Chciałabym opowiedzieć pewną historię, po części związaną z piosenką pt. "Kołysanka dla Okruszka", którą to przed wielu laty śpiewał, Seweryn Krajewski. Byłam wtedy młodą dziewczyną, gdy on święcił triumfy swojej popularności, a właściwie już solowej kariery. Potem po latach, czytając w jakichś kolorowych pismach o życiu gwiazd, dowiedziałam się, że ma on żonę i dwóch synów. Jeden z synów (młodszy), o ile dobrze pamiętam, na imię miał Maksymilian. To właśnie dla niego została stworzona ta piękna kołysanka. Później już w dobie internetu czasami na nią trafiałam.
Pewnego razu siedem, albo osiem lat temu, podczas jakichś generalnych porządków, robiłam selekcję czasopism i natknęłam się na gazetę, gdzie już z okładki krzyczał napis, że Seweryn Krajewski stracił w wypadku samochodowym, syna Maksymiliana. Była to wiadomość z gatunku czytam i nie dowierzam. Obszerny artykuł właściwie poświęcony był jego żonie Elżbiecie i rozpaczy po stracie syna. W wywiadzie tym mówiła o swoim bólu, zamknięciu się na świat i ludzi. Chłonęłam ten artykuł tak, jakbym chciała zapamiętać dokładnie jego treść. Po co? Odpowiedź miała nadejść po kilku latach. Mówiła, że w czasie tej żałoby/rozpaczy każdy z członków rodziny zamknął się w swoim świecie. Ona była bliska obłędu, pogrążona w depresji, nie chciała dalej żyć (z próbą odebrania sobie życia, włącznie). Zabijało ją poczucie winy, że ta tragedia wydarzyła się przez nią. Akurat to ona siedziała za kierownicą samochodu, w którym doszło do wypadku ( ich synek miał sześć lat). Starszy syn pozostał sam ze swoim smutkiem po stracie brata. Ona albo leżała w pokoju z zasłoniętymi żaluzjami, albo jeździła na cmentarz, a ojciec (Seweryn Krajewski), całkowicie poświęcił się muzyce i koncertom. Każdy przeżywał tę rozpacz po swojemu. Niestety, w tym opisie, widzę po części samą siebie i moją wtedy samotną córkę. Dopiero teraz dostrzegam, że była to kompletna destrukcja dla tamtej, jak i mojej rodziny, ale może człowiek w obliczu takich wydarzeń, nie umie, nie potrafi żyć inaczej.
Po tej tragedii, Elżbieta zaczęła wychodzić z mroku, ale trwało to bardzo długo, zaczęła pisać wiersze, medytować, otwierać się na życie. Założyła coś na wzór Szkoły Przetrwania (temat psychotroniki). Znalazła dla siebie sposób na życie w wierze, pisaniu poezji, a w nim jakieś ukojenie. Dlaczego o tym wszystkim piszę? Otóż w wywiadzie tym zamieszczony był przepiękny wiersz jej autorstwa. Przecież spokojnie mogłam tę gazetę wyrzucić do kosza. JEDNAK COŚ MI MÓWIŁO, ŻEBYM TEGO NIE ROBIŁA! Zatrzymałam całą gazetę i odłożyłam gdzieś na wieczne kurzenie się na półce. W tym czasie mój syn nie był chory, albo inaczej, w tym czasie jego choroba była jeszcze w utajeniu, nie dawała żadnych objawów, dopiero czaiła się do skoku.
Minęło parę lat (dramatyczny wybuch choroby syna, leczenie, odejście). Kiedy przyszedł czas na postawienie nagrobka dla syna przypomniałam sobie o tym wierszu. Jak to zwykle w takich sytuacjach bywa, gdzieś się zapodział. Moje szczęście nie miało granic, gdy w końcu znalazłam go, a w te poszukiwania włączyłam nawet modlitwę o pomoc do św. Antoniego. Ten wiersz czekał sobie cichutko w "poczekalni smutku" na swój czas i miejsce. Czy w takiej sytuacji można płakać ze szczęścia? Widocznie można, skoro płakałam... Z całego wiersza wybrałam tylko jeden, maleńki fragment i umieściłam go na pomniku. Tych parę słów jest dla mnie kwintesencją tego, co czuję do syna.
"Gdzie jesteś mój Synku?
Kim lub czym jesteś?
Moim Słońcem, moim Życiem wszak byłeś..."
tekst Elżbieta Seweryn
Jakieś dwa miesiące temu czytałam, że po długim czasie Seweryn Krajewski wreszcie wydał swoją nową płytę. Przy okazji w mediach przypomnieli jego historię (karierę, życie). Przy tej właśnie okazji znalazło się też kilkanaście przykrych wpisów na portalu dotyczących tej dawnej tragedii. Ludzie pisali różnie, od niechęci w stosunku do żony przez obojętność do współczucia, a oni, jako rodzina z "połamanym życiorysem" odnaleźli się i na swój sposób są szczęśliwi - zwyciężyli, wybrali życie, mają siebie. Chyba rozliczyli się z przeszłością, a ich syn dalej jest częścią ich życia.
PS.
Autorką tekstu piosenki pt. "Kołysanka dla Okruszka" jest Agnieszka Osiecka.