraty, pogłębiała
    tylko moje cierpienie.
    Jest to zupełnie zrozumiałe. A więc w sercu mam tylko
    cierpienie i pustkę, choć wiem, że ci którzy odeszli
    są bardzo szczęśliwi. (wyjątki też się zdarzają)
    Po ciężkiej próbie, tu na ziemi, powrócili już do swojego
    domu i najchętniej pozostali by tam na wieki.
    I gdy widzą nas cierpiących - zaczynają też cierpieć

    Zawsze, gdy podchodzę do obrazu "Jezu Ufam Tobie"-
    łzy natychmiast znikają ...i cicha radość odradza się
    w sercu moim.

    Należałoby zapytać ...o moją Wiarę i miłość
    - bo jeśli nie wierzę, że ona żyje...
    to moja rozpacz jest uzasadniona.
    - a jeśli moja Wiara jest prawdziwa i mówi mi, że ona
    żyje i jest szczęśliwa - to dla kogo jest moje cierpienie
    ...tylko dla mnie?

    A może jest to już ten właściwy czas, by w moim sercu
    odrodziła się miłość.
    Myślę, że Oni już dość długo czekają na nas
    ...na nasze przebudzenie.


    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. jerzy.b, od razu napisze ze jestem Teresa, pisalam wyzej komentarze, czytam wszystko co piszesz, to cierpienie, ta pustka jak ja to znam do bolu.
      Piszesz '...ze ci ktorzy odeszli sa bardzo szczesliwi...' tak bardzo chcialabym wierzyc ze to prawda, dodajesz 'I gdy widza nas cierpiacych zaczynaja tez cierpiec' nie chce za nic na swiecie zeby moj Syn znowu cierpial.
      Dlaczego ja nie mam tyle wiary zeby wierzyc w szczesliwe zycie po smierci ?

      Usuń
    2. jerzy.b - pozwól, że nie zawsze będę zostawiała swój komentarz - często jest on zbędny, tym bardziej, gdy w niektórych kwestiach mam podobny pogląd.

      Pytam samą siebie...skoro wierzę, to dlaczego płaczę za moim synkiem?!

      Usuń
  16. Wiara ...tak jak miłość, przychodzą
    niespodzianie, nie wiesz nawet skąd.
    Czujesz tylko jej przedziwną, ogromną Moc.
    Wnika w głębię duszy i serce wypełnia...



    ...często wybieram się samotnie w góry,
    jest to najlepszy czas na przemyślenia,
    na modlitwę. Robię wiele "przypadkowych"
    zdjęć i one, zawsze pokazywały mi, co spotka
    Paulę w kolejnych dniach, tygodniach.

    Niektóre przesyłałem Pauli ...niekiedy
    brak mi było odwagi ...chowałem głeboko
    ...i cierpienie stawało się nie do zniesienia.

    ...gdzieś w głębi serca rodziła się miłość
    i ogromna wiara tworzyła przepiękną wizję
    przyszłości ...razem z Pau


    ...gdy Paula odeszła, obraziłem się na cały
    Wszechświat. Odłożyłem aparat i przestałem
    chodzić w góry.
    ...Rok przeminął i przeprosiłem się, czekając
    na wschód słońca w bliskości Krzyża, na szczycie
    góry. Zdjęcia są wyjątkowe, a szczególnie dwa,
    przez Pau naznaczone...


    ps. Tereso, jeśli podasz mi swój e-mail adres,
    prześlę Ci kilka zdjęć - byś mogła uwierzyć.
    oto jeden z moich adresów. at23live.at

    OdpowiedzUsuń
  17. Claro,właśnie trafiłam na Twojego bloga.Jeszcze go nie przeczytałam w całości.Ale już płaczę,może mi trochę ulży.Sama wiem,co to za choroba.Mam chorego brata i znam lęki i niepokoje najbliższych nawet,gdy wydaje się,że jest dobrze.Przeraziło mnie,gdy pisałaś jak Twojego Syna zapinali w pasy.To straszne.Widziałam chorych przypiętych do łóżek.Straszna to choroba,najstraszniejsza ze wszystkich:(Ten mój komentarz,bez ładu i składu,to taka chęć nawiązania z Tobą kontaktu.Będę częstym gościem na Twoim blogu.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Witam Cię w swoich skromnych progach :) Przepraszam, że odpowiadam z lekkim opóźnieniem, ale sklejam swoją codzienność dosyć opornie.

      Twój komentarz ma "ład i skład", bo piszesz o chorym bracie, lękach i emocjach jakie Wam towarzyszą.

      Lęki, wpisane są w nasze życie, a zarazem są nieodłacznym elementem schizofrenii. One wiernie trwają przy nas, ale od naszej siły zależy czy potrafimy je choć trochę ujarzmić!

      Pozdrawiam Cię mile.

      Usuń
  18. przykro mi Tereso, ten jest właściwy.
    at23@live.at
    pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. jerzy.b jestes dobry i mily, probujesz mi pomoc, byly juz tutaj na miejscu osoby, ktore podobnie mi tlumaczyly zebym uwierzyla ze moj Syn chce zebym byla szczesliwa, zebym nie cierpiala, ale ja nie potrafie, wierze ze zdjecia musza byc specjalne, niesamowite, ale wiem tez ze nie pomoga mi.
      Dziekuje Ci bardzo ze jestes taki mily ze chcesz mi pomoc i wiesz w jakis sposob juz mi pomogles, a e-maila ja nie uzywam. Teresa

      Usuń
  19. ...z myślą o Twoim pragnieniu, Tereso
    (te kilka słów kieruje w Twoją stronę)


    e-mail, przesłany Rodzicom Pauli.

    dn. 27. 04. 2012r.

    ... jest taka modlitwa którą należy odmawiać
    przez dziewięć dni po odejsciu bliskiej osoby
    by pomóc Duszy opuścić progi czyśćca...

    nieprzerwanie modlę się za Pau kilka razy
    dziennie...
    i trwać to będzie, być może wieczność całą.
    Było mi bardzo smutno, że nie mogłem
    zobaczyć Pau gdy była jeszcze z nami...

    ...dokładnie kilka dni temu, gdy modliłem się
    za pewną starszą panią, ma ona w tej chwili 90 lat
    i jest wyjątkową osobą - zawsze usmiechnięta
    pełna życia i ma wspaniałe serce - jest niewierząca,
    a obecny jej stan jest krytyczny...
    Mam nadzieję, ze modlitwa pomoże jej przejść
    tę granicę do wieczności - możliwie łagodnie.

    A więc modlę sie za nią ...i nagle w głębi wyjątkowej czerni
    ( jest to najpiękniejsze światło - Swiatło Wiary) ukazała się
    przepiękna pełna dostojnego spokoju, z przepięknymi,
    pełnymi życia oczami - Twarz Paulinki

    ...przez chwilę zawahała się z obawy by mnie nie przestraszyć
    I po chwili już odważniej, powróciła jeszcze raz - na dłużej...

    Przepiękna, pełna dostojnego spokoju - Twarz Paulinki...

    ...siedziałem tak w bezruchu...długi czas...i radość nie pozwała mi
    na dalszą modlitwę...byłem wyjątkowo szczęśliwy...
    Paulinka... Pau...

    (modlę się tak, by nie przeszkadzać jej... w jej radości...)


    ps. ...starsza pani, po tych trudnych dniach ...w dziwny sposób
    powróciła do względnego zdrowia ...i uśmiecha się nadal...

    OdpowiedzUsuń
  20. Często jest tak, że ludzie o wyjątkowej wrażliwości i bogatym wnętrzu,
    budując własny świat, pełen miłości i troski o najblizszych - realizują
    niejako swoje pragnienia i marzenia, które tkwią w głębi ich serc.
    Jest to podświadomy powrót do dzieciństwa. Bo właśnie tam
    kształtuje się ogromna ufność do świata, postrzegana w kategoriach
    przyjaznych skojarzeń.
    Walczysz Claro, pełna energii z tą wspaniałą ufnością dziecka, o uśmiech
    bliskich - wiesz, że ich radość, ich szczęście, będzie spełnieniem
    Twoich marzeń ...a gdy brakuje Ci tego uśmiechu - tego jedynego
    który narodził się z Twojego serca - powstał z Ciebie ...są łzy -
    trwać one będą, wraz z Twoją Wiarą ...w sercu Twoim


    Twoje życie, to wewnętrzna potrzeba dzielenia się miłością.
    Tworzysz miejsca by pomagać innym w ich cierpieniu, w ich smutku.
    Masz dla nich czas i słowa wsparcia i pocieszenia
    ...i serce, wypełnione miłością ....a wieczorami, gdy milknie gwar,
    masz dla siebie czas ...na kilka łez - smutku, cierpienia ...i ............


    szukamy przyjaznych nam miejsc
    ...gdzie serce bije radośniej.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. jerzy.b - Wydaje mi się, że pisanie tego bloga pomaga wielu ludziom i przynosi niekiedy pocieszenie, ale czasami dopada mnie smutek, czy aby tym pisaniem nie odbieram tym samym ludziom nadzei... Tak bardzo chciałabym ich wesprzeć, pocieszyć, podać rękę, powiedziec, że nie są sami...

      Usuń
  21. Claro, robisz coś wspaniałego - naprawdę...
    Twój blog - to serce Twoje, otwarte dla wszystkich.
    Przychodzą tu, by ukoić swój żal - chcą podzielić się
    swoim cierpieniem, które tak niespodziewanie
    wdarło się do ich życia - noszą w sercu swoim i jesli
    nie znajdą pomocy - ono pogłębia się...

    Tak zostaliśmy nauczeni by troszczyć się o bliskich nam.
    Ta bliskość rodzi się w sercach naszych - poprzez
    okazanie troski i miłości.

    Każdy z nas, ma takie miejsce w sercu swoim - na cierpienie
    ...i może wracać tam, kiedy tylko zechce. Pielęgnujmy to
    cierpienie, bo tylko ono narodzić może nam tak niezbędną
    do naszego przetrwania - Miłość.

    I właśnie w tym tak bardzo trudnym miejscu naszego życia,
    odnajdujemy Ciebie, Claro. Pokazujesz nam- poprzez swoje
    doświadczenie, jak można żyć z cierpieniem i zwalczać go
    miłością podarowaną innym - bo wiesz przecież Claro

    ...im więcej miłości podarujemy - tym więcej narodzi się
    w sercu naszym...
    Pozwól nam zatrzymać Twoją rękę ...potrzebujemy Twojej
    pomocy, Twojego troskliwego spojrzenia ...skierowanego
    w naszą stronę ...dziękuję.

    ...gdybyś zapytała mnie, co pamiętam z mojego życia,
    lub co najmilej wspominam - odpowiedziałbym- moje
    marzenia, takie normalne - bo to właśnie one dodawały mi
    sił i motywacji, by walczyć o każdy następny ...radosny dzień.


    Kazimierz Przerwa - Tetmajer ...wspaniale "recytuje"
    Marek Grechuta.

    OdpowiedzUsuń
  22. Claro, już jakis rok temu czytałam Twojego bloga, potem juz nie moglam. Nie jestem w stanie dlugo pisac. Cierpie od 4 lat BEZ PRERWY. Twoj Filpi mial lepsze chwile, ja od 2009r miałam moze kilka godzin lepszych. Zaczeklo sie, ze chorowalam na zab depr-lek i dostalam lek citabax i fevarion, po ktorym stracilam uczucia. Potem bylo coraz gorzxej. Nigdy nie mialam glosow, ale mam anhedonia 100%, abulie, awiolicje itd. Wlasiwie albo to jest uszkodzenia po lekach albo schizofrania ( ja tak dlugo uwazalam, lekarze jakos nie byli przekonani, bo wystepowal potworny lęk, przez ktory oni mysleli ze ja czuje uzucia, a ja cvzulam tylko lęk i pustke jak otchlan. Swiat zaczal sie rozypywac. To co bylo oczywiste to sie zmienialo, przestalam odczuwac tak jak normalny czlowiek, przestalam naet czuc zapachy ( czy to typowe dla schizofrenii?). Pustka jak pieklo. Niczym nie moglam sie zajac. Zadych glosow nie mialam, jestem calkowicie swiadoma swojego stanu, ale mam potwrna depersonaliazcje (nieodczuwanie wlasnej tozsamosci, jazni). Juz nic nie jestem w stanie zrobic. Prace stracilam. Depresja i brak woli taki, ze nie bylam w stanie nic zrobic, isc po chleb. Bylam w 12 szpitalach i NIC mi nie pomogli, jeszcze uszkodzili cos g...lekiem, tak, ze teraz prawie zadnych lekow nie moge brac, bo mam dyskinezy. W tej sytuacji uzaleznilam sie od benzodiazpieny - stilnoxu. Dawka dopuszczlana wynosi 10 mg przez 4 tyg, a ja biore 100 mg dziennie od roku bo tylko to pozwala mi funkcjonowac. Rodzi to potworny problem moralny -nawet ksieza sa w szsoku. Kazdy bezradnie rozkl;aa rece. Przy takich dawkach pewnie niedlugo umre. A tylko to podnosi mi nastroj. Teraz doszlo ju do tego, że tak drza mi rece, ze nei jestem w stanie jesc bez stilnoxu - nie trafiam do ust:((( mam 30 lat. Nier wiem czy te drzenia od uzalezienia czy od uszkodzenia mozgu. Czy mozesz mi cos radzic? Kamila

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Kamilo, nie mogę Ci nic radzić w kwestii przyjmowanych leków, bo po prostu nie jestem lekarzem. Wiem, jak bardzo ciężko jest trafić z odpowiednimi lekami.

      Może to zabrzmi nietaktownie, ale w Twoją chorobę nie mieszałabym księży, bo to, że czasami zachowujesz się inaczej niż 99% społeczeństwa wcale nie świadczy, że np. żyjesz w grzechu - to wynik choroby! Często księża (bez obrazy) nie mają wystarczającej wiedzy na temat zaburzeń psychicznych.

      A może warto, żebyś zrobiła sobie listę leków + dawki, które już przyjmowałaś, to pomogłoby np. nowemu lekarzowi, aby wniknął w Twoją chorobę.

      Spróbuj zapisać się do neurolaga i powiedz mu o tych drżeniach - powinien dać Ci skierowanie na rezonans magnetyczny głowy, to wyjaśniłoby skąd takie reakcje!
      Wiem, że walczysz o siebie, ale nie poddwaj się!
      Pisz, jeśli tylko będziesz mogła!

      Usuń
    2. Kamilo,
      Nie znam się na lekach i ich dawkowaniu, nie wiem też z kąd jesteś , ale jeśli mogę Ci doradzić to jest jedno miejsce w Polsce do którego powinnaś się udać - instytut neurologii i psychiatrii w Warszawie przy ul. Sobieskiego 9, żeby się tam dostać potrzebne jest skierowanie od lekarza prowadzącego. Najlepiej wejdź na stronę główną Instytutu, po lewej stronie jest zakładka : kliniki i zakłady , a dalej : Zespół Lecznictwa Domowego . Tam jest opisane co należy zrobić by się dostać z poza rejonu. Naprawdę polecam to miejsce , przyjeżdżają tam ludzie z krańców Polski z nadzieją na lepsze życie i ją otrzymują .
      Nie wiem w jakiej jesteś kondycji finansowej , bo mam namiary na bardzo dobrego lekarza dla ludzi młodych, niestety tylko prywatna wizyta wchodzi w grę , ale lekarz ten jak jest potrzeba to przyjmuje pacjenta na oddział , już bezpłatnie , do Instytutu bo tam pracuje.
      To drżenie rąk to może być efekt uboczny neuroleptyków, które przyjmujesz, a nie koniecznie uzależnienia czy uszkodzenia mózgu.
      Trzymaj się mocno i nie trać nadzieji , w razie gdy będziesz potrzebowała pomocy to się odezwij. Jeszcze w tym i następnym tygodniu w Instytucie Psychiatrii bywam codziennie, to mogę się czegoś co będziesz potrzebowała z rejestracji dowiedzieć.
      Pozdrawiam jagulkaa

      Usuń
  23. Kamilo,
    Bardzo Ci współczuję, ja jestem zdrowa, ale walczę z chorobą syna , który ma dopiero 14,5 roku i choruje na schizofrenię od 9- ciu miesięcy , a obecnie przez ten krótki czas jest już drugi raz w szpitalu. Też mamy problemy z dobraniem odpowiednich leków . Pisałaś że byłaś już w różnych szpitalach, a czy byłaś w Warszawie na Ul. Sobieskiego? Odpisz na prywatnego maila , to może coś doradzę. jagulkaa@gmail.com

    OdpowiedzUsuń
  24. Pani Klaro, nie wiem od czego zaczac... na Pani blog trafilam jakos przypadkiem dzisiaj, i przeczytalam calego od poczatku plakalam jak bobr. Nikt z moich bliskich nie choruje na schizofrenie, ale znam temat napewno nie tak doglebnie jak Pani i czytelnicy , ogolnie jestem bardzo wrazliwa na takie blogi szczegolnie piszacych rodzicow chorych malych dzieci, ich walka z choroba czesto przegrana. Jestem pelna podziwu dla pani i tego jak bardzo pozwolila pani nam czytelnikom wejsc do swojego swiata, jak opisuje pani milosc do dzieci , do Pana Marka . Wszystkie slowa sa tak skrupulatnie dobierane, wszystko opisywane z taka dokladnoscia.Wierze ze pomaga Pani to pisanie nie zapomniec o Filipie. On zyje . Zyje w pani w pani opowiesciach.Wiem ze moze moje slowa sa tylko kolejnym komentarzem, ale naprawde podziwiam pania za taka szczerosc. Prosze sie tylko nie obwiniac , bo zrobila pani wszystko co mogla zrobic. Ja mimo mlodego wieku stracilam chlopaka umarl na moich rekach. Nie wiem ile czasu musi u pani minac ale wiem ze jeszcze bedzie dobrze, wiem i zycze pani z calego serca zeby byla Pasni jeszcze kiedys szczesliwa. bardzo cieplo pozdrawiam s- LONDON

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Do s-LONDON, dzięki serdeczne za tyle ciepłych słów, które płyną od Ciebie. Bardzo współczuję Ci z powodu śmierci Twojego chłopaka. Piszesz, że byłaś przy Nim, kiedy On odchodził... Myślę sobie, że to wielkie szczęście dla Niego, że nie był sam, ale i dla Ciebie. Ja, niestety, nie doświadczyłam tego i jest mi z tego powodu strasznie ciężko. Nie było mnie przy moim synu, kiedy odchodził...

      Bardzo spodobała mi się ta myśl, że mój syn żyje w tych opowieściach, dziekuję.

      Podobno po burzy zawsze wychodzi słońce. Może do Ciebie i do mnie wreszcie się ono uśmiechnie...

      Usuń
  25. kochana Pani Klaro do mnie wyszlo szczescie poznalam juz kogos, mam wrazenie ze do szczescia brakuje jeszcze kilku rzeczy ale wierze ze to tez nadejdzie.Pani opowiesci sa tak zywe, ze nie sposob wymazac z pamieci Filipa. On patrzy z gory i jest szczesliwy o czym pani nie raz doswiadcza. Wierze ze do Pani usmiechnie sie los, jest Pani tak ciepla osoba, z takim pokladem samokrytyki. Przeciez jest tez Pola. Dla niej sie prosze usmiechac a Fifiego nosic zawsze w sercu on o tym wie jestem przekonana ze czuwa nad wami z gory.Kiedys wszyscy sie tam spotkamy jedni wczesniej inni pozniej ale kazdy tam trafi. duzo usmiechu Pani Klaro i czekam na nastepne wpisy.s-London

    OdpowiedzUsuń
  26. Byłam 3 rzy w IPINIe i w eielu innych szpitalach. Mam uszkodzony układ pozapiramidowy. Nie odczuwam zadnej przyjenosci, nawet ulgi, tylko cierpienie od lat.O samobójswie myślę or rana do nocy. Nie jestem w stanie spełnic najwyklejszyxch rzecyz np. zakupy.Moj swiat jest zupelnie innym swiatem niz sprzed choroby. Uzaleznioa jestem od zolpidemu. Moi rodizce nie okazuja ciepla emocjonalnego.To cud ze zyje.Teraz maja mi odsatwic jedyny lek ktory pozwala mi funkcjonowac - ten stilnox i nie wiem co bedzie dalej. Learze albo mi nie wierza ze jest tak tragicznie albo nier chca mnie leczyc. Wyprobowalam wszystkie leki jakie moglam.Kamila. żeby to cierpienie sie skonczylo

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Kamiala, a moze jest tutaj ktos kto Ci pomoze - mam na mysli Czytelnikow. Cos podpowie, pokaze droge do jeszcze innego lekarza. W koncu nie zyjemy na pustyni!
      Wiem, ze nie poddawaj sie - latwo sie mowi, ale czlowiek ma w sobie tyle sily, ze nawet nie podejrzewamy.

      Usuń
    2. Kamilo, skoro tak bardzo cierpisz i jest ci źle powinnaś jak najszybciej porozmawiać o tym z psychiatrą i rozważyć ponowną hospitalizację w IPiN-ie, to jst jeden z nielicznych szpitali w którym uwież że leczą.Wiem że to trudna decyzja , ale tam się tobą zaopiekują. Będziesz miała lekarza, psychoterapeutę i wsparcie . To na pewno złagodzi cierpienie i być może uratuje Toje życie. Pamiętaj, że nawet jśli Twoja rodzina tego nie okazuje , to i tak jesteś dla niej najważniejsza. Jej też potrzeba wsparcia Bardzo proszę, nie trać nadzieji na lepsze życie, porozmawiaj o tym z lekarzem i poproś o skierowanie do Instytutu. Bądź dzielna i pamiętaj że nadejdzie dzień w którym odzyskasz radość z życia.
      Jagulkaa@gmail.com

      Usuń
  27. Witaj Klaro !
    Zupełnie przypadkiem trafiłam na Twojego bloga, tylko pobieżnie go przejrzałam. Trudno dobrać odpowiednie słowa, by dodać Ci otuchy. Wiem czym jest schizofrenia, tak się składa,że pracuję z ludźmi na nią chorującymi.Postaram się jeszcze do Ciebie zajrzeć, a tymczasem.... trzymaj się! I żyj jak umiesz najpiękniej, po prostu...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ciesze sie, ze trafilas na mojego bloga, bo pisza tu osoby, ktore same sa chore oraz osoby, ktore maja kogos bliskiego, chorujacego na schizofrenie. Otwieramy sie, pokazujemy nasze leki w trosce o chorego. Wydaje mi sie, ze tym samym zyskujesz obraz tego, co dzieje sie po obu stronach barykady.

      Jesli tylko bedziesz miala ochote, zapraszam Cie na "karty" mojego bloga.


      Usuń
  28. czytając wiele stron Twoich i komentarzy ,płakałam ,bo dopiero rok minął ,gdy mój synek 18 -letni odszedł tragicznie z tego świata,wiem że nie ma słow pocieszenia na to ,więc przytulam Cię do serca,trzeba jakoś żyć ,One (nasze dzieci ,po śmierci)nawet z tej drugiej strony nas wspierają.......Trzymaj się... pozdrawiam ciepło Jola

    http://emil-lewandowski.kupamieci.pl/#/ strona ku pamięci mojego synka

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Jolu, odwiedziłam strone poświęconą Twojemu Synkowi. Jeśli o stworzeniu takiej strony można powiedziec, że świetnie ja zrobiłaś, to tak jest. Wybacz, że nie mogę dobrać odpowiedniego słowa. Z tej strony "bije" niesamowity spokój...

      Wyczytałam tam, że jeśli odchodzi ktoś bliski, zyskuje się Anioła w niebie o znanym imieniu - dla mnie wystarczy!

      Dziękuję za ciepłe słowa i dla Ciebie dużo siły.

      Usuń

Drogi Gościu,

Zanim napiszesz choćby jedno słowo, nie krytykuj, nie osądzaj, tak od razu! Znasz raptem mój pseudonim, ale nie znasz mojej historii...