piątek, 16 marca 2012

Znikąd pomocy, tylko otchłań czarna


Przy okazji chcę nawiązać do tytułu mojego ostatniego posta "U bram piekieł stanął". Wspominałam parokrotnie, że mam za sobą czas rozmów z księżmi, szczególnie z jednym, który powiedział mi kiedyś po poznaniu historii mojego syna, że Filip prawie że doświadczył piekła już tu na ziemi. Przeszedł tyle cierpienia w związku ze swoją chorobą, iż chyba otarł się o bramę piekła i czyśćca zarazem. Gdyby nie to jego stwierdzenie, sama nie posunęłabym się, aż do takiego określenia.

Boję się pisać prawdę, żeby nie mieć kłopotów, ale z drugiej strony, dlaczego mam tę prawdę ukrywać? Mój syn, przebywając w areszcie wraz z innymi kolegami (wszyscy zatrzymani do wyjaśnienia sprawy), ZOSTAŁ DOTKLIWIE POBITY PRZEZ PRACOWNIKÓW SŁUŻBY WIĘZIENNEJ! To zajście jak i sytuacja w wyniku, której ich zatrzymano w ogóle nie powinny mieć miejsca! Za swój wybryk on i jego koledzy czekali już na ewentualny wyrok, czyli odbywali karę. Dlaczego więc służba więzienna, widząc, że cały czas od jego zatrzymania, dzieje się z nim coś złego, potraktowała go jak symulanta, który za wszelką cenę chce tej kary uniknąć?! Wszyscy uważali, że Filip robi z siebie przysłowiowego wariata, aby tylko wyjść z aresztu. Nikt nie zadał sobie trudu, aby sprawdzić, czy on tylko dobrze udaje, czy też naprawdę potrzebuje pomocy. Z tego, co mówili koledzy nie chciał jeść, nie wychodził na przymusowy spacer, tylko całe dnie leżał nieumyty, nieogolony w łóżku, bez jakiegokolwiek kontaktu. Kiedy pewnego razu zaczął się dziwnie zachowywać, miał urojenia, strażnicy, zastosowali według nich sprawdzony środek przymusu i bardzo mocno pobili go! PYTAM SIĘ: JAKIEGO RODZAJU SĄ TO METODY, KTO JE WYMYŚLA I APROBUJE?! JAKI SKUTEK MAJĄ PRZYNIEŚĆ? DLA MNIE JEST TO WSPÓŁCZESNE GESTAPO W BIAŁYCH RĘKAWICZKACH! Dowiedziałam się, że takie metody są stosowane do osób, które stwarzają kłopoty wychowawcze, więc mojego syna, do takiej grupy zaliczono. CHCĄC OPISAĆ TEN PROCEDER DOKŁADNIEJ, INFORMUJĘ, ŻE PODCZAS BICIA (KATOWANIA), ZAKŁADA SIĘ NA GŁOWĘ KASK OCHRONNY, ŻEBY NIE BYŁO ŚLADÓW POBICIA! Mojemu synowi podobno takiego kasku nie zdołali założyć, zbytnio się szarpał, czy też bronił! W TAKIM PRZYPADKU WSTRZĄŚNIENIE MÓZGU, JAKIŚ KRWIAK W PRZYSZŁOŚCI, OBRZĘK MÓZGU, TO TYLKO KWESTIA CZASU!

Kiedy zobaczyłam Filipa na rozprawie sądowej z podbitym okiem, naderwanym uchem i sińcami na szyi i głowie, myślałam, że zemdleję! ŻAŁUJĘ, ŻE WTEDY NIE WSTAŁAM I NIE ZAPYTAŁAM WYSOKIEGO SĄDU, SKĄD WZIĘŁY SIĘ OKALECZENIA NA GŁOWIE MOJEGO SYNA? NIE CIERPIĘ SIEBIE ZA TĘ GRZECZNOŚĆ I UNIŻENIE! Dopiero na moją prośbę, którą sama napisałam do dyrektora aresztu śledczego (adwokat umył ręce), skierowano syna na leczenie. O dziwo, lekarz psychiatra z aresztu nie widział żadnych oznak choroby, stwierdził przy tym wraz z innymi biegłymi, że są to tylko zaburzenia osobowości i nie widzi podstaw, aby wysłać syna do szpitala psychiatrycznego. Oczywiście nikt na sali sądowej: sędzia, obrońcy czy nawet prokurator nie zareagowali, nikt ze strażników prawa i obrońców moralności nie zapytał skąd te rany na jego głowie, a na uchu zaschnięta świeża krew?!

Gdy na potrzeby sądu przewieźli syna do szpitala psychiatrycznego (przebywał tam ponad trzy tygodnie), lekarze zgodnie stwierdzili, że PACJENT NIE WYKAZUJE CHĘCI WSPÓŁPRACY, NIE CHCE UCZESTNICZYĆ W TERAPII i odesłali go ze spokojnym sumieniem z powrotem do aresztu. PYTAM: JAK CZŁOWIEK, KTÓRY POGRĄŻONY JEST W PSYCHOZIE, MA ZABURZONĄ ŚWIADOMOŚĆ, SAM DO KOŃCA NIE WIE DLACZEGO TAK SIĘ ZACHOWUJE (OKALECZA), MA BYĆ GRZECZNYM, KONTAKTOWYM I WSPÓŁPRACUJĄCYM PACJENTEM?! KTO JEST BARDZIEJ CHORY SŁUŻBA ZDROWIA, LEKARZE, PSYCHOTERAPEUCI ZE SWOIM PODEJŚCIEM, CZY SAM PACJENT?

ZNIKĄD POMOCY, TYLKO OTCHŁAŃ CZARNA...
                                                                                                   




17 komentarzy:

  1. O rany, Claro - i takie sytuacje zdazaja sie w cywilizowanym kraju , w Europie XXI wieku???!!! Czytam to z przerazeniem. Nie moge pojac jak moze dochodzic do takich sytuacji? Dlaczego jestesmy bezradni w takich sytuacjach?? Rozumiem bezradnosc w obliczu choroby, ale tu przeciez chodzi o zachowania ludzi (?) pracujacych w panstwowej instytucji. Niewyobrazalne. Dobrze, ze to piszesz. Otwiera to oczy takim naiwnym osobom jak ja, ktore sadza, ze stroze prawa sa po to aby nas chronic , sa sprawiedliwi i kompetentni i robia wszystko, aby dzialac zgodnie z prawem. Rozummiem, ze sprawa ucichla, nikt nie poniosl konsekwencji i najprawdopodobniej wszyscy zachowali stanowiska pracy? pozdrawiam cie cieplo, czesto mysle o historii Filipa - bardzo zal... ula

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Witaj Ulu, dziękuję Ci za Twój komentarz. To tylko utwierdziło mnie w przekonaniu, że dobrze zrobiłam, iż napisałam o takich sadystycznych metodach uspokajania, uciszania trudnych jednostek! W kolejnym poście dokończę ten przykry temat. Dziękuję, że do mnie zaglądasz. Ja również serdecznie Cię pozdrawiam.

      Usuń
    2. WITAM!PODOBNA TRAGEDIA DOTKNELA MOJEGO SYNA!!!!
      Takie rzeczy sie zdarzaja,na terenia UE!!!NP NA Malcie.Glupi zart kolegow/prawdopodobnie dopalacz w drinku/i wyladowal w szpitalu /MALTA.podczas obozu jezykowego//Personel szArpal,ponizal syna,tlumaczac,ze takie sa standarty tego szpitala.Byl traktowany jak narkoman.Przez tydzien nie moglam wyciagnac go ze szpitala maltanskiego,gdzie warumki i traktowanie panowalo sredniowieczne!!!

      Usuń
    3. Co się dzieje, szczególnie z traktowaniem chorych na tak specyficznych oddziałach? Wychodzi na to, że wcale nie musi być to tylko polskie podwórko! Rozumiem, że muszą być zachowane środki bezpieczeństwa, gdy pacjent jest w silnej psychozie, ale czasami tych chorych traktuje się jak podkategorię człowieka, a oni sami nie zawsze potrafią się obronić! Bardzo Ci współczuję tej historii z synem. Dobrze, że napisałaś o tym, dziękuję i pozdrawiam.

      Usuń
  2. to okropne o czym piszesz? Czy to sie dzialu u nas w kraju? Claro, bardzo Ci wspolczuje i rozumiem. Gdzie jest teraz Twoj syn i czy otrzymal medyczna pomoc?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Witaj, tak to miało miejsce w jednym z naszych zakładów karnych w Polsce. Domyślam się, że akurat nie natrafiłaś na ten mój zapis w którym wspomniałam, że mój syn Filip nie żyje. Właśnie ta straszna choroba zabrała mi jego. Niestety, o pomoc medyczną dla mojego syna musiałam występować, żeby nie powiedzieć wołać, sama. Nikt nie chciał zobaczyć w nim naprawdę chorego człowieka i to jest przerażające! NAJLEPIEJ WSZYSTKICH WSADZIĆ DO JEDNEJ SZUFLADY! Pozdrawiam cie serdecznie

      Usuń
  3. Claro to straszne co napisałaś, tzn. że nawet niewinny człowiek w naszym kraju może zostać dotkliwie ukarany i to nie przez współwięźniów, a osoby, które powinny Twojemu synowi pomóc, widząc w jakim jest stanie. Tym bardziej przerażający jest fakt, że często przestępcy nie ponoszą kar lub niewspółmierne do ich czynów...i mają się dobrze, a Twój syn... Czytam Twój blog, rozmyślam i podziwiam Cię że mimo tego co Cię spotkało znajdujesz siłę...Pozdrawiam cieplutko. I pamiętaj zawsze:
    "Bóg tych których kocha doświadcza najbardziej"
    „Pan Bóg zabiera człowieka wtedy, gdy widzi, że zasłużył sobie na niebo”
    Ewa

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ewo, chyba dobrze się stało, że podjęłam ten temat, chociaż nie bez oporów, bo co będzie jeśli podam za dużo szczegółów i będę miała z tego powodu kłopoty?! wiesz, mój syn jak i jego koledzy nie byli tak do końca bez winy, bo jednak doszło do bójki, czyli powód do zatrzymania jednak był. Tyle tylko, że na wszystkich patrzy się jedną miarką. Nawet lekarz psychiatra nie widział, czy też nie chciał dostrzec w nim choroby. Też zasyłam Ci moc pozdrowień...

      Usuń
  4. Witaj Claro, nie chcę byś to co napiszę odebrała źle, ale czy nie przyszło Ci do głowy, że stan który od kilku wpisów opisujesz (problemy z kontaktem, narkotyki, ta akcja z aresztem) to nie była jeszcze schizofrenia, a stan pośredni pomiędzy zdrowy-chory? Ciężko mi uwierzyć (chociaż nie wykluczam innego scenariusza), że NIKT nie zauważył choroby. O pobiciach w areszcie ("dla zasady") już niestety słyszałam, ale ciężko mi uwierzyć, że żaden psychiatra nie zauważył ŻADNYCH objawów?.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Witaj, ja absolutnie nie odbieram negatywnie Twojego wpisu. Chcę tylko nadmienić, że temat, który poruszyłaś, ja będę chciała rozwinąć w następnym poście i tym samym tam będzie odpowiedź na Twój komentarz. Dodam tylko, że lekarz psychiatra twierdził, że nie widzi podstaw, aby dać skierowanie do szpitala dla mojego syna, uważał bowiem, że on symuluje! O czym to świadczy? Ja wiem, iż czasami bardzo trudno wystawić diagnozę, szczególnie dotyczącą chorób psychicznych. Ów lekarz, gdy mnie widzi przechodzi na drugą stronę ulicy.

      Usuń
    2. Claro, czy takiego procederu nie można po prostu zgłosić? Może to naiwne pytanie, ale w głowie mi się nie mieści jak chorego człowieka (ani żadnego innego!) można tak potraktować. Przecież w końcu istnieje policja, prokuratura, sądy, strażnicy nie mogą być bezkarni
      Oliwka

      Usuń
    3. Oliwko, to wszystko rzekomo odbywało się pod płaszczykiem prawa! Na dziś nie mam już siły i wystarczająco dużo pieniędzy, aby znowu babrać się w tym bagnie!

      Usuń
  5. Witaj Claro, bardzo Cie przepraszam, trafilam na Twoj blog przypadkowo i zainteresowal mnie, bo i ja mam doroslego syna i czuje jak Ty, ze wale glowa w mur... Przyrko mi, ze Twoj syn nie zyje...Nie wiedzialam. Dokladnie rozumiem Twoje problemy z lekarzami i,ze kazdy z nich tratkuje chorego jak przypadek statysyczny. Ja nie mieszkam w kraju od 20 lat, nasz syn zachorowal juz zagranica, ma obecnie 30 lat i tak boli patrzec na to wszystko i czuc sie bezsilnym. W przeciwienstwie do Ciebie, moj syn zostal zdiagnozowany. To wszystko boli, i mimo,ze z racji mojego zawodu mam dostep do psychiatrow i psychologow to jestem bardzo zawiedziona ich obojetnym i szufladkowym stostunkiem do pacjenta. Twoja historia bardzo mnie dotknela, jestes bardzo dzielna kobieta, ze piszesz o tym, moge sobie wyobrazic ile przeszlas. Zycze Ci powodzenia Pozdrawiam, Iza.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Witaj Izo, dziękuję, że zatrzymałaś się przy moim blogu. Chcę tylko nadmienić, że mój syn też był zdiagnozowany. Na początku schizofrenia paranoidalna, potem rezydualna. Brał leki, no i niestety, w jego przypadku nie udało się. Z tego, co piszesz, za granicą też nie jest lepiej w tego rodzaju opiece nad pacjentem.
      Życzę Ci siły i nadziei, że może pewnego dnia wynajdą jakieś cudotwórcze lekarstwo na tę właśnie chorobę. Dziękuję Ci za słowa wsparcia.

      Usuń
  6. Do Anonimowy - Przepraszam, ale zerwało mi łącze internetowe i faktycznie twój komentarz został skasowany, najmocniej Cię przepraszam. Pytałaś o typ schizofrenii u mojego syna i ewentualne skutki uboczne. Otóż u Filipa na początku zdiagnozowano, iż jest to schizofrenia paranoidalna, a potem, że rezydualna. Miał niestety skutki uboczne takie jak: otyłość, senność, mimowolne ruchy językiem i w okolicach ust, mimowolne ruchy dłońmi, twarz napięta i nabłyszczona niczym woskiem (maska), świąd skóry. Brał leki, w którymś z postów wypisałam wszystkie nazwy. Jeszcze raz przepraszam.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. moj syn siedzi sam samiutenki ponad 9 miesięcy,biegli stwierdzili ze symuluje.Nikomu się krzywda nie stala a on wogole sie nie odzywa jet jak w innym swiecie smutny,pogrążony jak we snie.Na wolnosci bral rozne swinstwa dopalacze,narkotyki zacząl się dziwnie zachowywac.Jedyny raz co udalo mi się ze pogotowie go zabralo to stwierdzili objawy shizofreniczne ale nie chcial się leczyc,uciekl.Bal się jak swięconej wody tego szpitala a teraz jest jeszcze gorzej nie mozna z nim nawiązac zadnego kontaktu.Pomozcie masz tyle doswiadczenia,adwokat nie wiel moze bo z nim nie wsp

      Usuń
    2. Z tego, co piszesz, to Twój syn potrzebuje natychmiastowej pomocy, w sensie leczenia farmakologicznego z pobytem w szpitalu na początek. Adwokat musi wystąpić z pismem o umieszczenie syna w szpitalu. Mój syn też był przewieziony do szpitala do W-wy, a tam lekarze po 2 tygodniach, odesłali go, bo stwierdzili, że nie mogą nawiązać z nim kontaktu! O, zgrozo! A który chory np. na schizofrenię, lub inne zaburzenia chce łatwo mówić o tym nawet z lekarzem?! To rzadkość! NIE ODPUSZCZAJ, TYLKO WALCZ O SYNA! Tak, coś zmajstrował, coś brał jakieś świństwa, ale on potrzebuje teraz Twojej pomocy, sama widzisz, co się z nim dzieje! Adwokat też bierze pieniądze za coś! Dlatego niech walczy o inny skład biegłych!
      Przepraszam, że odpisuje z tak dużym opóźnieniem!
      WALCZ O SWOJE DZIECKO!

      Usuń

Drogi Gościu,

Zanim napiszesz choćby jedno słowo, nie krytykuj, nie osądzaj, tak od razu! Znasz raptem mój pseudonim, ale nie znasz mojej historii...