Chciałabym, aby ten post i może kolejne były kontynuacją poprzedniego, zanim na dobre powrócę do wątków poświęconych Filipowi. Może uda mi się choć trochę odtworzyć atmosferę, jaka towarzyszyła nam w związku ze ślubem Poli. Gdyby ktoś ze znajomych zapytał mnie w pierwszych dniach stycznia 2013 roku, czy wybieram się do Stanów, przecząco pokręciłabym głową, twierdząc, że nie ma takiej potrzeby. Ale już w połowie stycznia, wszystkie moje plany zaczęły zmieniać się za sprawą informacji, które dostarczała mi Pola. Termin ślubu pierwotnie planowany na lipiec tego roku, musiał ulec przyspieszeniu. Jeśli Pola nie wzięłaby ślubu do 04.02. 2013, musiałaby zabierać walizki i opuszczać Stany, ponieważ do tej daty była ważna jej wiza studencka z poprzednich studiów. Kolejnym powodem były problemy finansowe w związku z rozpoczęciem nowych studiów (opisuje to wszystko dokładnie w poprzednim poście).
Fot.Clara, 2013r. |
Zaczęłyśmy więc wertować strony z sukniami ślubnymi i całą ich oprawą. W Stanach jest moda, że Panna Młoda na ślubie cywilnym, może wystąpić w białej sukni nawet z welonem. Pola, zrezygnowała z welonu, zostawiając to mimo wszystko na ślub kościelny. Jako ciekawostkę dopowiem, że za pomocą specjalnej strony internetowej z sukniami ślubnymi została zamówiona, zapłacona piękna suknia ślubna, która "idzie" do tej pory i dojść nie może. W związku z tym nie było innego wyjścia, jak objechać miejscowe salony ślubne i na poczekaniu kupić drugą suknię ślubną o tej pierwszej, starając się całkowicie zapomnieć. Do ślubu pozostało dziesięć dni, a panie w salonach, pokazując wystudiowany uśmiech mówiły, że każdy model byłby dostępny, ale minimum za miesiąc. Trwoga dopadła nas, ale okazało się, że model, który Pola akurat wybrała, będzie dostępny za tydzień, więc radość była wielka. Za pomocą internetu wybierałyśmy też buty ze sprawdzonej już strony, a Pola dodatkowo robiła zdjęcia telefonem komórkowym wiązankom ślubnym i przesyłała mi na e-maila. Natomiast ja, zaopatrzona w akcent polski, kupiłam Steve'owi (nie wiem, jak odmieniać imię mojego zięcia?!) białą kamizelkę, krawat i chusteczkę do butonierki. Wszystko wykonane było z białej tafty o delikatnym wzorze, przewlekane srebrną nitką pasującą do sukni Poli. Hmm, tak w ogóle, słowo zięć jest nowe w moim słowniku, ale niezwykle miłe dla ucha i serca :)
Może zastanawiacie się, po co opisuję to wszystko z takimi szczegółami?! Czy nie prościej byłoby ująć w paru zdaniach, a nie taki elaborat?! Może i prościej, ale w swoim życiu mam tak mało radości, że nawet na łamach tego posta, chcę cieszyć się z tej ceremonii, przeżywać ją po raz kolejny. Było to nasze pierwsze tak radosne wydarzenie, od momentu śmierci Filipa. Nie mogę i nie chcę umniejszać wartości takiego wydarzenia, jak ślub dwojga ludzi, którzy wyszli na drogę ku swojemu przeznaczeniu.
"DLATEGO OPUŚCI CZŁOWIEK OJCA SWEGO ORAZ MATKĘ I POŁĄCZY SIĘ Z ŻONĄ SWOJĄ. I BĘDĄ CI DWOJE JEDNYM CIAŁEM, A TAK JUŻ NIE SĄ DWOJE, LECZ JEDNO CIAŁO" Ewangelia Marka 10:7
wytrwałości i szczęścia dla młodego małżeństwa :)
OdpowiedzUsuńKinga, serdeczne dzięki za życzonka, oczywiście przekażę młodemu małżeństwu :)
UsuńPozdrawiam ciepło
O Miłości - spełnionej
OdpowiedzUsuńZauroczeni, śladami Columba
I wielką wodą.
Odkryć na nowo, odkryte przestrzenie.
Ojczyznę z wyboru - zauroczoną.
Gdzie niebo jest inne
I chmury nie takie
I miłość też, niecodzienna.
Większa
I serce bić mocniej zaczyna.
Zauroczeni, miłością swoją
I ryżem też sypną...
Na szczęście.
jerzy.b - piękny ten wiersz i taki prawdziwy. Ta ojczyzna z wyboru, ta miłość niecodzienna, ale jakże prawdziwa. To ja karmię się ich pocałunkami, to ja czuję radość z ich przytulania. Dotykam ich miłości i jestem szczęśliwa...
UsuńDziękuję za ten piękny wiersz.
RZEKA Z MOJEGO DZIECINSTWA
OdpowiedzUsuńDługie zimowe wieczory i szyby
W przepiękne świąteczne gwiazdki
Wymalował mróz.
Ogień w kominku trzaska i strzela
Płomieniem jasnym, sypiąc z hukiem
Dookoła iskry złociste.
Dzieciństwa czas, z nadejściem letnich
Słonecznych dni, w marzenia przeradza się.
Rzeka a raczej strumyk, bystrym
Szemrzącym nurtem, między kamieniami
Wije się.
Rzeka z mojego dzieciństwa i bolące ślady
Uszczypniętych palców - Raki tak łatwo
nie poddają się.
Szukamy ukrytych tutaj skarbów
Pod kamieniami, między korzeniami
Dzikich krzewów, bujnie rosnąc
Zaznaczają błękitną wstęgę rzeki.
Któregoś dnia, odnalazłem, pełen tajemnej mocy
Klucz, do pokoju najpiękniejszych marzeń.
Ktoś wrzucił go tu - do mojej rzeki!
Własnych, najpiękniejszych marzeń, pozbył się
- Któż to był?
...a gdyby tak - gdy mam już ten klucz
Przesłać jej - w tajemnicy
Jedno z wyjątkowo pięknych marzeń
Które spełni się jej ...i uśmiech, taki radosny
Narodzi się w sercu jej...
jerzy.b - cały wiersz jest radosny, pełen wspomnień i nadziei na spełnienie marzenia wyjątkowo drogiej Ci osoby. Może warto spróbować i przesłać Jej (domyślam się, że była bądź jest to kobieta) chocby jedno z tych wyjatkowych marzeń - NIECH SIĘ SPEŁNI!
UsuńPowiało smutkiem, gdy do Twojej rzeki, ktoś wrzucił klucz, jak piszesz, do pokoju najpiękniejszych marzeń...
Zyczenia ...Dla Ciebie Claro
OdpowiedzUsuńI dla wszystkich Pań.
...niekiedy życie zaskakuje bardzo nas
"zasypiamy" tak po prostu
Kilka bardzo ważnych w życiu naszym dat
Niewątpliwie, to bardzo przykre jest
To nieszczęście, mnie też przytrafiło się
"Obudziłem się" - na szczęście
Ten dzień, jeszcze przecież trwa
Choć słońce ku zachodowi
Zmęczone - pochyla się.
A więc - Drogie Nasze Panie
A wśród Was są bardzo ważne dla nas
Nasze Mamy, babcie
Miłości i Przyjaźnie ...i wiele innych miłych Pań
Szczególnie bliskich sercu nam
Dzięki Wam, Nasze Drogie Panie
To my panowie, tak dzielni jesteśmy
W tym jedynym dniu
Mamy tak wiele fantazji ...i uśmiech taki serdeczny
Nawet na twarzy naszej pojawi się.
Szkoda, że tak krótki jest ten dzień
Tak bardzo ważny dla Naszych Pań
I dlatego - Zyczę Wam, Drogie Panie
Aby każdego poranka, budziła Was radość
Taka normalna, w sercu Waszym rodziła się
I promieniowała, nie tylko dziś
lecz każdego dnia, do następnego 8-go marca.
jerzy.b - W imieniu swoim i wszystkich zaglądających tu Pań, dziękuję za tak piękne życzenia :)
UsuńCzasami mam wrażenie, że człowiek, nie zdając sobie sprawy, przesypia swoje życie. Tyle spraw trudnych, niekiedy nie do ogarnięcia, ciągła gonitwa powoduje, że nie widzimy, kiedy nadchodzi wiosna! Może życzmy sobie nawzajem tej radości, którą momentami tak trudno wykrzesać.
DZIĘKUJEMY :)
jerzy.b, dziekuje za zyczenia wypowiedziane tak pieknie w tym wierszu, czytam wszystko co piszesz, nie zawsze sie odzywam. Pozdrawiam Teresa.
UsuńClaro, dobrze ze piszesz o przygotowaniach i slubie Poli, i dobrze ze piszesz duzo tak jak sama czujesz i potrzebujesz. Blog jest dla Filipa, Pola jedyna siostra Filipa, wiec mysle ze wazne jest pisac o tym tak specjalnym wydarzeniu w zyciu Poli, wlasnie tutaj na tym blogu.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam Teresa
Tereniu, tak właśnie podchodzę do tego tematu. Może piszę zbyt szczegółowo o tym wydarzeniu, ale dla mnie i Poli, był to szczególny czas radości. Coś, co u innych pojawia się często i jest właściwie normą, u nas jest rzadkością.
UsuńDzięki wielkie za miłe słowa :)
Claro wiem jak ważne jest mieć taki obszar życia, do którego można uciekać myślami by choć chwilę odpocząć. Ja też mam córkę. W tym roku broni swoją pracę doktorską na jednym z uniwersytetów w Europie. Odpoczywam jak moje myśli są z nią. Jest kochanym, skromnym, uczciwym człowiekiem. Obojgu dałam tyle samo ciepła, miłości, poświęciłam tyle samo uwagi, a wczoraj mój syn mnie po raz drugi okradł.
OdpowiedzUsuńCiesz się swoją Córką.
Pozdrawiam
jola
Jolu, więc rozumisz mnie, dlaczego próbuję jak najdłużesz pozostać w tym klimacie radości i wesela! Mało miałam i mam tych dobrych chwil w życiu, to nie samoużalanie się, to fakty! Teraz odchodzi mój Tata, nie wiem, czy Pola zdąży przyjechać, aby pożegnać się z Nim, bo czeka na papiery (zielona karta). Naiwnie prosze Pana Boga, pytając czy dla Niego to jakaś różnica i czy mógłby zostawić mojego Tatę jeszcze trochę na tym padole ziemskim!
UsuńDobrze wiemy, że myślenie w naszym wypadku o Córkach przynosi wytchnienie, ale też nie opuszcza nas lęk o Ich przyszłość - tak to już jest z nami!
Jolu, ja też często biję się z myślami na jakim etapie wychowania mogłam popełnić błąd?! Tyle samo uwagi, miłości i oddania było dla córki i syna! I co? Z córką nie było prawie żadnych problemów, a z synem sporo! Wiesz, co mi przychodzi do głowy? I nie dbam w tym wypadku o to, co powie psycholog, ale każde dziecko zrodzone z tych samych rodziców jest inne pod względem emocjonalnym, wyglądu itd. Nasze łono, jest przyjaznym miejscem do wzrostu nowej Istoty, obdarzamy Ją miłością, gdy jeszcze w nas zamieszkuje i później. Myślimy o tym jak Ją wychowamy, ukształtujemy, a tu rodzi się Człowiek, w którym mieszają się geny Jego poprzedników od początku istnienia świata! Pytam więc, jaki mamy na to wpływ, że nasze dziecko będzie miało taki a nie inny charakter, obarczone będzie określonymi chorbami w przypadku mojego syna schizofrenią!
Może musimy odpuścić sobie pewne sprawy i przestać obarczać się winą za grzechy niepopełnione!
Powiem Ci coś, mój syn był nastolatkiem, kiedy za namową starszych kolegów wziął mi, czytaj UKRADŁ 600zł na imprezę! Wtedy nie przyznał się, a ja miałam wrażenie, że może w końcu sama mam już urojenia, co do tych pieniędzy! Minęło parę lat, gdy Filip przeprosił mnie za tę kradziesz, był już wtedy bardzo chory. Powiedział, że mam sobie wziąć z jego renty, bo tylko w taki sposób może mi oddać i bardzo żałuje swojego występku! Moja złość, gdzieś się wypaliła w konfrontacji z jego chorobą.
Siły i spokoju dla Ciebie.
jesteśmy częściowo
...czas odchodzenia - czas powrotu do Domu Naszego.
OdpowiedzUsuń...myśląc z troską o Filipie i z jeszcze większą troską
o Twoich Rodzicach, a szczególnie o Twoim Ojcu ...
Czas odejścia jest zawsze trudny, dla nas i jeszcze
trudniejszy dla bliskich ...aż zrozumiemy, że życie nasze
trwa wiecznie.
Wiedza, poznawanie jej ...to remedium na zrozumienie
naszego tu istnienia, by dusze nasze przybliżyć do planu
jaki Stwórca zakreślił, powołując nas do życia.
...jesteśmy tu na ziemi, aby wypełnić nałożone nam
zadanie, którego podjeliśmy się będąc jeszcze tam
i czekając na przyjście na świat. Jesteśmy tu,
by wzbogacać i oczyszczać duszę naszą.
Możemy dokonać tego tylko tu, na ziemi.
A gdy wracamy do naszego Domu, Stwórca już wie
czy udało nam się wypełnić ...pokładaną w nas nadzieję
Dlatego tak bardzo ważne jest, by tych którzy odchodzą
przygotować do tego przejścia w szczególny sposób -
nad wyraz starannie.
...Wiara - to jedyny warunek szczęśliwej wieczności ...
Marzeniem każdej Duszy jest, by pozostać w Wieczności
już na zawsze ...a jeśli Dusza nasza jest niedoskonała -
musi powrócić jeszcze raz, na tą naszą przepiękną ziemię
by w pocie czoła i wielkim cierpieniu uczyć się żyć
...tak jak to Stwórca nam pokazał.
...jest też specjalna modlitwa, dla chorych, odchodzących,
którą należy odmawiać ...stale, a szczególnie podczas
ostatnich chwil życia Twojego Ojca. Pomaga ona
na łagodne przejście do spokojnej wieczności. A tym którzy
znajdują się w czyśćcu, na szybsze oczyszczenie duszy.
...modlę się, już od pewnego czasu
(zapisane myśli moje ...)
...niekiedy, jakby przez mgłę, próbuje przebić się
przez naszą świadomość, powracająca wciąż myśl
- byliśmy tu już kiedyś - pewność czy przypuszczenie?
Pamięć zawodzi nas
Któryż to już raz, przyszliśmy na ten świat
Zadbano o naszą nową, nieskazitelną duszę
I czyste miejsce na pamięć - powtórną ...
jerzy.b - przeczytałam Twój komentarz i znieruchomiałam na moment, bo m.in. piszesz o wierze i odchodzeniu, o moim chorym Ojcu, tak jakbyś zaglądał w moją smutną duszę... Mniej więcej trzy tygodnie temu, nastąpiło nagłe pogorszenie się stanu zdrowia mojego Taty. Nikt z nas, moja córka, moja mama, ja w szczególności, nie spodziewałyśmy się tak gwałtownego załamania zdrowia! Czuję, że znowu wkraczam na znajomą mi ścieżkę "gdybania", bo gdybym widziała przed moim wylotem do Stanów na ślub córki, że Tata czuje się źle, to w ogóle nie pojechałabym! Trudno ślub odbyłby się beze mnie, a tak jestem w Stanach i nie będę mogła pojechać na ostatnie pożegnanie! Dzwonię do domu codziennie, Tato jest w szpitalu w stanie ciężkim. Proszę, nie każ mi opisywać, jak się czuję i dlaczego nie mogę pojechać! Wczoraj odważyłam się i przedzwoniłam do szpitala na oddział, prosząc pielegniarkę o możliwość rozmowy z Tatą. O, dziwo, zaniosła słuchawkę do Taty na salę i choć przez chwilę porozmawiałam z Nim, słyszałam Jego słaby głos. Na szczęście Tato nie zdaje sobie sprawy w jakim jest stanie. Musiałam przedzwonić, musiałam Go usłyszeć... Powiedziałam, że bardzo Go kocham, bo tak rzadko Mu to mówiłam. Zawsze wymuszałam na Nim, aby walczył z chorobą do ostatniego naboju, przecież tak mnie uczył! A teraz co? Teraz choroba znowu wygrywa, a On słabnie w oczach! A mnie przy Nim nie ma! Zdążył mi powiedzieć, a ja potrafiłam usłyszeć to na co czekałam, że jestem Jego "prawą ręką"! Dlaczego więc tak sie złożyło, że akurat w takiej chwili nie ma mnie przy Nim?! Jest oczywiście moje rodzeństwo, ale nie ma mnie! Dlaczego? Przecież to wszystko równie dobrze mogło wydarzyć się parę tygodni wcześniej, wtedy kiedy byłam w Polsce! Czy Ktoś na górze nie chciał, żebyśmy były (Pola i ja) w takiej chwili przy Nim?! Wiem, że brzmi to niedorzecznie!
Usuńjerzy.b - tak bardzo dziękuję Ci, że "przyszedłeś" do mnie akurat ze słowami pocieszenia...
"On był przybity za nasze grzechy, starty za nasze winy.
OdpowiedzUsuńJego ranami zostaliśmy uzdrowieni."
Księga Izajasza, 53 (700 r.p.n.e.)
(S.D.M. - Rzym 2000 - wybrane fragmenty)
LABORATORIUM WIARY - Jan Paweł II.
“W Nim było życie, a życie było światłością ludzi,
a światłość w ciemności świeci i ciemność jej nie ogarnęła”
Nie pozwólcie, aby czas, który daje wam Pan, minął tak,
jakby wszystko było przypadkiem.
Sw. Jan powiedział nam, że wszystko stało się w Chrystusie.
Wierzcie zatem mocno w Niego.
On kieruje historią jednostek, jak i całej ludzkości.
Niewątpliwie Chrystus respektuje naszą wolność,
ale we wszystkich radosnych czy bolesnych wydarzeniach
życia nie przestaje zwracać się do nas, byśmy wierzyli w Niego,
w Jego Słowo, w rzeczywistość Kościoła, w życie wieczne!
Nie sądźcie zatem nigdy, że jesteście w Jego oczach
ludźmi nieznanymi, jakby liczbami z anonimowego tłumu.
Każdy z was jest cenny dla Chrystusa,
Jest Mu znany osobiście, jest przez Niego umiłowany,
nawet gdy nie zdaje sobie z tego sprawy ...
"Wy za kogo Mnie uważacie?". Jezus zadaje to pytanie
uczniom pod Cezareą Filipową. Szymon Piotr odpowiada:
"Ty jesteś Mesjasz, Syn Boga żywego".
Jezus ze swej strony kieruje do niego zaskakujące słowa:
"Błogosławiony jesteś, Szymonie, Synu Jana.
Albowiem ciało i krew nie objawiły ci tego,
lecz Ojciec mój, który jest w niebie".
To wydarzenie spod Cezarei Filipowej objawia tajemnicę
początku i dojrzewania wiary. Najpierw jest łaska objawienia:
Głębokie, niewyrażalne oddawanie się Boga człowiekowi.
Za nią idzie wezwanie do udzielenia odpowiedzi.
W końcu jest odpowiedź człowieka - która odtąd będzie
musiała nadawać sens i kształt całemu jego życiu...
Oto czym jest wiara! Jest odpowiedzią człowieka
rozumnego i wolnego na słowo Boga żywego.
LABORATORIUM WIARY część II.
OdpowiedzUsuńTrzeba by przypomnieć jeszcze inne wydarzenie,
w czasie którego Chrystus, już zmartwychwstały,
sprawdził dojrzałość wiary swoich Apostołów.
Chodzi o spotkanie z Tomaszem Apostołem.
Był on jedynym nieobecnym, kiedy po zmartwychwstaniu
Chrystus przyszedł po raz pierwszy do Wieczernika.
Kiedy inni uczniowie powiedzieli mu, że widzieli Pana,
nie chciał im wierzyć. Powiedział:
"Jeżeli na rękach Jego nie zobaczę śladu gwoździ
i nie włożę palca mego w miejsce gwoździ,
i nie włożę ręki mojej do boku Jego, nie uwierzę".
Po ośmiu dniach uczniowie znowu byli razem, a Tomasz
był z nimi. Jezus przeszedł przez zamknięte drzwi,
pozdrowił Apostołów słowami: "Pokój wam!",
a zaraz potem rzekł do Tomasza:
"Podnieś tutaj swój palec i zobacz moje ręce.
Podnieś rękę i włóż ją do mego boku,
i nie bądź niedowiarkiem, lecz wierzącym!".
A wówczas Tomasz odpowiedział: "Pan mój i Bóg mój!".
Boski Nauczyciel wiele razy zapowiadał, że powstanie
z martwych i wiele razy dał dowody, że jest Panem życia.
A jednak doświadczenie Jego śmierci było tak silne,
że wszyscy potrzebowali bezpośredniego spotkania z Nim,
aby uwierzyć w Jego zmartwychwstanie:
Apostołowie w Wieczerniku, uczniowie na drodze do Emaus,
pobożne niewiasty przy grobie...
Potrzebował go także Tomasz. Kiedy jednak jego niedowiarstwo
spotkało się z bezpośrednim doświadczeniem obecności
Chrystusa, wątpiący Apostoł wypowiedział słowa,
w których wyraża się najgłębsze sedno wiary:
Jeżeli tak jest, jeżeli Ty naprawdę jesteś żywy,
choć zostałeś zabity, znaczy to, że jesteś
"moim Panem i moim Bogiem".
Kiedyś święty Paweł napisze: "Słowo to jest blisko ciebie,
na twoich ustach i w sercu twoim. A jest to słowo wiary,
którą głosimy. Jeżeli więc ustami swoimi wyznasz, że Jezus
jest Panem, i w sercu swoim uwierzysz, że Bóg Go wskrzesił
z martwych - osiągniesz zbawienie".
Chrystus powiedział Tomaszowi:
"Uwierzyłeś dlatego, ponieważ Mnie ujrzałeś.
Błogosławieni, którzy nie widzieli, a uwierzyli".
Każda istota ludzka ma w sobie coś z apostoła Tomasza.
Ulega pokusie niedowiarstwa i stawia zasadnicze pytania:
Czy to prawda, że Bóg istnieje?
Czy to prawda, że świat został przez Niego stworzony?
Czy to prawda, że Syn Boży stał się człowiekiem,
umarł i zmartwychwstał? Odpowiedź przychodzi razem
z doświadczeniem Jego obecności. Trzeba otworzyć oczy
i serce na światło Ducha Świętego. Wtedy przemówią
do każdego otwarte rany Chrystusa zmartwychwstałego:
"Uwierzyłeś dlatego, ponieważ Mnie ujrzałeś.
Błogosławieni, którzy nie widzieli, a uwierzyli".
Zawsze w tym przedziwnym laboratorium ludzkiego ducha
- czyli właśnie w laboratorium wiary - spotykają się ze sobą
Bóg i człowiek. Zawsze Chrystus zmartwychwstały wchodzi do
wieczernika naszego życia i daje każdemu doświadczyć swojej
obecności oraz wyznać:
Ty, o Chryste, jesteś "moim Panem i moim Bogiem".