poniedziałek, 14 maja 2012

Ty też dałeś mi kwiaty



fot. Clara 
Na chwilę obecną przebywam za granicą, wspominam o tym, ponieważ dzisiaj w niedzielę 13 maja, obchodzony jest tutaj Dzień Matki. Zdumiewa mnie, pozytywnie zresztą, że to święto, a zarazem życzenia nie są zarezerwowane, tylko i wyłącznie dla relacji matka - dziecko. Panie, koleżanki, znajome, o ile są matkami, same dzwonią do siebie z życzeniami. Kartkę może wysłać do wnuczki babcia, że ta jest wspaniałą matką. Piękną kartkę z życzeniami może otrzymać żona od męża w podziękowaniu za trud i wychowanie dzieci. Nawet kuzynowi wypada złożyć życzenia cioci, bo...w jego odczuciu jest ona cudowną matką, czyli serdeczności moc ze wszystkich stron. Wiadomo, że święta napędzają obrót handlowcom, że przemawia przez nie komercja. Mnie to absolutnie nie razi ważne, że przypominają w takiej czy innej formie, że jest obok nas ktoś na kogo zawsze możemy liczyć, jak napisała moja córka. Wiem, że nie od razu musi być ustanawiane święto, aby padły ciepłe słowa, ale właśnie ten dzień, czyni je wyjątkowymi.

Z tej okazji, parę dni temu moja córka, przesłała firmą kurierską bukiet kwiatów, sprawiając mi ogromną niespodziankę. Dodatkowo dołączyła życzenia, które wygenerowano komputerowo, gdyż całą przesyłkę zamawiała przez internet. Pola, napisała w nich między innymi, że ona i Filip bardzo mnie kochają, i z pewnością mój syn dołącza się do tych życzeń, bez względu na miejsce, w którym teraz jest, tylko gdzie jesteś, mój synku? Łzy kapały mi, jak grochy, gdy patrzyłam na kwiaty i czytałam te słowa. Kiedy zadzwoniłam, aby podziękować, poprosiła, żebym je opisała i policzyła, ponieważ ona widziała tę ofertę, tylko w internecie. I TU STAŁ SIĘ MAŁY CUD...naliczyłam ich dziewiętnaście. Nie dowierzałam i policzyłam raz jeszcze - moje zdziwienie było tym większe, że liczba dziewiętnaście jest dniem miesiąca, w którym mój syn odszedł. W pierwszym momencie obie z córką byłyśmy nawet lekko przestraszone, ale po chwili zadowolone, wręcz radosne. Czyżby Filip, dokładnie taką ilością kwiatów chciał nam coś powiedzieć, dać jakiś znak?

fot. Clara 
MAMO, JEDNAK JESTEM!

Tak bardzo mocno chcę w to wierzyć! Za tym poszły od razu pytania: dlaczego firma skomponowała akurat ten bukiet z dziewiętnastu tulipanów i irysów, a nie z siedemnastu czy dwudziestu jeden? Dlaczego Pola wybrała ten, a nie inny bukiet? Wiem, że sama siebie pocieszam, że żyję w iluzji, że wkręcam sobie chory film, tak jak powiedziałby mój syn. Tego typu myślenie, powoduje u mnie lepsze samopoczucie, nieważne, że tylko na chwilę. Liczy się, że mogę powiedzieć - SYNKU, TY TEŻ DAŁEŚ MI KWIATY, TYLE, ŻE TERAZ W INNEJ FORMIE, INACZEJ NIŻ KIEDYŚ, A TO OZNACZA, ŻE DALEJ JESTEM DLA CIEBIE MAMĄ..., PRZECIEŻ TO POTWIERDZASZ, PRAWDA?!
                                                                                                                             

11 komentarzy:

  1. a ja w przypadki nie wierze:)
    najlepsze zyczenia z okazji Dnia Matki Claro!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Emocjo, dziękuję i mam nadzieję, że ten Dzień Matki był dla Ciebie szczególnie miły. Prawda, że chce się powiedzieć, że to nie był przypadek z tymi kwiatami?!

      Usuń
  2. również życzę wszystkiego najlepszego z okazji Dnia Matki, Jesteś wspaniałą mamą...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ale mi miło z tymi życzeniami, dziękuję...ja chyba nigdy nie powiem o sobie, że byłam czy jestem wspaniałą mamą i NIGDY NIE DORÓWNAM MOJEJ MAMIE! ONA, TO DOPIERO JEST WSPANIAŁA!

      Usuń
  3. Witaj Claro:)
    Często wpadam tu do Ciebie, chociaż nie pozostawiam śladu. Ja też obecnie przebywam za granicą i tu też w niedzielę obchodziło się Dzień Matki, ale tak jakoś skromnie, powściągliwie, raczej w relacjach matka-dziecko.
    Piękne kwiaty od Twoich dzieci...Wiesz, ja też myślę, że to nie przypadek.
    Cały ten dzień, był jednak smutny dla mnie, pewnie dostałabym tradycyjnie czerwoną różę od mojego synka, albo... może teraz byłoby inaczej?
    Poszłam do ogrodu i zrobiłam sobie ogromny bukiet
    z rhododendronu w trzech kolorach, postawiłam na biurku, tuż obok zdjęcia Przemusia i to było to, czego potrzebowałam na ten moment.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Witaj Mamo Przemusia, chcę Ci coś opowiedzieć. Otóż po śmierci mojego męża szukałam dla siebie ratunku i chodziłam do psychologa. W czasie tych spotkań wypadała kolejna rocznica naszego ślubu. Wspomniałam o tym mojej pani psycholog i ona zapytała mnie, jak wyglądałby ten dzień, gdyby mąż żył i jak ja sama chciałabym go spędzić na chwilę obecną? Powiedziałam jej, że z pewnością dostałabym od niego bukiet pięknych róż. Moja pani, zasugerowała mi, że nic nie stoi na przeszkodzie, abym ten zwyczaj kontynuowała i tym samym poobserwowała siebie, jak się z tym czuję. Poszłam więc do kwiaciarni i kupiłam wprawdzie mały, ale przepiękny bukiecik kwiatków ze wszystkimi możliwymi zdobieniami, taki jaki może dać zakochany chłopak swojej dziewczynie (dużym bukietem nie chciałam robić przyjemności złodziejowi) i ładnie ubrana, poszłam odwiedzić grób mojego męża. W ciszy tego cmentarza byłam ja, ten bukiecik kwiatów i on... Ta rocznica była inna, ale dla mnie ważna. Dla siebie kupiłam piękną jedną różę. Kiedy mój mąż odszedł, Filip przejął ten rytuał i zawsze dawał mi róże. Dlatego czasami musimy się pocieszyć, aby mniej nas bolało, znaleźć jakiś sposób. Dobrze, że wpadłaś na tak cudowny pomysł. Twój Synek, też z pewnością dałby Ci kwiaty na Dzień Matki. On dał Ci tę różę teraz tylko w innej formie.

      Usuń
  4. WITAJ ... mam podobny problem tyle ze osoba ktora cierpi na schizofrenie (paranoidalna) jest moj brat ... codzienie widze jak ona zabiera od niego ostatnie realne chwile zycia , i coraz wiekszy czuje strach , strach o osobe ktora tak mocno kocham ...codziennie zmagam sie z bezradnoscia ,gdy odmawia kolejnej dawki lekow ,prosze pomoz mi i naucz mnie walki z bezsilnoscia ...to tak bardzo boli ...

    OdpowiedzUsuń
  5. KEY, bardzo poruszył mnie Twój wpis. W tym wszystkim widzę też moją córkę Polę, kiedy była tak strasznie bezsilna, gdy przegrywała z chorobą brata. Ale to ona przegrywała, a Ty wcale mnie musisz! Może po kryzysie nastąpi poprawa - MUSISZ MIEĆ NADZIEJĘ! W tej chorobie są lepsze i gorsze momenty - PRZYPŁYWY I ODPŁYWY LEPSZEGO SAMOPOCZUCIA CHOREGO. Żeby Tobie i rodzinie jakoś się z nią żyło, musicie mieć wiedzę na temat tej choroby. To przynosi ulgę i zawsze pamiętać, co wcale nie jest łatwe, że to nie tyle Twój Brat jest przykry dla Ciebie, ile ta choroba steruje Jego reakcjami i zachowaniami! Jak Jemu musi być trudno... Jeśli będziesz czuła taka potrzebę, pisz proszę. Pozdrawiam Cię bardzo serdecznie.

    OdpowiedzUsuń
  6. Wędrowałam w Internecie w poszukiwaniu wzruszeń i czegoś prawdziwego. Bo nic mnie nie wzrusza i nie porusza wnętrza jak prawda pisana bez ogródek,nawet jeśli czasami ma bywac bolesna, prowadzi do swoistego katharsis. Takowego doznałam czytając ten post i teraz czytając Cię dalej. Na pewno tu wrócę :) A te kwiaty?Chwyciły nas tu wszystkich za serce,a Syn na pewno patrzy na taką matkę z góry z wdziecznością i miłością:)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Witaj infatuation_junkie, miło Cię poznać, dziękuję za ten ciepły komentarz. Tak mi przyszło do głowy, że siła słowa pisanego jest WIELKA, pozostawia ślad, a te kwiaty były tylko na chwilę. Już odeszły...dobrze, że zrobiłam Im pamiątkowe zdjęcia. Jakie to ważne, aby utrwalać chwile z naszego życia, czy to za pomocą słowa, czy zdjęć. Miałam w swoim życiorysie bardzo długą przerwę w robieniu zdjęć, a teraz powoli wracam. Tak bardzo chciałabym, żeby to Twoje ostatnie zdanie było faktem, a nie tylko moim pragnieniem...

      Usuń
    2. Zgadzam się Kochana i słowo pisane i zdjęcia chyba mają dla mnie największą siłę przekazu i są formą utrwalania wspomnień i wzruszeń, dlatego piszę bloga, dlatego komputer mam zawalony mnóstwem zdjęć, bo dobrze wracać do tego co było. Nie jestem zwolenniczką zapominania, bo przeszłóśc czyni nas tym, kim jesteśmy dziś. Dziękuję za wizytę u siebie i do kolejnego przeczytania:)

      Usuń

Drogi Gościu,

Zanim napiszesz choćby jedno słowo, nie krytykuj, nie osądzaj, tak od razu! Znasz raptem mój pseudonim, ale nie znasz mojej historii...